- Dotarliśmy szczęśliwie do Matki Bożej. Słyszeliśmy o wielu cudach, których dokonała. Może było ciężko, ale było warto. Gdy się tu dotrze łzy same cisną się do oczu - mówili pielgrzymi. Zaznaczali, że przychodzą podziękować Maryi, przede wszystkim za to, że pandemia się skończyła, ale i prosić, by zapanował pokój na Ukrainie. - Świat dzisiaj potrzebuje pokładów dobra, dlatego przede wszystkim prosimy o pokój na świecie i w naszych sercach - podkreślali.
Andrzej Grabowski, który pielgrzymował już po raz 15 z Bobrownik Śląskich zauważył, że w tym roku pogoda pątników nie rozpieszczała. - Na drodze była wręcz patelnia, temperatura przekraczała 30 stopni. Ten trud wędrówki przy takim skwarze i zmęczeniu był dla nas po to, byśmy mogli walczyć ze swoimi słabościami, bo za grzechy trzeba płacić - mówił z uśmiechem pątnik.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pielgrzymi podkreślają, że do drogi trzeba dobrze się przygotować: zabrać odpowiednie ubranie, buty, koniecznie coś na głowę, kremy z filtrem i dużo wody.
Na jasnogórskim dziedzińcu słychać teraz głównie „gadkę śląską”. - My, Ślązacy jesteśmy wspólnotą maryjną, dlatego odczuwamy silną więź z Jasną Górą - zauważył ks. Krzysztof Kregiel z parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Katowicach - Piotrowicach. Dodał, że na rekolekcje w drodze wyruszali niegdyś ich dziadkowie i rodzice, dlatego i oni chcą kontynuować wielopokoleniową tradycję.
Piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę jest zawsze mocno wpisane w program duszpasterski parafii, podkreślają kapłani.
Nie tylko „farosz i paterek” chodzą na pielgrzymki, Ślązacy bardzo chętnie zabierają na pielgrzymki dzieci, a w każdej grupie nie brakuje młodzieży.
Grupa z Bobrownik pokonała prawie 60 km w dwa dni. Pani Urszula, zwróciła uwagę, że była to rodzinna pielgrzymka, nie tylko ze względu na to, że tworzyły ją tworzy całe rodziny, ale też, bo towarzyszyły im modlitwy w intencjach bliskich. - Moja rodzina zmaga się z problemami zdrowotnymi i niestety nie jest razem. Plecak, który dźwigałam był ciężki, ale teraz już jest lżej, ponieważ wszystkie troski zostawiłam Matce Bożej. To daje siłę na cały rok - zaznaczyła.
Reklama
Pielgrzymka jest czasem, żeby pobyć z Panem Bogiem, a także z innymi ludźmi. - Tutaj chodzi o zbliżanie się do siebie, poprzez wspólny trud, wysiłek i służbę, to też jest integracja z naszymi parafialnymi duszpasterzami - mówili pątnicy.
Zdaniem Zuzi i Sabiny z Bełku koło Rybnika każdy, przynajmniej raz w roku, powinien odwiedzić Matkę Bożą i przeżyć pielgrzymkowy trud. - To wielka satysfakcja i piękne uczucie, nogi nas bolą, ale było warto. Jest płacz szczęścia, że dałyśmy radę i mogłyśmy zobaczyć Maryję i Jej się pokłonić - zauważyły.
Ks. Marcin Matonóg podkreślił, że dla niego tegoroczne pielgrzymowanie ma szczególne znaczenie, ponieważ jest to ostatnia pielgrzymka z obecnej parafii. - Dziękuję Matce Bożej, że mogłem służyć tej wspólnocie. Dostałem dekret i czeka mnie nowa parafia, którą też zawierzam Maryi - powiedział. Ks. Stanisław Czempka proboszcz parafii św. Wawrzyńca z Wodzisławia Śląskiego-Wilchwy, dziękował za dar budowy nowej świątyni. Z kolei dla pątników z parafii św. Pawła Apostoła w Rudzie Śląskiej-Nowym Bytomiu pielgrzymowanie było dziękczynieniem za poświęcenie kościoła, który obchodzi 110 lat istnienia.
Za „piękną tradycję rekolekcji w drodze” dziękowała pani Zofia z Rudy. - Fenomenem naszych pielgrzymek jest wiara w Boga, Maryję i ludzi. Jesteśmy tutaj po to, by pielęgnować nasze zwyczaje - podkreśliła.
Większości pielgrzymek towarzyszy hasło roku duszpasterskiego w Polsce „Posłani w pokoju w Chrystusa”. Są jednak grupy, które wybierają inny temat. Np. pieszym pątnikom z Rudy Śląskiej towarzyszyły słowa „Idziemy Piechty do Mateczki”, parafianie z Borowej Wsi pielgrzymowali ze słowami „Maryjo, Królowo Pokoju-módl się za nami”, a pątnicy z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach z hasłem „Panno pszeniczna, Panno miodowa”. Anna i Danuta opowiadały, że opiekun ich pielgrzymki dał każdemu z grupy ziarna pszenicy z prośbą, aby je posiali w swoich ogródkach i odpowiednio pielęgnowali. - To ma przypominać o pielgrzymkowym trudzie - podkreślały a ks. Dawid Majka, duszpasterz pątników tłumaczył, że to też nawiązanie do tego co najdrobniejsze i najbardziej przez nas niedostrzegane: „pszenica, żeby dobrze wyrosła musi być pielęgnowana, dopiero później można z niej upiec chleb. To pokazuje duży trud, który należy włożyć, żeby wyrosło coś cennego - powiedział kapłan.
Reklama
Duszpasterz zwrócił uwagę, że to właśnie Matka Boża Jasnogórska rozbudziła w nim miłość do pielgrzymowania:- Człowiek czuje siłę w pielgrzymowaniu, że Maryja, która wysłuchała tyle osób w całej historii naszego narodu, wysłucha też innych. Moja pierwsza pielgrzymka w życiu była w pierwszym roku mojego kapłaństwa. Od ośmiu lat pielgrzymuję z wielką radością, wcześniej nie miałem okazji, bałem się, dopiero jak zostałem niejako przymuszony odpowiedziałem „tak”, a Maryja sprawiła, że pokochałem - dodał.
Uczestnicy przybywających teraz pieszych pielgrzymek parafialnych często pozostają na Jasnej Górze nawet kilka dni. Dołączają do nich wierni, którzy przyjeżdżają autokarami.
Po dwóch latach obostrzeń pandemicznych, w tym roku, pątnicy i ich duszpasterze zauważają, że coraz więcej osób decyduje się na rekolekcje w drodze, choć nie przypomina to jeszcze pielgrzymowania sprzed lat.
Pielgrzymowanie Ślązaków na Jasną Górę ma długą tradycję. Już Jan Długosz (polski historyk, kronikarz, duchowny zm. w 1460r.) i Grzegorz z Sambora (łaciński poeta renesansowy zm. 1573 r.) pisali o pielgrzymach ze Śląska. Zaborcy, okupanci, komuniści zakazywali tej formy kultu lub uporczywie przeszkadzali, jednak z każdym stuleciem liczba pątników rosła.
Obecność górnośląskich pielgrzymek na Jasnej Górze jest udokumentowana stosunkowo bogato. Na Śląsku w pierwszych latach XX w. nastąpiło wyraźne ożywienie ruchu narodowego w wyniku działalności Wojciecha Korfantego i innych polskich działaczy. Jednym z elementów wchodzących w skład przeobrażeń politycznych i narodowych były pielgrzymki do miejsc o szczególnym znaczeniu dla polskiej sprawy.