Wizytę kolędową wypełnia modlitwa i rozmowa. Księdzu daje ona obraz parafii i parafian o wiele bardziej dokładny niż badania statystyczne. Spotyka się on bowiem z problemami, o których statystyki milczą, i co najważniejsze, ma wreszcie okazję mówić o Ewangelii. Kolęda to narzędzie ewangelizacji, strata tego narzędzia byłaby - jak to się kolokwialnie mówi - grzechem. Dlaczego tak wielkie jest znaczenie wizyty duszpasterskiej?
Po pierwsze -
Reklama
dlatego, że kolęda to wychodzenie z przesłaniem ewangelicznym poza mury świątyni, kancelarii czy sali szkolnej. To takie naturalne, zakorzenione w tradycji, wypracowane w duszpasterstwie wyjście do ludzi. Często do tych, którzy z Kościołem mają kontakt raz lub kilka razy do roku. Do tego skuteczność takiej interpersonalnej komunikacji może być o wiele większa niż skuteczność komunikacji masowej, a z taką mamy do czynienia w przypadku większości narzędzi ewangelizacyjnych, którymi posługujemy się w Kościele. Owszem, dociera ona do wielu odbiorców za jednym razem, tyle że zazwyczaj nie wiemy, co oni robią z tym komunikatem. Może wystąpić jakieś niezrozumienie, nieporozumienie, którego nie sposób od razu skorygować. Najlepszy przykład tego mieliśmy w przypadku niezrozumienia przemówienia Benedykta XVI w Ratyzbonie, po którym protestował cały islamski świat, właśnie w wyniku błędnego zrozumienia słów Papieża. Dopiero po dalszych wyjaśnieniach muzułmanie zrozumieli, o co chodziło Ojcu Świętemu. W przypadku komunikacji interpersonalnej takie niezrozumienie można korygować od razu. Przy kolędzie wyjaśnia się również wiele mitów i błędnych schematów myślenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po drugie -
duszpasterz jest w domu jako gość, a nie gospodarz, jak w przypadku świątyni, kancelarii czy innego miejsca, do którego w takiej czy innej sprawie ludzie przychodzą, aby spotkać się z kapłanem. To ważna zamiana ról. Dlaczego? Bo sprzyja szczerości. Osoba w swoim domu, na swoim terenie czuje się o wiele pewniej niż na obczyźnie. Każdy, kto pierwszy raz wyjechał za granicę, poczuł to bardzo mocno. To istotne, bo znika przeszkoda, jaką jest lęk związany z byciem nie na swoim miejscu. A to w bezpośredni sposób sprzyja szczerości. Łatwiej jest w takiej sytuacji mówić o swoich kłopotach, o przeszkodach na ścieżkach wiary. Łatwiej wyrażać wątpliwości, czując pewny grunt swojego domu pod nogami, czy żale, nawet gdyby były one wzięte z sufitu, choć czasem są usprawiedliwione.
Po trzecie -
liczy się komunikacyjny kontekst. Ksiądz w domu to w części przypadków jedyna okazja, aby porozmawiać lub nawet pomyśleć o sprawach religii. Czasem są to rozmowy burzliwe, zdarza się, że dyskomfortowe, ale ludzie, oczekując wizyty księdza, zadają sami sobie pytanie: Co z moją wiarą? Niekoniecznie musi ono tak brzmieć. Chodzi o myślenie o Bogu, i to nie tylko w sytuacjach kryzysowych, np. w chorobie lub niepowodzeniu życiowym, ale także ten jeden raz do roku. Czy to pomaga? Czasem tak. I liczą się też te niektóre przypadki, które z punktu widzenia duszpasterza są sukcesami.