Droga Pani Aleksandro!
Dziękuję za przesłane egzemplarze „Niedzieli” z dnia 26 listopada. Po przeczytaniu z ochotą zaniosę je do Klubu Dietetyka. Wierzę, że znajdą się tam osoby, które zainteresują się tym tak bardzo ciekawym tygodnikiem. Ja po prostu sądzę, że tygodnik ten jest za mało propagowany. W kiosku, w którym go kupuję, zawsze jest gdzieś na spodzie i gdybym o niego nie pytała, to bym go nie zauważyła. W innym kiosku, gdzie prasa jest wyeksponowana, też z trudem go zauważyłam, ponieważ leżał na najniższej półce, gdzie zazwyczaj nie zwraca niczyjej uwagi. W kościołach ludzie też przeważnie kupują miejscową prasę katolicką. Bardziej eksponowane są inne pisma, czasem nawet te, które po prostu ubliżają naszej godności katolickiej. Przykładu nie przytoczę, bo szkoda pióra.
Czytelniczka z Krosna
Ten list jest dla mnie pretekstem, by zachęcić Państwa do wspólnej pracy nad propagowaniem naszej gazety. Mnie też bardzo denerwuje, gdy w kiosku na pytanie o „Niedzielę” sprzedawcy dziwią się: co to jest? Albo mówią: nie ma! Albo jeśli nawet jest, to gdzieś w mało widocznym kącie, jak pisze nasza Czytelniczka.
Zaczęłam więc wypytywać w kioskach, dlaczego nie ma „Niedzieli”, a potem dzwonię do Redakcji i „melduję” o tym.
Chyba staję się zwolenniczką „spiskowej teorii dziejów”, bo spostrzegam coraz więcej rzeczy z tym się kojarzących. Brak „Niedzieli” w kioskach też.
PS Na listy odpowiadam też indywidualnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu