W parafii Świętej Rodziny ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas Diecezji Charkowsko-Zaporoskiej, modlił się o pokój w Ukrainie.
Duszpasterz z Charkowa gościł w swojej rodzinnej parafii na Czubach. Wraz z proboszczem ks. Tadeuszem Pajurkiem i ks. Krzysztofem Gałanem z Wydziału ds. Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Lublinie sprawował Mszę św. w intencji pokoju i wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób pomagają Ukrainie. - Dziękujemy Bogu za świadka wiary, ks. Wojciecha Stasiewicza, który pochodzi z naszej wspólnoty parafialnej. Chociaż po wybuchu wojny mógł wrócić do swojego miasta i diecezji, pozostał w Charkowie, by służyć potrzebującym - powiedział ksiądz proboszcz. Parafia Świętej Rodziny gorliwie wspomaga ciężką i niebezpieczną pracę rodaka modlitwami, postem i ofiarami. Niektórzy dosłownie dają na tacę całą zawartość portfela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W homilii, która była szczególnym świadectwem kapłańskiej pracy w ogarniętym wojną kraju, ks. Wojciech Stasiewicz powiedział, że każdy nowy dzień rozpoczyna modlitwą i wdzięcznością wobec Boga, który pozwolił mu przeżyć kolejną noc. Od wybuchu wojny charkowska katedra pozostawała zamknięta, Msze św. biskup i kapłani odprawiali w kaplicy kurialnej, bez udziału wiernych. Dopiero na Triduum Paschalne udało się otworzyć kościół i celebrować liturgię z udziałem kilkunastu osób. Dla wiernych była to wielka łaska i duchowe umocnienie. - Po Mszy św. w której uczestniczyli wolontariusze Caritas, pozostali pytali, skąd w nich jest takie radosne spojrzenie - dzielił się kapłan. - W tym dramacie, który się wokół dzieje, to co nas najbardziej wspiera i prowadzi, to po prostu modlitwa. Także wasza, w parafii Świętej Rodziny, bo przecież codziennie, kiedy ksiądz zapowiada intencje, wspomina Ukrainę, Charków. Nic tak nie cieszy człowieka w życiu, jak obecność drugich osób. Kiedy jest najtrudniej, nikt nie chce być sam, szuka wsparcia. A teraz tyle osób przeżywa dramat wojny w samotności; tyle jest płaczu i wylanych łez. Na własne oczy widziałem, jak mężczyźni płakali, gdy zostawiając swoje żony i dzieci szli na front - powiedział ks. Stasiewicz. Kapłan prosił o modlitwę o pokój w sercach i na Ukrainie, a także w intencji nawrócenia tych, którzy wyrządzają zło. - Największym pragnieniem każdego człowieka w Ukrainie jest pokój - podkreślił.
Na zakończenie ks. Wojciech Stasiewicz opowiedział o spotkaniu z wolontariuszką, która pomaga w jednym ze schronów ulokowanych w metrze. Od początku wojny na jednej takiej stacji mieszka tysiąc osób. Pomoc humanitarna, która tam trafia, jest przede wszystkim z Polski. - Dziewczyna powiedziała mi: „Proszę księdza, ja wiem, że za każdym makaronem, za każdą puszką, za tym wszystkim, co tutaj przywozicie, są konkretne osoby. W każdym darze widzimy konkretnych ludzi, którzy nam pomogli w tym dramacie. Ja od pierwszego dnia wojny uczę się języka polskiego z tych opakowań”. W dramacie wojny doświadczamy dobroci konkretnych serc, waszych serc. Bardzo za nie dziękuję! - powiedział kapłan.