W jedną stronę
Wachlarz zainteresowań posłanki Senyszyn (SLD) jest, jak się okazuje, bardzo szeroki. To nie tylko geje i lesbijki, ale również loty kosmiczne. Razem ze swoim klubowym kolegą Bogusławem Wontorem, o którego zainteresowaniach nie można nic bliższego powiedzieć, bo poza szefowaniem ZSMP udzielał się publicznie mało, postanowili polecieć za naszą - podatników - kasę do Gujany Francuskiej. Za tę ekskursję zapłacimy 22 tys. zł (Fakt, 3 sierpnia). Tak po prawdzie, to dopłacilibyśmy jeszcze trochę, ale na bilet w kosmos dla tej dwójki. Pod jednym warunkiem wszakże - że byłby to bilet w jedną stronę.
Uzgodnienia
Marek Borowski wrócił z wakacji i podjął polityczną ofensywę. Powiedział, że wystartuje w wyborach na prezydenta stolicy, jeśli będzie uzgodniony między SLD, SdRP i PD. A jeśli nie byłby uzgodniony, to poprze innego kandydata, ale tylko uzgodnionego między tymi trzema partiami (Dziennik, 3 sierpnia). Panowie! Jeśli macie takie kłopoty z tymi uzgodnieniami, to wystawcie mało kontrowersyjnego Misia Colargola.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Samobój
Reklama
Platforma Obywatelska strzeliła sobie samobója, ogłaszając bardzo wcześnie, że kandydatką partii na fotel prezydenta stolicy jest Hanna Gronkiewicz-Waltz (Dziennik, 2 sierpnia). Kandydatura Pani Hani zużywa się z każdym dniem. Obecnie jej największym mankamentem jest to, że nie ma cienia szans w wyborczym wyścigu. Równie dobrze PO mogłoby wystawić „Jana Kowalskiego” i na jesieni na bank efekt elekcji będzie niemal identyczny.
Platformie spada
Żeby nie dość było kłopotów warszawskich, to PO ma jeszcze kłopoty w skali Polski. Coraz mniej ludzi ją popiera, a coraz więcej chce głosować na PiS (Dziennik Zachodni, 31 lipca). Tusk z Rokitą roztaczają czarne wizje przyszłości Polski pod rządami tej koalicji, straszą kataklizmami i dyktaturą i - jak grochem o ścianę. Posłuchu żadnego w narodzie nie mają.
Przyspawani
Ci to potrafią lądować na cztery łapy. Tę trudną sztukę opanowali do perfekcji. Chodzi o byłych wysokich urzędników, którzy przyszli do rządu z ekipami Millera i Belki. Miller i Belka dawno odeszli, a oni trwają w najlepsze i zwolnić ich nie można, bo albo zostali członkami korpusu dyplomatycznego, albo członkami korpusu urzędników służby cywilnej, albo wleźli pod inny prawny parasol (Dziennik, 2 sierpnia). Postkomunistów od dwóch rzeczy odspawać jest szalenie trudno. Od władzy i portfela. Zresztą, może nawet w odwrotnej kolejności.
(pr)