Zauważa on, że widząc, ile ludzi jest na ulicach Kijowa czy w metrze, można odnieść wrażenie, że przynajmniej trzy czwarte mieszkańców wróciło do swych domów. Ludzie starają się pracować, angażować się w wolontariat, zapewnić swym dzieciom w miarę normalne życia. Podobnie jest nawet w Charkowie, które nie zaznało ani jednego dnia bez bombardowań. Nie oznacza to jednak, że Ukraińcy przyzwyczaili się do wojny – mówi ks. Ryabukha.
Podkreśla, że "do wojny przyzwyczaić się nie można, bo to nieludzki styl życia. Czymś innym jest jednak to, że ludzie zaczynają rozumieć iż trzeba żyć również w tych warunkach, w tych przerwach między alarmami, kiedy grożą nam bombardowania, w sytuacji gdy może się wydarzyć coś niespodziewanego, gdy nie mamy pełnych gwarancji bezpieczeństwa. Ponieważ faktem jest również to, że trzeba żyć. Nie można tylko czekać na przyszły pokój. Trzeba żyć już teraz, robiąc wszystko, co możliwe, nie zapominając na przykład, że w domu są dzieci i że one rosną. To jest ich dzieciństwo. One nie będą mogły powtórzyć swego życia, nadrobić w przyszłości straconego dzieciństwa, za kilka miesięcy czy lat. Dlatego ważne jest, abyśmy żyli właśnie dzisiaj".
Pomóż w rozwoju naszego portalu