Tak się składa, że uczę religii na pół etatu w szkole ponadgimnazjalnej. Młodzież wszystkich czasów używa zazwyczaj w rozmowach między sobą specyficznego języka, który jest wypadkową wielu kulturowych czynników. Niekiedy trzeba się dobrze wsłuchać, aby „załapać”, o co im tak naprawdę chodzi. Chciałbym zaprezentować Państwu kilka przykładów młodzieżowej nowomowy wraz z ich normalnymi odpowiednikami, by nie być zaskoczonym w przyszłości, kiedy usłyszymy coś, co dla nas nic nie znaczy, ale może okazać się czymś ważnym dla naszych dzieci i wnuków.
„Jesteś nieświeży” - jesteś niepoważny. „Rozwalił mi się system” - ktoś z czymś przesadził. „Masakra” - sytuacja bez wyjścia. „Spoko masz na chacie” - ktoś coś głupiego powiedział. „Nie ma sensu bić kredensu” - nie ma czym zawracać sobie głowy. „Lamus” - ktoś zachowujący się sztucznie. „Kozaczyć” - przechwalać się, wywyższać. „Nie świruj pawiana” - nie gadaj głupot. „Nie obstoję” - nie wytrzymam. „Nie zamulaj” - nie nudź. „Dyszel” („mamej”, „ulung”) - głupek. „Robić wałki” - robić machlojki.
Nasz tygodnik znany jest z tego, że bardzo dba nie tylko o merytoryczną stronę publikowanych tekstów, ale również o ich stronę językową. Można powiedzieć, że w ten sposób propagujemy prawdziwą i piękną polszczyznę, jednocześnie starając się na bieżąco nadążać za dynamicznymi zmianami. Dlatego też nie polecam stosowania na co dzień przytoczonych powyżej szkolnych wypowiedzi. Niemniej warto chyba wiedzieć, o czym rozmawiają nasze dorastające dzieci, mówiąc np., że wkładają rękę „do kielni”, czyli do... kieszeni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu