Reklama

Papież Niemiec o swojej Ojczyźnie

5 sierpnia br. w Castel Gandolfo Ojciec Święty Benedykt XVI udzielił wywiadu niemieckim dziennikarzom, przed wrześniową pielgrzymką do swojej ojczyzny. Papież mówił o głównym przesłaniu swojej podróży apostolskiej, a także o wyzwaniach stojących przed Kościołem na całym świecie, o miejscu kobiet w Kościele oraz o tym, że stara się szukać radości w swojej papieskiej posłudze Ludowi Bożemu. Poniżej publikujemy za KAI te fragmenty rozmowy, które dotyczą papieskiej pielgrzymki do Niemiec.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- We wrześniu Wasza Świątobliwość odwiedzi Niemcy, a dokładniej mówiąc Bawarię. „Papież tęskni za swoją Ojczyzną” - mówili prowadzący przygotowania papiescy współpracownicy.
Jakie tematy Ojciec Święty podejmie w trakcie swej wizyty? Czy koncepcja „ojczyzny” należy do wartości, które Wasza Świątobliwość zechce zaproponować w sposób szczególny?

Reklama

Papież Benedykt XVI: - Oczywiście. Powodem podróży jest to, że to właśnie ja jeszcze raz chciałem zobaczyć miejsca i ludzi, wśród których dorastałem, którzy mnie naznaczyli i ukształtowali moje życie. Chcę podziękować tym osobom. Także przekazać przesłanie, które wykracza poza moją ziemię, co jest następstwem mojej posługi. Tematy po prostu wskazały mi uroczystości liturgiczne. Tematem fundamentalnym jest to, że my musimy odkryć Boga, i to nie jakiegoś tam Boga, ale Boga o ludzkim obliczu, ponieważ, gdy widzimy Jezusa Chrystusa, dostrzegamy Boga.
Zaczynając od tego, musimy odnaleźć drogi, by spotkać się ze sobą w rodzinach, między pokoleniami, a następnie między kulturami i narodami; odnaleźć drogi pojednania i pokojowego współistnienia w tym świecie oraz drogi prowadzące ku przyszłości. Tych dróg w przyszłość nie odkryjemy, jeśli nie otrzymamy światła z góry. Nie wybrałem więc jakichś konkretnych tematów; mogę powiedzieć, że liturgia jest przewodniczką w głoszeniu podstawowego przesłania wiary, wpisującego się, oczywiście, w aktualną sytuację, w której przede wszystkim pragniemy poszukiwać współpracy między narodami i możliwych dróg prowadzących do pojednania i pokoju.

- Jako papież odpowiada Ojciec Święty za Kościół na całym świecie, jednakże w sposób naturalny ta pielgrzymka skupia uwagę również na obecnej sytuacji katolików w Niemczech. Obserwatorzy zgodni są, że teraz panuje dobra atmosfera, także dzięki wyborowi Ojca Świętego. Stare problemy jednak pozostały: coraz mniej ludzi praktykuje, jest coraz mniej chrztów, a przede wszystkim Kościół wywiera coraz mniejszy wpływ na życie społeczne. Jak Wasza Świątobliwość ocenia aktualną sytuację Kościoła katolickiego w Niemczech?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Powiedziałbym przede wszystkim, że Niemcy należą do Zachodu, pozostając z charakterystycznym dla siebie kolorytem. A w dzisiejszym świecie zachodnim przeżywamy falę oświeceniowego radykalizmu czy laickości, jakkolwiek byśmy to nazwali. Wierzyć jest coraz trudniej, ponieważ świat, w którym żyjemy, jest całkowicie dziełem naszych rąk i w nim - można powiedzieć - Bóg nie jawi się już w sposób bezpośredni. Nie pijemy ze źródła, lecz z naczynia, które dostajemy już napełnione itd. Ludzie stworzyli sobie sami swój świat i znalezienie w nim Boga staje się coraz trudniejsze. Nie jest to tylko charakterystyka Niemiec, ale coś, z czym mamy do czynienia na całym świecie, a szczególnie w świecie zachodnim.
Z drugiej strony Zachód jest dziś mocno doświadczany przez inne kultury, w których pierwotny element religijny jest bardzo silny i są one przerażone oziębłością, jaką napotykają na Zachodzie w stosunku do Boga. Ta obecność sacrum w innych kulturach, nawet jeśli zagadkowa na wiele sposobów, ponownie dotyka świat zachodni, dotyka nas, którzy znajdujemy się na skrzyżowaniu wielu kultur. Także z głębi człowieka na Zachodzie i w Niemczech wznosi się ponownie wołanie o coś „większego”.
Widzimy, że młodzież poszukuje tego „więcej”, widzimy, że w pewien sposób - jak to się mówi - fenomen religijny powraca, nawet jeśli chodzi o niezbyt określone poszukiwania. Jednak w tym wszystkim Kościół jest na nowo obecny, jako odpowiedź oferuje się wiarę. Myślę, że ta wizyta, tak samo jak ta w Kolonii, jest okazją do tego, by pokazać, jak piękną rzeczą jest wierzyć, że radość wielkiej powszechnej wspólnoty ma siłę pociągającą, że za nią kryje się coś ważnego, że wraz z nowymi ruchami poszukiwawczymi otwierają się nowe możliwości wiary, które zbliżają jednych do drugich, i są czymś pozytywnym także dla społeczeństwa jako całości. (...)

- Niemcy jako ojczyzna reformacji są w sposób oczywisty szczególnie naznaczone stosunkami międzywyznaniowymi. Odniesienia ekumeniczne to rzeczywistość delikatna, napotykająca coraz to nowe trudności. Jakie Wasza Świątobliwość widzi możliwości, gdy chodzi o polepszenie stosunków z Kościołem ewangelickim, albo jakie trudności widzi na tej drodze?

Reklama

- Może warto zwrócić przede wszystkim uwagę na to, że Kościół ewangelicki reprezentuje znaczącą różnorodność. W Niemczech mamy, jeśli się nie mylę, trzy większe wspólnoty: luterańską, reformowaną i Unię Pruską. Ponadto powstają liczne tzw. wolne Kościoły, a w obrębie Kościoła tradycyjnego ruchy takie, jak „Kościół Wyznawców” itd. Chodzi więc o pewną wielokształtną rzeczywistość, z którą powinniśmy rozpocząć dialog w poszukiwaniu jedności z szacunkiem dla wielości opinii i z którą chcemy współpracować.
Uważam, że pierwszą rzeczą do zrobienia jest to, byśmy w naszym społeczeństwie wszyscy razem zatroszczyli się o przejrzystość najważniejszych zasad etycznych, o to, by je określić i wprowadzić w życie. W ten sposób uda się zapewnić etyczną spoistość społeczeństwu, bez której nie da się spełnić ostatecznego celu polityki, tzn. sprawiedliwości dla wszystkich, pomyślnego współistnienia i pokoju. Myślę, że w tym kierunku już wiele się dzieje, że już znajdujemy się naprawdę razem na wspólnym fundamencie chrześcijaństwa wobec wielkich wyzwań moralnych.
Oczywiście, chodzi też o świadczenie o Bogu w świecie, który ma trudność w odnalezieniu Go, jak o tym już była mowa; o ukazywanie Boga w ludzkim obliczu Chrystusa; o zapewnienie ludziom dostępu do tych źródeł, bez których moralność jałowieje i traci punkt odniesienia; o dawanie radości, bo przecież nie żyjemy sami na tym świecie. Tylko w ten sposób rodzi się radość z wielkości człowieka, który nie jest jakimś bublem procesu ewolucji, ale obrazem Boga.
Musimy działać na tych dwóch, jak by to rzec, płaszczyznach: tej dotyczącej wielkich odniesień etycznych i tej, która ukazuje - poczynając i kierunkując się ku owym wartościom - obecność Boga, i to osobowego Boga. Jeśli tego dokonamy i przede wszystkim jeśli we wszystkich naszych środowiskach postaramy się uniknąć przeżywania wiary na sposób partykularny, odnosząc się do jej najgłębszych podstaw, wówczas być może nie dojdziemy tak szybko do zewnętrznych oznak jedności, będziemy jednak dojrzewać do jedności wewnętrznej, która z czasem - jeśli Bóg zechce - doprowadzi także do widzialnego zjednoczenia. (...)

- Była mowa o doświadczeniu wspólnoty. Ojciec Święty przyjeżdża teraz do Niemiec już po raz drugi po swoim wyborze. Po Światowym Dniu Młodzieży, a także po Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej być może atmosfera jest w pewnym sensie inna. Ma się wrażenie, że Niemcy stali się bardziej otwarci na świat, bardziej tolerancyjni, bardziej radośni. Czego Wasza Świątobliwość spodziewa się jeszcze od nas, Niemców?

- Powiedziałbym, że już od końca II wojny światowej zaczęła się pewna wewnętrzna przemiana społeczeństwa niemieckiego, także gdy chodzi o niemiecką mentalność. To wszystko zostało jeszcze wzmocnione przez powtórne zjednoczenie. Włączyliśmy się dużo głębiej w światową społeczność i, oczywiście, zostaliśmy przemienieni przez jej mentalność. W ten sposób wychodzą na jaw także te aspekty niemieckiego charakteru, których inni wcześniej nie byli świadomi. A być może zbytnio uważano nas zawsze za zdyscyplinowanych i powściągliwych, co może miało nawet jakieś podstawy. Jeśli jednak teraz lepiej widać to, co wszyscy dostrzegają, to mi się podoba: Niemcy są nie tylko powściągliwi, dokładni, zdyscyplinowani, ale także spontaniczni, radośni, gościnni. To bardzo piękne. I tego bym życzył: niech te cnoty jeszcze bardziej wzrastają i niech stymuluje je i umacnia także chrześcijańska wiara.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: Zmarł 47-latek, który podpalił się przed kurią

2024-11-12 09:05

[ TEMATY ]

Kraków

Adobe.Stock

Zmarł 47-letni mężczyzna, który w poniedziałek nad ranem podpalił się przed kurią przy ul. Franciszkańskiej w Krakowie - poinformowała we wtorek małopolska policja.

Mężczyzna doznał oparzeń IV stopnia i był w stanie ciężkim. Kamery monitoringu uchwyciły moment, w którym miał się oblać substancją łatwopalną. Płonącego mężczyznę ugasili przypadkowi świadkowie. Został przetransportowany do jednego z krakowskich szpitali.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Spierano się później, gdzie to miejsce było, ale dziś przyjmuje się powszechnie, iż osiedlili się na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Na to wskazywałaby analiza nielicznych źródeł pisanych. Tam to nowo przybyli mnisi-pustelnicy podjęli swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Niektórzy przypuszczają, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002 r.) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne; zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał, Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił pojechać po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko na to, aby do Włoch wysłać Barnabę. Wrócił wtedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Z początkiem listopada 1003 r. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. 10 listopada 1003 r., przed północą, podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Jan, Benedykt, Izaak, Mateusz i Krystyn zginęli od miecza 11 listopada 1003 r. Papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba w jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: "bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać".
CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus zaprzecza informacjom o kompromisie z Rządem ws. lekcji religii

2024-11-13 19:13

[ TEMATY ]

religia

bp Damian Muskus

religia w szkołach

Mazur/episkopat.pl

Według informacji "Gazety Wyborczej", podczas ubiegłotygodniowego spotkania przedstawicieli rządu i Konferencji Episkopatu Polski ws. lekcji religii w szkole biskupi zaproponowali szefowej MEN Barbarze Nowackiej kompromisowe propozycje w sprawie ograniczenia lekcji religii w szkołach.

Według nieoficjalnych ustaleń dziennika, biskupi zaakceptują ograniczenie lekcji religii do jednej tygodniowo pod warunkiem, że zmiana ta wejdzie w życie dopiero od 2026 roku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję