Reklama

Świat musi poznać tę historię

Autorka tego artykułu - Janina Lankau mieszka w Kanadzie, dokąd zaprowadziły ją wojenne losy. W liście do naszej redakcji wspomina dzień 5 maja 1945 r.: „Uwolnieni z obozu pod Wilhelmshaven, niedaleko Hamburga, z szaloną radością witaliśmy naszych oswobodzicieli”. Nastąpiła wędrówka do Anglii, potem do Kanady. „Lata mijały - pisze p. Lankau. Myśl o powrocie do Polski nadal istniała - niestety, pozostało tylko pragnienie”. Janina Lankau opisała też niezwykłe losy żydowskiego dziecka uratowanego przez Polaków w latach II wojny światowej, na które miał wpływ młody ks. Karol Wojtyła. Tekst prezentujemy obok.

Niedziela Ogólnopolska 4/2007, str. 26

Na krakowskich Plantach
Archiwum autorki

Na krakowskich Plantach<br>Archiwum autorki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie sposób nie angażować umysłu, serca i duszy w sprawy ważne. Różne są kategorie ważności, ale najważniejszą powinna być miłość bliźniego do bliźniego - jednoczenie ludzi we wspólnym człowieczeństwie. Trzeba szukać dobra, szukać Boga - to jest najwartościowsze w człowieku.
Życie Jana Pawła II - współczesnego Apostoła Narodów - jest dla nas przesłaniem ukazującym, co znaczy kochać Boga i ludzi. Ten sławny Pielgrzym Świata miał miłość dla całej ludzkości, ale też nie lekceważył prawa żadnego człowieka. Jego miłość wywarła urzekający, niesamowity wpływ nie tylko na chrześcijan, ale i na ludzi innych religii, żyjących w moralnie zagubionym świecie. Jak wiemy, z wielkim szacunkiem podchodził do judaizmu - był świadom, że judaizm jest w szczególny sposób włączony w dzieje zbawienia, bo korzenie chrześcijaństwa tkwią w religii Patriarchów i całej rzeczywistości Starego Przymierza.
O wielkości serca i duszy Jana Pawła II mówiły już jego młode lata kapłańskie w Krakowie. Opatrzność Boża zleciła mu od początku służbę bardzo odpowiedzialną - bo wiążącą się z odpowiedzialnością za innych. O tym mówi poniższa historia.

***

Wszystko zaczęło się jesienią 1942 r. Po napaści nazistów na krakowskie getto Helenie Hiller udało się wraz z 2-letnim synkiem przekroczyć granicę getta. Zaprowadziła swego Shachne do katolickich przyjaciół, którzy zgodzili się wziąć chłopczyka w opiekę - mimo że i im groziło niebezpieczeństwo ze strony hitlerowskiego najeźdźcy. Okazali swą miłość do bliźniego, jak to głoszą ludzie wierzący w Boga.
Trzy koperty, które wręczyła im Helena, mówiły o obowiązku, jaki państwo Jachowiczowie wzięli na swe ramiona. Pierwszy z listów był zaadresowany do nich. Helena powierzała im chłopca z prośbą o wychowanie go w jego wierze i zwrócenie wspólnocie żydowskiej w razie śmierci jego rodziców. W drugim liście, skierowanym do Shachne, rodzice tłumaczyli chłopcu, że oddali go z miłości, co prawda katolikom, ale dobrym, przyjaznym Polakom. Trzeci list, napisany przez matkę Heleny, zaadresowany do szwagierki w Waszyngtonie, w USA, do Jenny Berger, zawierał testament, który mówił, że Shachne Hiller, urodzony 22 sierpnia 1940 r., został powierzony opiece prawym Polakom. Taka była wola Heleny i Mojżesza. W liście tym matka chłopca prosiła, że jeśli nie będzie im dane przeżyć tej okropnej wojny, to jej - Jenny Berger - powierza wychowanie Shachnego w wierze jego rodziców.
Rodzice Shachnego trafili do Auschwitz i zginęli w piecach krematoryjnych, a państwu Jachowiczom nadal groziła śmierć, gdyby naziści dowiedzieli się, że opiekują się dzieckiem żydowskim.
Rok 1945 przyniósł Polakom uwolnienie od hitlerowskiego ciemięzcy. Matczyne uczucia pani Jachowicz, która nie miała własnych dzieci, okazały się silniejsze niż przyjaźń do Heleny Hiller. W 1946 r. postanowiła zaadoptować Shachnego - ochrzcić go i wychować na dobrego katolika. Zwróciła się do młodego, mądrego i prawego księdza i wyjawiła mu prawdę - testament zawierający ostatnią wolę rodziców. Ks. Karol Wojtyła, który był tym księdzem, odmówił udzielenia chrztu, bo uważał, że należało uszanować wolę wyrażoną w testamencie rodziców. Państwo Jachowiczowie z bólem serca podjęli się przekazania chłopca jego żydowskim krewnym w USA i Kanadzie. Załatwiając sprawę testamentu, przesłali do Waszyngtonu trzeci list, zaadresowany do pani Jenny Berger. Shachne jeszcze dzisiaj pamięta i wspomina to bardzo bolesne pożegnanie „matki” i „syna”...
Zawiłe prawa imigracyjne dopiero w 1949 r. zezwoliły na przyjazd chłopca do Kanady, do Montrealu, dokąd przybył na znanym statku „Batory”. W 1951 r. odyseja Shachnego dobiegła końca. Jenny Berger potraktowała go jako syna i zaadoptowała. Shachne Hiller przyjął nazwisko Stanleya Bergera.
Młody Stanley zdobył wykształcenie w znanych amerykańskich uniwersytetach, ale ciągle nie znał ważnego szczegółu ze swego życia. Lata mijały. Jenny Berger i jej syn Stanley nie zapomnieli o dobroci serca pani Jachowicz. Okazywali jej swą wdzięczność, zwłaszcza gdy była już w starszym wieku.
W październiku 1978 r. pani Jachowicz, z którą Stanley korespondował, wyjawiła mu ten ważny szczegół z jego życia. Dowiedział się, że chciała go ochrzcić i wychować na dobrego katolika, ale powstrzymał ją ks. Karol Wojtyła. Powiedziała mu o tym 16 października, w dniu, w którym Wojtyła został Papieżem...

***

Prof. Yaffa Eliach, założycielka Shtetl Foundation, światowej sławy ekspert od kultury żydowskiej, dowiedziała się od dorosłego już Stanleya o tej niebywałej historii - o sprawiedliwości ks. Karola Wojtyły oraz o bohaterstwie i miłości pani Jachowicz. Ja, pisarka z Bożej łaski, dziękuję Panu Bogu, że pomógł mi skontaktować się z dr. Yaffą Eliach i z p. Stanleyem Bergerem (Shachne) i z jego ust usłyszeć o wiarygodności tej wzruszającej historii - o miłości człowieka do człowieka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta na trudne czasy

Niedziela legnicka 5/2005

Archiwum parafii

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Jako dziecko sprawiała rodzicom (zwłaszcza mamie) kłopoty, bo miała żywy temperament, wciąż skakała i biegała, gdzieś się spieszyła. Jako nastolatka była nieco płaczliwa i trochę rozchwiana emocjonalnie. Jako kobietę dojrzałą cechowała ją impulsywność i pewna nietolerancja wobec innego niż jej sposobu myślenia i działania. A jednak właśnie ją Pan Bóg chciał widzieć jako Założycielkę Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa. Stała się Świętą na niespokojne, trudne czasy, w jakich żyjemy.

Maria de Mattias urodziła się 4 lutego 1805 r. we włoskiej miejscowości Vallecorsa w rodzinie mieszczańskiej. Będąc młodą dziewczyną, zastanawiała się, co ma do zrobienia w życiu, jakie jest jej miejsce na ziemi. Często płakała, wzdychała, męczył ją niepokój. Z domu rodzinnego wyniosła umiłowanie modlitwy i Pisma Świętego, czytała książki o duchowości chrześcijańskiej, żywoty świętych. To wszystko otwierało ją na działanie Ducha Świętego. „Pewnego dnia - napisze potem - poczułam lekkość, jakby unosiły mnie jakieś ramiona”. Poczuła, że jej serce całkowicie zmieniło się i zostało napełnione odwagą, słyszała głos swojego Pana, zrozumiała, że jest kochana. Kiedy doświadczyła Bożej miłości, musiała rozeznać, jak na nią odpowiedzieć. Inspirowana przez św. Kaspra del Bufalo założyła w Acuto 4 marca 1834 r. Zgromadzenie Adoratorek Przenajdroższej Krwi. Zmarła w Rzymie 20 sierpnia 1866 r. Jej doczesne szczątki odbierają cześć w rzymskim kościele Przenajdroższej Krwi, który jest połączony z domem generalnym Zgromadzenia. 18 maja 2003 r. Jan Paweł II ogłosił ją świętą.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo byłego masona: Nawróciłem się w Lourdes

Niedziela Ogólnopolska 15/2009, str. 10-11

[ TEMATY ]

świadectwo

www.youtube.com

Maurice Caillet

Maurice Caillet

Masonerię, jak każdą tajną organizację, otacza aureola misterium. Wokół niej krąży wiele legend i trudno zdobyć wiarygodne informacje na jej temat. Dlatego cenny jest każdy głos, który pochodzi z tego zamkniętego dla niewtajemniczonych świata. Takim głosem jest książka-świadectwo francuskiego lekarza Maurice’a Cailleta - kiedyś agnostyka, przez 15 lat masona, przez 2 lata stojącego na czele jednej z masońskich lóż - który w czasie pobytu w Lourdes w 1984 r. nawrócił się na katolicyzm i wystąpił z masonerii („mason w śnie”). Poprosiłem go o rozmowę na temat jego doświadczeń w Wielkim Wschodzie Francji.

Włodzimierz Rędzioch: - Jak to się stało, że w wieku 36 lat postanowił Pan wstąpić do masonerii?
CZYTAJ DALEJ

Trump "odchudza" agencje federalne. Redukcja zatrudnienia m.in. w CIA

2025-02-05 10:50

[ TEMATY ]

Donald Trump

CIA

Centralna Agencja Wywiadowcza

agencje federalne

PAP/EPA

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) zaoferowała prawie wszystkim swoim pracownikom rozwiązanie stosunku pracy - poinformował “Wall Street Journal”. Według administracji USA ma to związek z reformą agencji mającą na celu dostosowanie jej do priorytetów prezydenta Donalda Trumpa.

CIA zaproponowała swym pracownikom odejście przy otrzymywaniu przez kolejne osiem miesięcy wynagrodzenia i benefitów pracowniczych. Podobny komunikat otrzymała znaczna część pracowników administracji cywilnej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję