Andrzej Olechowski, czołowy współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, nie pojawił się na niedawnym kongresie tej partii, ale jego uczestnicy odetchnęli z ulgą: „Jeszcze nie wybiera się gdzie indziej”... Były bowiem powody do obaw, bo Olechowski groził jeszcze niedawno „założeniem innej partii”. Ta pogróżka zaktywizowała formalne kierownictwo PO tak bardzo, że zaraz odbył się nie tylko kongres partii, ale i znalazł się gruby „program partii”, na którego brak narzekano od dawna. Program ten to w 95 proc. slogany, frazesy i mgliste obietnice, a tylko w 5 proc. konkret: podatek liniowy i zmniejszenie o połowę składki rentowej oraz ulga podatkowa dla kobiet rodzących drugie dziecko przed ukończeniem 30. roku życia. Podatek liniowy - to stary postulat Unii Polityki Realnej, zmniejszanie składki rentowej - to pomysł PiS, pomoc kobietom-matkom to część programu Ligi Polskich Rodzin... - trudno więc powiedzieć, że Platforma Obywatelska błysnęła oryginalnością.
PO była już dwa razy przy władzy, raz jako Kongres Liberalno-Demokratyczny (nazwany przez lud „Kongresem Aferałów”) - i wtedy nie wprowadziła ani jednej z zapowiadanych dziś w programie zmian, drugi raz - jako część Unii Wolności, sprawującej władzę w koalicji z AWS. I wtedy realizowała coś dokładnie odwrotnego od swego dzisiejszego programu, a wystąpiła z UW tylko dlatego, że minister Bronisław Geremek obsadzał intratne stanowiska w dyplomacji swoimi „ukorzenionymi” kadrami, całkowicie pomijając ludzi Donalda Tuska. Platforma Obywatelska zapowiedziała „milion nowych miejsc pracy” - no cóż, rzeczywistość nie świadczy o poprawiającym się wizerunku partii w oczach społeczeństwa... Potem następowała dalsza utrata wiarygodności: ordynarnie naciągane sondaże przedwyborcze, którymi PO najwyraźniej chciała wygrać wybory, okazały się tanią propagandą, bo zarówno wybory prezydenckie, jak parlamentarne wygrał PiS... Wściekłość i nienawiść do politycznych rywali, co ujawniła Platforma Obywatelska po tych przegranych wyborach, wystawiły jej działaczom jak najgorsze świadectwo z tzw. standardów demokratycznych.
Olechowski, który ostentacyjnie nie pojawił się na kongresie PO - wcześniej pojawił się na zorganizowanym przez czerwoną lewicę i jej różową „ochronkę” spotkaniu w Uniwersytecie Warszawskim, gdzie wszyscy zwolennicy pookrągłostołowego status quo wystąpili pod szyldem Ruchu na rzecz Demokracji. Ten „ruch” jest wyraźnym pogrożeniem Tuskowi i jego PO: „Zwalczajcie PiS jeszcze energiczniej, bo jak nie, to przekształcimy nasz ruch w nową partię i powyciągamy wam kadry”... Tusk ostrzeżenie zrozumiał. PO jednak nie zyskała w ten sposób na wiarygodności, przeciwnie - raczej potwierdziło się, że jest partią „dyskretnie sterowaną” i nadal trzymaną „na uwięzi”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu