- Jasna Góra żyje nie tylko życiem Kościoła, ale także naszej Ojczyzny. Wszystkie troski, które dotyczą naszych rodaków są i nam bardzo bliskie - zapewniał o. Waldemar Pastusiak kustosz sanktuarium. - Te trudne sytuacje związane z kopalnią Pniówek mobilizują nas do modlitwy. Przede wszystkim prosimy o Boże miłosierdzie dla zmarłych górników. Pamiętamy o tych, którzy są uwięzieni w kopalni, mamy nadzieję, że uda się ich wydostać. Zawierzamy również tych wszystkich, którzy prowadzą akcję ratunkową, prosząc o bezpieczeństwo i opiekę Maryi - powiedział kustosz.
Paulin zwrócił uwagę, że praca górników jest trudną i niebezpieczną służbą. Dlatego szczególnie dziś warto prosić o wstawiennictwo ich patronkę św. Barbarę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Franciszek Janyga, salezjanin z Krakowa, który przybył z grupą maturzystów na Jasną Górę zauważył, że tragedia na Śląsku szczególnie go dotyka. Zakonnik pochodzi ze Śląska, a jego ojciec był górnikiem. - Znam kopalnię w Pniówku i słyszałem jak ciężka jest tam praca. Ci ludzie bardzo ryzykują, a przecież są to w większości młodzi górnicy, którzy wychodzą na tzw. szychtę i nigdy nie wiedzą czy wrócą. W tym przypadku w Pawłowicach skończyło się to tragicznie. To wielka strata dla rodzin i dla naszego górniczego środowiska - powiedział ks. Janyga. Jak dodał duchowny, powinniśmy modlić się i wierzyć, że zmarłych górników Bóg przyjmie do siebie, a także wierzyć, że wszystkich cierpiących, którzy stracili swoich bliskich Zmartwychwstały Jezus pocieszy.
W środę, 20 kwietnia, po północy w kopalni Pniówek doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Eksplozje dzieliły niespełna trzy godziny.
Dotąd potwierdzono śmierć siedmiu pracowników. Łącznie w szpitalach jest około 20 poszkodowanych.