Przez chrzest święty zostajemy włączeni w życie wewnętrzne samego Boga. W tę relację, która istnieje między Ojcem a Synem w Duchu Świętym. Mamy się zatem stać ludźmi w pewnym sensie „trójwymiarowymi”. Cóż to za nowe wymiary życia? To umiejętność połączenia w sobie postawy ojcowskiej, synowskiej i braterskiej.
Kim jest ojciec?
To ten, który wychodzi z inicjatywą: chce coś z siebie dać, chce cię obdarować. Ojciec to ten, który nie obraża się, gdy dziecko nie chce przyjąć daru. Umie czekać. Umie też ponownie wychodzić z darem.
Iluż jest takich, którzy od ojcostwa uciekli, obrazili się na własne dzieci, zamknęli się w sobie.
Inną pokusą stojącą przed ojcostwem jest fałszywe partnerstwo. Współczesna kultura chciałaby wszystkich uczynić równymi, nawet tam, gdzie tej równości z natury być nie może. Nie są na równi ojciec z synem. Ojcostwo to nie demokratyczne partnerstwo, ale postawa nieinteresownego obdarowywania. A więc tracenie siebie.
Co to znaczy być synem?
Synem jest ten, kogo ojciec zechciał obdarować. Być synem to tyle, co przyjmować, nie mogąc dać w zamian nic oprócz wdzięczności. Niełatwo jest też przyjmować tak, by nie poddać się pokusie przywłaszczenia daru. Syn rośnie, kiedy potrafi przekazywać innym to, co sam otrzymał.
Z wzajemnego obdarowywania się synów wyrasta braterstwo. Braćmi są ci, którzy potrafią się dzielić tym, co otrzymali od ojca. Relację braterstwa niszczy zazdrość, którą też można nazwać zasadą eliminacji, zasadą Kaina.
Zazdroszczą ci twojego obdarowania, dlatego chcą się pozbyć twojej osoby ze swojego życia. Nie mogą znieść tego, że ich w czymś przerastasz. Twojego bogactwa nie traktują jako wspólnego majątku, ale jako zagrożenie. Relacje braterstwa może też niszczyć wszechobecny dziś duch konkurencji. Bracia zaczynają walczyć o to, kto jest lepszy - kończy się wspólna droga, a zaczyna się wyścig szczurów.
Powołani zostaliśmy do życia w tych trzech wymiarach. Tymczasem staczamy się do płaskiego życia, pozbawionego jednego z tych Boskich wymiarów. Prowadzimy kalekie życie - jednowymiarowi, banalni.
Bóg na nowo przychodzi i pokazuje, że nie jest sam, że jest w Nim całe bogactwo relacji miłości. Przychodzi, aby przypomnieć, jakie to piękne być Ojcem, który daje z siebie wszystko, by Jego dzieci mogły rosnąć.
Przychodzi w Chrystusie, pokazując, jak dobrze być Synem, który wszystko otrzymuje od Ojca i czuje się bezpieczny w Jego rękach.
Przychodzi i obdarza nas Duchem Świętym, w którym na nowo możemy się poczuć braćmi, którzy wszystko mają wspólne i niczego sobie nie zazdroszczą.
Bóg przychodzi - pora zrobić Mu miejsce. Pora pozwolić Mu działać.
Jeden z mistrzów duchowych podpowiada: „Moment decydujący, w którym zaczyna się życie w obecności Boga, to nie ten, gdy wyruszamy w Jego stronę, ale ten, gdy robimy krok do tyłu, by ustąpić Mu miejsca”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu