W kontekście przejmowania postaw religijnych w rodzinie zbadano związek między religijnością matki a religijnością dziecka, zakładając, że to matka z reguły odgrywa w życiu i wychowaniu najważniejszą rolę. Spytano o praktyki matki w czasie gdy dziecko miało 14 lat a następnie o wiarę i praktyki w życiu dorosłym.
Z badań wynika, że religijność matki wpływa na wiarę i religijność dziecka, choć nie jest to prosta replika. Jeśli matka praktykowała, choćby 2 razy w miesiącu, respondenci w ponad 90 proc. są wierzący, jeżeli w ogóle nie chodziła do kościoła, badani deklarują wiarę w 53 proc. a jej brak w 47 proc. Niepraktykowanie matki nie przesądza zatem o braku wiary dzieci, choć istotnie podnosi jego prawdopodobieństwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nieco inaczej sprawa się przedstawia jeśli chodzi o praktyki religijne dzieci. Widać, ze dziedziczenie ich przebiega z mniejszą efektywnością. Dzieci matek praktykujących gorliwie (kilka razy w tygodniu) praktykują regularnie w 61 procentach. Regularnie praktykuje natomiast już tylko 41 proc. dzieci matek praktykujących raz w tygodniu. Nieregularne praktyki matki lub brak tych praktyk przekładają się na podobne postawy wśród ich dzieci.
Reklama
W badaniu zwrócono uwagę, że przekazywanie wiary zależy od płci dziecka i miejsca zamieszkania. Kobiety efektywniej dziedziczą po matce religijność zaś mężczyźni niereligijność. Na wsi i w średnich miejscowościach łatwiej dziedziczy się religijność, w dużych i wielkich miastach – jej brak.
Pewne zależności widoczne są również w związku z wykształceniem badanej osoby i jej środowiska. Im wyższy poziom wykształcenia osoby badanej tym łatwiej dziedziczy ona po praktykującej matce – praktykowanie a po niepraktykującej – brak wiary i niepraktykowanie. Niższy poziom wykształcenia w pewnym stopniu blokuje dziedziczenie niewiary, blokuje jednak również dziedziczenie gorliwości po głęboko wierzących i praktykujących matkach.
Podsumowując: skuteczniejsze przekazywanie i przejmowanie religijności ma miejsce w środowiskach wiejskich i niżej wykształconych. W środowiskach wielkomiejskich i wysoko wykształconych przekazuje się i przejmuje raczej brak wiary i niepraktykowanie.
Czy lekcje religii w szkole mogą być szansą na ewangelizację dla tych, którzy z domu rodzinnego wynieśli niewiele lub zgoła nic? Z badania wynika, że raczej nie, gdyż uczestnictwo w tych zajęciach ma bezpośredni związek z tym, co w kwestiach religijnych dzieje się w domu i w najbliższym otoczeniu ucznia. Można zatem stwierdzić, że szkolna edukacja religijna w pewnym stopniu podtrzymuje religijność uczniów wyniesioną z domu, ale w niewielkim stopniu przyciąga tych, którzy z domu rodzinnego wynieśli niewiele. Aby lekcje religii miały większą szansę „zadziałać”, trzeba już mieć jakiś „kapitał religijny”.
Reklama
W badaniu zwrócono również uwagę na pewną izolację między środowiskami osób wierzących i niewierzących. Nie jest to izolacja całkowita lecz wierzący i praktykujący z rzadka stykają się z niewierzącymi, a niewierzący i niepraktykujący – z głęboko religijnymi i praktykującymi. „Wydaje się, że w środowiskach religijnych wizerunek niewierzących kształtują raczej media niż niewierzący przyjaciele i znajomi, zaś w środowiskach niereligijnych wizerunek religijności w znacznej mierze kształtują „letni” katolicy – osoby wprawdzie wierzące, lecz praktykujące okazjonalnie” – czytamy w komunikacie.
Dodatkowym czynnikiem może być w tym kontekście płeć – kobiety mają w swoim otoczeniu nieco więcej wierzących osób niż mężczyźni, wiek – w gronie osób młodszych łatwiej jest spotkać osoby niewierzące i niepraktykujące, czy wykształcenie – im wyższe wykształcenie – tym w otoczeniu mniej osób wierzących. Wyraźnym czynnikiem jest też miejsce zamieszkania – mieszkańcy wsi i małych miejscowości mają swym otoczeniu znaczeni więcej osób wierzących i praktykujących niż niewierzących. Odwrotnie jest w dużych miastach.
Jak wynika z badania, środowiska wielkomiejskiej młodzieży to raczej środowiska niewiary i niełatwo do nich z przekazem wiary dotrzeć.