Listopad to nie tylko szelest opadających liści, to nie tylko ból przemijania, to także wezwanie do rodzinnej wspólnoty z tymi, którzy są już w tajemnicy wieczności, ale nadal blisko tych, którzy zostali na ziemi. Jezus mówił św. Faustynie, że trzeba często nawiedzać groby zmarłych z modlitwą, bo oni potrzebują naszych modlitw. Nawet nie domyślamy się, jak wiele wdzięczności nam okazują, wstawiając się i prosząc za nami.
Na drugim brzegu mamy naszych przyjaciół, bliskie osoby z rodziny. Naszym wspomnieniom o nich często towarzyszy żal, że okazywaliśmy im za mało zrozumienia, za mało miłości. Oba brzegi może połączyć most modlitwy, na którym dokona się wzajemne przebaczenie win w wierze w świętych obcowanie.
S. Magdalena, Dominikanka ze Świętej Anny
Ukrywaliśmy Żydów
Reklama
Urodziłam się i wychowałam na Wołyniu we wsi Majdan Mokwiński, powiat Kostopol, województwo Równe. Jestem w tej chwili starszą kobietą, wdową. Pomyślałam, że napiszę do Was, żeby dać świadectwo bezinteresownej pomocy, której Polacy udzielali Żydom w czasie II wojny światowej. Boli mnie serce, gdy słyszę oskarżenia pod adresem Polaków. W latach wojny przeżyłam tragiczną historię w związku z pomocą, jakiej moja rodzina udzieliła Żydom. W 1940 r. do naszego domu w Majdanie Mokwińskim przyszło dwóch Żydów w wieku 35-40 lat. Nie wiem, jak się nazywali ani skąd przyszli, najprawdopodobniej z Ludwipola. Zapamiętałam, że byli zmęczeni, chorzy, brudni i mieli wszy. Moi rodzice przyjęli ich do domu, zaopiekowali się nimi, nakarmili i pomogli przetrwać. Ale wieś to wieś, ludzie donieśli na nas i 20 lutego 1941 r. w nocy napadli na nas Niemcy i Ukraińcy, spalili nasz dom, matka zginęła, ojca pobito i wyrzucono nas na mróz. Nie wiem, co się stało z owymi Żydami. Mnie, mojego brata i ojca wywieziono na roboty w głąb Niemiec do miasta Kronach, ojca zabrano następnie do Düsseldorfu. Smutno mi, gdy słyszę, jak niektórzy generalizują opinie o antysemityzmie wśród Polaków. Dlatego uważam, że należy nagłaśniać te prawdziwe historie, które dowodzą, że nie ma złych czy dobrych narodowości. Warto o nich pamiętać, chociażby, dlatego, żeby młodzi Polacy zrozumieli, że w życiu prawdziwym drogowskazem jest serce i człowieczeństwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Magdalena z Jerzmanek
23 października 2006 r. odeszła do Pana s. Magdalena dominikanka ze Świętej Anny
Jej odejście napełniło smutkiem serca wszystkich, którzy od wielu lat czytali drukowane na naszych łamach listy s. Magdaleny. Kilkulinijkowe katechezy trafiały do serc Czytelników, bowiem Autorka w prostych i serdecznych słowach mówiła w nich o pięknie Boga i pięknie świata, uczyła modlitwy i miłości, pisała o misji i znaczeniu zakonów kontemplacyjnych we współczesnym świecie. Ona sama przez blisko pół wieku należała do wspólnoty Sióstr Dominikanek Klauzurowych w Świętej Annie k. Przyrowa w archidiecezji częstochowskiej.
W naszej pamięci pozostaną jej dobre słowa, pogodny uśmiech, zainteresowanie sprawami redakcji, jak i tych, którzy mieli okazję z nią współpracować. Pozostaną z nami także jej listy, wraz z jednym z ostatnich, zatytułowanym „Na drugim brzegu...”, który zamieszczamy na tej stronie. Żegnając s. Magdalenę i dziękując Bogu za piękny dar jej życia - życia dla innych, przypominamy napisane przez nią w jednym z listów słowa: „Nadzieja jest patrzeniem w górę! Zawsze!”
Redakcja „Niedzieli”
Z głębokim smutkiem pragniemy zawiadomić o śmierci naszej kochanej Siostry Magdaleny Cwudzińskiej
S. Magdalena zmarła nagle w poniedziałek 23 października 2006 r.
Przeżyła 74 lata. W ciągu 48 lat życia zakonnego świadczyła o wielkiej miłości Pana Boga. Przez wiele lat pełniła funkcję mistrzyni nowicjatu i służyła gościom odwiedzającym nasz klasztor.
Z wielką serdecznością przyjmowała pielgrzymki i wycieczki odwiedzające nasze Sanktuarium. Ludziom mówiła o Panu Bogu, a Panu Bogu o ludziach - o ich problemach, troskach, cierpieniach i nadziejach... W każdym sercu potrafiła zostawić Boży okruszek wiary, nadziei, radości i miłości...
Msza św. pogrzebowa była sprawowana w sobotę 28 października 2006 r. w kościele Sióstr Dominikanek w Świętej Annie. Ciało Zmarłej Siostry zostało złożone na cmentarzu w Dąbrowie Zielonej.
Z prośbą o modlitwę - Siostry Dominikanki