Polsce zagraża dziś ogromne niebezpieczeństwo - groźba wymuszenia na nas zapłaty żydowskim organizacjom roszczeniowym bardzo wysokiego haraczu, który mógłby skończyć się katastrofą dla polskiego budżetu. Słynny żydowski naukowiec - prof. Norman Finkelstein oceniał roszczenia żydowskie wobec Polski na sumę ok. 65 miliardów dolarów. Gdyby nawet w efekcie negocjacji suma ta okazała się parę razy mniejsza, to i tak zrujnowałaby polski budżet. Przewodniczący Sejmowej Komisji Skarbu Aleksander Grad, mówiąc dla „Rzeczpospolitej” z 27 lutego 2007 r. o roszczeniach materialnych, wysuwanych zarówno przez Żydów, jak i Polaków, stwierdził: „To gigantyczne pieniądze, których nie ma nawet skąd wziąć. Skarb Państwa musiałby chyba sprzedać większość strategicznych przedsiębiorstw, nie przeznaczonych do prywatyzacji”.
Roszczenia żydowskie wobec Polski szokują tym mocniej, że odnoszą się do kraju, w którym Niemcy zniszczyli tak wielką część majątku narodowego, kraju potwornie obrabowanego przez Niemcy i Związek Sowiecki. Roszczenia te szokują tym mocniej, że Żydzi dostali ogromne odszkodowania od Niemiec na sumę ponad 100 miliardów dolarów, podczas gdy Polacy dostali od tychże Niemiec tylko bardzo niewielkie sumy dla robotników przymusowych. Szczególnie absurdalne w tej sytuacji wydają się rokowania władz polskich z żydowskimi organizacjami roszczeniowymi, zdominowanymi przez bogatych Żydów ze Stanów Zjednoczonych.
Nasuwa się tu od razu podstawowe pytanie: Jakie prawo do odszkodowań za mienie Żydów zamordowanych przez Niemców w Polsce mają żydowskie środowiska z USA, które wykazały w czasie wojny tak wielką, zbrodniczą wręcz obojętność wobec losów swych żydowskich współbraci z Polski i reszty Europy? Jakże wymowne pod tym względem są uwagi Davida S. Wymana, autora znakomitego źródłowego opracowania pt. „Pozostawieni swemu losowi. Ameryka wobec Holocaustu 1941-1945” (Warszawa 1994 r.). David S. Wyman, który już we wstępie zadeklarował się jako „zdecydowany stronnik syjonizmu” (s. 12), nie ukrywał swego rozczarowania obojętnością, jaką wykazali amerykańscy Żydzi wobec losów Żydów europejskich, pisząc m.in.: „Żydzi bliscy prezydentowi (Rooseveltowi - J.R.N.) - z wyjątkiem Morgenthaua - bardzo niewiele czynili dla ożywienia działań na rzecz ofiar nazizmu (...). Bernard Baruch, mający wpływ na Roosevelta, a także na opinię publiczną biurokratów doby wojennej i w Kongresie - stronił od spraw ratowania ofiar nazizmu. Z podobną rezerwą odnosił się do nich Herbert Lehman, dyrektor UNRRA (...). Specjalny doradca prezydenta Samuel Rosenman utrzymywał częste kontakty z Rooseveltem, który polegał na jego radach w sprawach żydowskich. Rosenman uważał jednak sprawę ratowania ofiar za politycznie delikatną, wytrwale więc zabiegał o utrzymywanie prezydenta z dala od niej (...). Ogólnie biorąc, żydowscy intelektualiści pozostawali równie obojętni wobec tej sprawy, jak nie-Żydzi. Wspomnę tylko jeden z wielu przykładów - Waltera Lippmanna, wpływowego komentatora prasowego, poruszającego niemal wszystkie ważniejsze tematy dnia, który nigdy nic nie napisał o Holocauście” (D. S. Wyman: op. cit., s. 409, 415).
Pazernym przywódcom żydowskich organizacji roszczeniowych, skupionych głównie w USA, chodzi o wymuszenie na Polsce jak największych sum pieniędzy. Jako pierwszy publicznie obnażył te ich intencje wspomniany żydowski naukowiec prof. Norman Finkelstein w książce „Przedsiębiorstwo Holocaust” (wyd. w USA w 2000 r., a w Polsce w 2001 r.). Potępiając szantaże Światowego Kongresu Żydów (WJC) wobec Polski, prof. Finkelstein stwierdził, że „przedsiębiorstwo Holocaust” nie reprezentuje ani „tych, którzy zostali zamordowani, ani ocalałych Żydów, ani ich spadkobierców. Jest to najzwyklejsze wyłudzanie, zakamuflowane pod sztandarami żydowskiego cierpienia” (N. Finkelstein, „Przedsiębiorstwo Holocaust”, Warszawa 2001, s. 200). W wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Darewiczowi z „Rzeczpospolitej” (nr 98 z 2000 r.) prof. Finkelstein apelował: „Polskie władze nie powinny podejmować negocjacji z szantażystami (...). Jeśli Polska pójdzie na ustępstwa, to jestem pewien, że za jakiś czas, gdy Polska stanie się zamożniejsza, WJC(Światowy Kongres Żydów) ponownie zjawi się z wyciągniętą ręką”.
Niestety, polskie władze nie posłuchały jakże słusznych ostrzeżeń rzetelnego żydowskiego naukowca ze Stanów Zjednoczonych. Zarówno postkomunistyczny prezydent Kwaśniewski, jak i przedstawiciele rządów postkomunistycznych Millera i Belki wdawali się w rozmowy z przedstawicielami żydowskich roszczeniowców. Wzmacniali w ten sposób pewność siebie środowisk szantażujących Polskę groźbą ciągłego upokarzania na arenie międzynarodowej (por. obrzydliwą wypowiedź obecnego prezesa Światowego Kongresu Żydów Israela Singera w 1996 r.). W tej sytuacji tym większy niepokój budzi przyjazd 27 lutego br. do Polski 20 przywódców żydowskich organizacji roszczeniowych. Pytanie, jak zachowają się polskie władze wobec szantażu ludzi reprezentujących tak wpływowe lobby żydowskie w USA? Szantażystów grożących wymuszaniem na Polsce sum, których wypłacenie może spowodować katastrofę naszego budżetu i pogorszenie i tak ciężkiej sytuacji milionów Polaków żyjących poniżej minimum socjalnego.
Moim zdaniem, zamiast rozmawiać z roszczeniowcami - szantażystami, już dawno należało przygotować gruntownie opracowaną, dokładnie udokumentowaną i przetłumaczoną na język angielski Białą Księgę na temat spraw związanych z mieniem żydowskim w Polsce. Z jednej strony powinny się w niej znaleźć dokładne dane o zniszczeniu majątku narodowego przez Niemców. Jakie prawo mogą mieć bowiem Żydzi np. do domów odbudowanych od podstaw w całkowicie zniszczonej Warszawie? Powinno się przeprowadzić gruntowne obliczenie zwrotów mienia Żydom w pierwszych latach powojennych, a także rozmiarów obdarowania parusettysięcznej rzeszy Żydów przybyłych ze Związku Sowieckiego w latach 1945-46 bezpłatnymi mieszkaniami przez zdominowane przez Żydów (Bermana, Minca itp.) władze komunistyczne. Należałoby również dokonać podliczenia rabunku mienia polskich osób prywatnych i mienia Kościoła katolickiego na dawnych wschodnich Kresach II RP przez żydowskich komunistów w latach 1939-41. Polacy byli tam wówczas traktowani jako naród podbity, Żydzi zaś jako naród uprzywilejowany i szczególnie godny zaufania sowieckich wielkorządców. Należałoby również przypomnieć skalę zniszczeń polskiego przemysłu, handlu (osławiona „bitwa o handel”, wydana przez H. Minca) i rolnictwa przez żydowskich komunistów, dewastujących polską gospodarkę w dobie stalinowskiej, m.in. Minca, Szyra i Staszewskiego.
Na obecnym rządzie polskim spoczywa ogromna odpowiedzialność. Byłoby wielkim nieszczęściem dla Kraju, gdyby rząd ten uległ naciskom roszczeniowców żydowskich. Wszak jest to rząd tak odmienny od antypatriotycznych działań rządów postkomunistycznych. Tym potrzebniejszy jest jak najmocniejszy głos opinii publicznej w tej sprawie. I temu głosowi różne wpływowe lobby w Polsce starają się wyraźnie zapobiec przez świadome, cyniczne milczenie w całej tak ważnej dla narodu sprawie. Czy jest to tylko przypadek, że o tak znaczącym fakcie, jak przybycie 20 przywódców roszczeniowych organizacji żydowskich do Polski, milczała do 28 lutego ogromna część mediów w Polsce. O ile wiem, jak dotąd, czyli do dnia przyjazdu delegacji żydowskiej, zabrały głos na ten temat tylko: Radio Maryja, Telewizja Trwam, „Nasz Dziennik”, „Niedziela”, „Nasza Polska” i „Rzeczpospolita”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu