Hanka Ordonówna… Te słowa budzą wzruszenie. Jej spojrzenie. Jej głos... Najpiękniejsze piosenki o miłości śpiewane - sercem i duszą. Dzisiaj - „Uliczka w Barcelonie”. Słowa piosenki przyniósł do teatrzyku „Qui Pro Quo” ich autor, zakochany w Ordonce na „śmierć i życie” - z prośbą o zaśpiewanie do hiszpańskiej melodii tanga.
I Ordonka zaśpiewała „Uliczkę”. I bisowała ją na prośbę zachwyconej publiczności. Po występie, zastała w garderobie wielki bukiet czerwonych róż z bilecikiem od Michała Tyszkiewicza, który dziękuje za piękne odtworzenie swojego tekstu. Napisał o tym Tadeusz Wittlin w swej cennej książce - „Pieśniarka Warszawy”. 26 marca 1931 r. w kościele Świętego Krzyża w Warszawie odbył się ślub Hanki Ordonówny z Michałem hrabią Tyszkiewiczem. Przychodzi wrzesień 1939 r. Ordonka śpiewa dla rannych żołnierzy na dworcu kolejowym w Warszawie. Po wejściu Niemców trafia do gestapowskiego więzienia. Wychodzi schorowana. W 1941 r. aresztowana przez NKWD zostaje zesłana do łagru w Uzbekistanie. Pracuje przy budowie szosy - tłucze kamienie na drodze. Zaczyna chorować na gruźlicę. Jej mąż, przedtem więzień Łubianki, jest daleko od niej, też w łagrze. Po ataku Niemiec na Sowiety Stalin, przerażony groźbą sowieckiej klęski, zobowiązuje się w układzie z gen. Władysławem Sikorskim do uwolnienia więzionych Polaków. Ordonka w tworzonej przez gen. Władysława Andersa Armii Polskiej poświęca się całkowicie opiece nad przybywającymi z łagrów polskimi dziećmi, osieroconymi przez zmarłych na zesłaniu rodziców. Wyrusza z nimi do Indii, zostaje tam kierowniczką sierocińca. Pisze wstrząsającą książkę reportaż „Tułacze dzieci”. Mimo choroby, występuje z wieloma recitalami dla polskich żołnierzy. Na wieść o polskim zwycięstwie pod Monte Cassino, szczęśliwa pisze w sanatoryjnym łóżku w Bejrucie piosenki i wiersze poświęcone polskim żołnierzom. Choroba wyniesiona z łagrów rozwija się. 8 września 1950 r. Hanka Ordonówna umiera. Jej głos, w piosenkach - trwa z nami.
Zapraszam na nasz 88. Wieczór poezji, muzyki, wspólnego i solowego śpiewania ocalonych od zapomnienia, ukrytych pod sercem piosenek - 19 lutego o godz. 18 w Galerii „Gaude Mater” w Częstochowie, ul. Dąbrowskiego 1. Tytuł Wieczoru: „Na poddaszu u malarza”. Wstęp wolny. Śpiewniki bezpłatne.
Uliczka w Barcelonie
1929 r.
Tango
Słowa: Michał Tyszkiewicz
Melodia: M. Cosidos
Uliczkę znam w Barcelonie
Pachnącą kwiatem jabłoni,
Bardzo lubię chodzić po niej,
Gdy już mnie znuży śródmieścia gwar.
Tam kroki własne me słyszę
I wiatr jak liśćmi kołysze,
Zresztą nic nie mąci ciszy
Uliczki mojej, w tym tkwi jej czar.
Boże! Jakie dawne to czasy,
Kiedym tu codziennie przychodziła,
By się spotkać w tajemnicy
Gdzieś za rogiem tej ulicy
Z pierwszym panem moich snów.
Tylko jabłoń to widziała,
Ilem się nacałowała,
Nie żałując czułych słów.
Bo kochałam jak już nigdy potem,
Z całej duszy i całą serca mocą,
Radością wiosny i młodych lat polotem,
Lecz niestety wszystko ma kres.
Dziś przychodzę po wspomnienia dawne
Pod tę jabłoń, co szumem swym mówi,
Że przeżyłam w jej cieniu
Chwil wiele tak pięknych,
Że teraz nie szkoda łez.
Już dziś ta myśl mnie nie smuci,
Że mnie mój miły porzucił,
Lecz ciągle marzę, że wróci
Odwiedzić kiedyś ten cichy kąt.
Bo dziś we wczoraj się zmienia,
Gdy tylko go opromienia
Chwila słodkiego marzenia
I tyle wspomnień zabranych stąd
Boże! Jakie dawne to czasy...
Pomóż w rozwoju naszego portalu