Asymilacja Ukraińców przebiega w sposób naturalny.
Nikt z Ukraińców uciekających przed wojną nie lubi określenia „uchodźcy”; odczuwają je jako piętnujące. Zresztą w Polsce traktowani są jak goście. W ogromnej większości zostali przyjęci z wielką otwartością i serdecznością. Wielkanoc była też okazją do poznania polskich tradycji religijnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przy wielkanocnym śniadaniu
Katolicka rezurekcja była nie lada wyzwaniem dla przybyszów z Ukrainy, zwłaszcza dla tych z tradycjami wschodnimi. W prawosławiu centralną liturgię sprawuje się o północy z Wielkiej Soboty na Niedzielę, a świątecznym posiłkiem jest późny obiad. W naszej diecezji w każdej parafii są rodziny, które przyjęły Ukraińców, nie pytając ich o przynależność konfesyjną. Ich obecność w porannej liturgii, a potem przy śniadaniu razem z Polakami była naturalna. W niektórych parafiach - np. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Lublinie - część czytań w Wielkim Tygodniu odbywała się także w języku ukraińskim.
Trudno przewidywać, jak będzie przebiegała asymilacja, ale pierwsze dwa miesiące pokazały, że nasze narody i kultury wiele łączy. To jest bardzo widoczne w naszej diecezji i innych przygranicznych z Ukrainą. Proces zbliżenia zresztą nie jest niczym nowym; zaczął się już wcześniej dzięki dziesiątkom tysięcy studentów i pracowników zza wschodniej granicy.
Reklama
Zbliżenie w wierze
Czekają nas jednak i sytuacje nowe. Tuż przed świętami zmarła w szpitalu w Lublinie starsza pani. Uciekła z Ukrainy już schorowana; lekarze nie zdołali jej uratować. Zmarła zażyczyła sobie, co przekazała mężowi, aby pochował ją duchowny prawosławny Patriarchatu Kijowskiego. W Ukrainie mamy trzy prawosławne patriarchaty, do niedawna największy Moskiewski (obecnie duchowni i wierni uciekają spod jego jurysdykcji), Kijowski w łączności z Konstantynopolem i nieliczny Autokefaliczny. Są także wierni wyznania grekokatolickiego (głównie zachód kraju) i rzymscy katolicy. Na szczęście gościł w Wąwolnicy kapłan z właściwego patriarchatu, przejazdem będący w Lublinie. Pogrzeb odbył się zgodnie z wolą zmarłej. To jeden ze znaków nadciągającej być może zmiany w polskim pejzażu kościelnym, szczególnie przy granicy.
Lubelska Odnowa w Duchu Świętym z inicjatywy ks. Artura Potrapeluka szybko odnalazła się w nowym kontekście. Wiosenne rekolekcje ewangelizacyjne przygotowała również w języku ukraińskim.
Nieznana przyszłość
Reklama
Zmiany z ostatnich miesięcy widoczne są również w funkcjonowaniu ważnych struktur. Szkoły nie są w stanie przyjąć do grona uczniów wszystkich ukraińskich dzieci. Psychologowie ostrzegają, że umieszczanie ich bez znajomości języka polskiego w placówkach edukacyjnych może być zbyt dużym szokiem. Stąd pomysł tzw. klas powitalnych, od września dzieci cudzoziemskie będą miały pakiet zajęć wspólnych z polskimi (wu-ef, plastyka, matematyka), a osobno intensywną naukę polskiego języka i kultury. Po roku wejdą już w swoje roczniki. Tłok zapanował również w żłobkach i przedszkolach.
Szpitale w naszym regionie wyraźnie odczuły przyrost liczby pacjentów, dotyczy to m.in. oddziałów dziecięcych, gdzie dostawiano dodatkowe łóżka oraz w szpitalach wojewódzkich w Lublinie, Zamościu i Chełmie. Specjalistyczny oddział psychiatrii dziecięcej w Lublinie podjął się wsparcia dzieci z traumą wynikającą i z wojny, i z powodu nagłej zmiany miejsca zamieszkania.
Trudno na razie powiedzieć, na ile te zmiany mają charakter tymczasowy, a na ile bardziej długotrwały. Trochę przypomina to czasy exodusu Polaków do Ameryki. Niewielu z nas wie, że w stanie Wisconsin znajduje się osada o nazwie Lublin, z kościołem katolickim św. Stanisława Biskupa, patrona naszej diecezji.