Państwo francuskie będzie musiało wypłacić odszkodowania swoim obywatelom żydowskiego pochodzenia (bądź ich potomkom), którzy podczas II wojny światowej byli zwożeni z całej Francji do specjalnego obozu pod Paryżem, skąd transportowano ich dalej, na Wschód, do niemieckich obozów koncentracyjnych. Francuskie Koleje Narodowe usłużnie dostarczały w tym celu wagonów bydlęcych; zaryglowani w nich Żydzi podróżowali stłoczeni ponad miarę, bez jedzenia i picia, w warunkach, które powodowały, że umierali w nich już na terenie Francji. Za te „usługi” francuskie koleje były opłacane z kas państwowych...
Jak podał jeden z tygodników, zapadł pierwszy wyrok sądu, który przyznał jednej z ofiar 65 tys. euro odszkodowania. To precedensowy początek długiej listy podobnych spraw, a rząd w Paryżu już oblicza, ile pieniędzy na ten cel trzeba będzie zarezerwować w budżecie. Wyjścia nie ma, przeprosić nie wystarczy, musi być zadośćuczynienie.
Słusznie Żydzi upominają się o wyrównanie krzywd (choć tak naprawdę wyrównać ich nie mogą żadne pieniądze). A my?
Czytałem niedawno książkę Ryszarda Juszkiewicza pt. „Ziemia mławska w latach 1945-1953 - walka o wolność i suwerenność” (Mława 2002). Autor zamieścił w niej liczne relacje Polaków, których w owym czasie aresztowało NKWD wespół z UB i wysyłało pociągami w głąb Rosji. „Winą” tych skazanych bez sądu był udział w walce z Niemcami w szeregach Armii Krajowej bądź innych organizacji podziemnych. Albo ich przynależność do „wrogich klas”. Albo po prostu to, że byli Polakami. Oto jedna z relacji:
„Wagonów było kilkadziesiąt, a w wagonie 70 osób. W moim wagonie dojechało do Bukowa (okręg wołgogradzki, kopalnia antracytu) 40 osób... Podczas transportu, kiedy ten pociąg stanął, przychodził do wagonu enkawudzista i pytał: «Ilu podochło?». Zabierano trupy i wynoszono do ostatniego wagonu... Gdzie je potem zabierano, nie wiem...”.
Takie transporty śmierci jechały na Wschód z wszystkich regionów Polski zajętych przez armię sowiecką. A co się działo wcześniej, po 1939 r., na polskich kresach? Ile tysięcy Polaków - mężczyzn kobiet i dzieci wywieziono w stepy Kazachstanu lub na Syberię, ilu z nich już nigdy nie wróciło?
Niby o tym wszystkim dobrze wiemy, ale wygląda na to, że w tej sprawie ktoś zastosował zasadę grubej kreski. Nie słychać, aby czynione były jakiekolwiek starania o uzyskanie odszkodowań od Rosji, która przecież ponosi odpowiedzialność za zbrodnie ZSRR, wszak nie przerwała ciągłości państwowej z tym nieistniejącym już krajem - wystarczy posłuchać, jakiego hymnu używa...
Uważam, że dość polskiego milczenia w tej sprawie! Nie wolno nam ani milcząco zakładać, że kraj Putina „i tak nic nie zapłaci, bo nie ma z czego” (ma, ma!), ani też traktować Rosji jak „świętej krowy”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu