Arcybiskup koadiutor Adrian Galbas z archidiecezji katowickiej mówił w homilii, że apostolstwo podejmowane przez chorych jest najcenniejszym z apostolstw, jakie istnieją w Kościele. – "Moja siła z was", powiedział kiedyś św. Jan Paweł II właśnie do chorych. Nie do księży, nie do biskupów, nie do sióstr zakonnych, nie do młodzieży. Oni niewątpliwie są siłą Kościoła, byli siłą Jana Pawła II i każdego kolejnego papieża. Największą jednak siłą Kościoła są chorzy i cierpiący – wskazywał.
Wyjaśnił, że łatwo jest świadczyć o Chrystusie wówczas, gdy wszystko idzie dobrze, gdy jest w życiu zapas szczęścia i dobrobytu i aż chce się powtarzać za Edytą Geppert: "Ach życie, kocham cię nad życie". Wtedy łatwo modlić się psalmem: "Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, rozsławiajcie wszystkie Jego cuda, niech się weseli serce szukających Pana". – Ale gdy tak nie jest? Gdy nie możesz zejść z łóżka, doczołgać się do łazienki, postawić jednego kroku, przełknąć kawałka chleba, po którym łażą już letnie muchy, kiedy, od nadmiaru leków i chemii, stale masz w ustach kwaśny smak wymiocin, kiedy noc w noc tępo patrzysz w sufit, a minuty mijają, mijają, mijają, powoli i ospale, jakby każda trwała wieczność – powiedział.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Abp Adrian Galbas nazwał takie odczucia przeżywaniem zimnego, ciemnego i strasznego Ogrójca. Mówił, że w tej sytuacji, tak dalekiej od przeżyć na Górze Błogosławieństw, szczególnie drogocenne jest wypowiedzenie słów: "Jezu ufam Tobie" i "Nie wiem, »dlaczego«, ale ofiarowuję Tobie to »nie wiem«, razem z tym krzyżem".
– To jest apostolstwo chorych, wobec którego milkną słowa. A jeśli jakieś słowo można powiedzieć, to tylko jedno: dziękuję! – podkreślił. – I właśnie to słowo przynosimy tu, na Jasną Górę. Z tym słowem powierzamy was Maryi. Jej, która to wszystko zna nie z opowiadań i lektury, ale z własnego doświadczenia. (...) Jej was powierzamy, z waszym wieloimiennym cierpieniem, z doświadczeniem własnej bezradności i bezwolności, z bólem fizycznym, psychicznym i duchowym. Z pustką, z poczuciem wymykającego się i kończącego się życia, z doświadczeniem straty, opuszczenia, samotności, lęku, beznadziei, bycia nie u siebie, bycia obcym – zaznaczał.
Arcybiskup Galbas modlił się o nadzieję dla chorych. Podkreślił, że nadzieja nie jest tanim optymizmem ani lichą pociechą, że jakoś to wszystko będzie. Wskazał też na drugi wymiar apostolstwa chorych – to znaczy podejmowane działania wobec chorych. Mówił, że najważniejsza jest tu czuła obecność przy cierpiącym.
Reklama
– Dotyk w świecie kliknięć, bliskość w świecie sieci, razem w świecie tak często zdalnym i porozdzielanym. (...) Czułość nie jest sentymentalną ckliwością, przesadną słodyczą, która, serwowana w nadmiarze, przyprawia o mdłości. Nie jest też tanim rodzajem melancholii, ani pozorną serdecznością, przelotnym uczuciem, pustosłowiem lub pustogestem. Czułość jest czymś nieskończenie większym. Jest, jak mówi papież Franciszek, "konkretem egzystencjalnym" – mówił.
Abp Adrian Galbas podziękował wszystkim, którzy pomagają chorym i cierpiącym, wskazując szczególnie na twórców czasopisma "Apostolstwo Chorych".
Ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych, przypomniał na koniec, że w parafiach w najbliższych dniach będą organizowane Dni Chorego wraz z nabożeństwami lurdzkimi. Zaprosił wszystkich chętnych do Apostolstwa Chorych (przez kontakt telefoniczny z sekretariatem w Katowicach). Wyliczył też trzy duchowe drogowskazy członków Apostolstwa: Przyjąć cierpienie z poddaniem się woli Bożej. Znosić je cierpliwie, po chrześcijańsku, w jedności z Jezusem, który się za nas ofiarował na krzyżu, ofiaruje w Eucharystii i wciąż żyje w Kościele. Ofiarować je Bogu w intencji przybliżenia królestwa Bożego za zbawienie świata.