Na coroczny odpust przy kaplicy w farskim lesie przybyli pielgrzymi z różnych stron diecezji i Polski, w tym wierni idący w dwóch procesjach – z tutejszego kościoła Narodzenia św. Jana Chrzciciela i drugiej – z Bronowa.
– Jesteśmy tu pierwszy raz po pandemicznej przerwie, a stęskniliśmy się już za tym miejscem. To głęboka duchowo uroczystość w szczególnym leśnym otoczeniu, gdzie można jeszcze bardziej doświadczyć Pana Boga, wyciszyć się i pomodlić o zdrowie przez wstawiennictwo św. Wendelina – mówią Monika i Tomasz ze Śląska Cieszyńskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Były obecne strażackie poczty sztandarowe i grała orkiestra dęta.
Reklama
– Gromadzimy się w dolinie św. Wendelina przede wszystkim po to, aby uczcić naszego patrona. Tradycyjnie prosimy Pana Boga też o urodzaje – podkreślił proboszcz parafii w Rudzicy ks. Jacek Wójcik. Wraz z nim przy ołtarzu modlił się emeryt ks. Rudolf Wojnar, wikariusz ks. Mateusz Styczeń, diakon Józef Skórzok, a Mszy św. przewodniczył o. Rafał Kogut OFM. W kazaniu nawiązywał do powoływania uczniów przez Pana Jezusa. – Pan Jezus zaprasza nas do wejścia z Nim w bliską i osobistą relację. On uzdalnia nas do kochania Boga i drugiego człowieka. Gdy apostołowie odpowiedzieli na to zaproszenie, wówczas zdecydowanie zmieniło się ich życie. Św. Wendelin również odpowiedział na zaproszenie, stając się uczniem Pana, zjednoczonym z Nim, człowiekiem modlitwy – mówił franciszkanin z Cieszyna.
Po Mszy św. pielgrzymi czerpali wodę ze studni obok kaplicy, ufając że stosowana z wiarą przyniesie chorym zdrowie. Pątnicy zwrócili również uwagę na pogodę w kontekście daru od Pana – ten dzień był deszczowy, ale na Mszy św. w ogóle nie padało. Zaczęło znów padać po uroczystości.
Do doliny św. Wendelina w Rudzicy można przyjechać w każdej chwili, zatopić się w modlitwie, wyciszyć w otoczeniu leśnym i przy okazji zaczerpnąć wodę ze studni, która - stosowana z wiarą - może przynieść łaskę zdrowia.