Napisanie rozważań papież powierzył w tym roku rodzinom i to one będą nieść krzyż przy kolejnych stacjach. Pomysł ten nawiązuje do ogłoszonego przez niego Roku Rodziny "Amoris Laetitia" z okazji piątej rocznicy opublikowania jego adhortacji pod tym tytułem.
Rozważania do pierwszej stacji napisali młodzi małżonkowie, dzieląc się trudami i radościami codziennego życia oraz obawami. Piszą, że czytają w gazetach, że rośnie liczba separacji, a im samym trudno związać koniec z końcem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przy drugiej stacji o doświadczeniach opowiada rodzina, która wyjechała na misję przed 10 laty. Przyznaje, że są pokusy, by uciec i zostawić wszystko, ale byłaby to „zdrada wobec ubogich braci”. „Do tego wszystkiego dochodzi groza wojny, tak dramatycznie aktualna w tych miesiącach” – podkreślają.
Przy trzeciej stacji mowa jest o małżeństwie, które pobrało się w późnym wieku i nie ma dzieci. Parze tej insynuuje się, że ich małżeństwo i miłość „nie wystarcza, by byli rodziną”. Słowom tym towarzyszy modlitwa za bezdzietnych małżonków.
Przy czwartej stacji krzyż będzie nieść rodzina z pięciorgiem dzieci. Wyznaje ona: „Nie jest łatwo, ale jest bezgranicznie piękniej”. Odmówiona zostanie modlitwa za rodziny wielodzietne.
Reklama
Sugestywnymi doświadczeniami podzielą się przy piątej stacji rodzice dziecka z niepełnosprawnością: „Lekarze jasno dawali nam do zrozumienia, że lepiej będzie, jeśli się nie urodzi”, że „to będzie ciężar dla nas i dla społeczeństwa”. „A kiedy wybraliśmy życie, także my zostaliśmy osądzeni” - napisali.
„Nie jesteśmy odporni na krzyż wątpliwości czy pokusy zastanawiania się, jak by to było, gdy sprawy potoczyły się inaczej. Ale tak naprawdę niepełnosprawność to stan, nie charakterystyka, a dusza, Bogu dzięki, nie zna barier” - wyznają rodzice.
Przy szóstej stacji małżeństwo opowie o swojej rodzinie, w której jest troje ich własnych dzieci i pięcioro adoptowanych z poważnymi niepełnosprawnościami. Ból "porządkuje priorytety w życiu i przywraca prostotę godności ludzkiej" - tak podsumowują swoje doświadczenia.
Przy siódmej stacji po rozważaniach na temat ciężkiej choroby odmówiona zostanie modlitwa o to, by dzieci troszczyły się o swoich rodziców z wdzięcznością.
Przy kolejnej stacji są refleksje małżeństwa emerytów, którzy zajmują się pięciorgiem wnuków: „Bycie tlenem dla rodzin naszych dzieci jest darem, który przywraca nam emocje odczuwane, kiedy były małe”.
Przy dziewiątej stacji odczytane zostaną rozważania rodziny z adoptowanymi dziećmi. „Adopcja to historia życia naznaczonego przez porzucenie, które jest leczone przez przyjęcie. Ale porzucenie to rana, która zawsze krwawi. Adopcja to krzyż, który rodzice i dzieci biorą razem na swoje barki” - usłyszą wierni.
Dziesiątej stacji towarzyszyć będzie modlitwa za rodziny, które doświadczyły straty rodzica.
Reklama
Przy jedenastej stacji wspomnieniami dzielą się rodzice mężczyzny, który wybrał życie konsekrowane. Jak przyznają, na początku nie przyjęli dobrze jego decyzji, protestowali i porzucili go. „Wierzyliśmy, że nasz chłód sprawi, że zrezygnuje” - dodają.
W rozważaniach przy dwunastej stacji matka, której córka zmarła na chorobę nowotworową, napisała: „Wiele razy podczas chemioterapii mojej córki czułam się jak Maryja pod krzyżem”.
Przy trzynastej stacji, „Jezus umiera na krzyżu”, będą rodziny: ukraińska i rosyjska. Tekst przygotowały przyjaciółki: pielęgniarka z Ukrainy Irina i Rosjanka Albina, kończąca studia pielęgniarskie. Poznały się na oddziale szpitala w Rzymie.
„Śmierć wokół. Wydaje się, że życie traci wartość. Wszystko zmienia się w kilka sekund: istnienie, dni, beztroski śnieg zimą, odbiór dzieci ze szkoły, praca, uściski, przyjaźnie, wszystko” - napisały.
„Wszystko traci nagle znaczenie. Gdzie jesteś, Panie? Gdzie się ukryłeś? Chcemy naszego życia, jakie było. Dlaczego to wszystko? Jakich win się dopuściliśmy? Czemu nas porzuciłeś? Czemu porzuciłeś nasze narody? Czemu rozbiłeś w ten sposób nasze rodziny? Czemu nie chcemy więcej marzyć i żyć? Dlaczego nasze ziemie stały się mroczne jak Golgota?” - głoszą rozważania Ukrainki i Rosjanki.
Dodają: „Łzy się skończyły. Wściekłość ustąpiła rezygnacji. Wiemy, że nas kochasz, Panie, ale my nie czujemy tej miłości i to doprowadza nas do szaleństwa. Budzimy się rano i przez kilka chwil jesteśmy szczęśliwi, ale potem natychmiast sobie przypominamy, jak trudno będzie się pojednać”.
Reklama
„Panie, gdzie jesteś? Przemów w ciszy śmierci i podziału, i naucz nas czynić pokój, być braćmi i siostrami, i odbudować to, co bomby miały unicestwić” - napisały przyjaciółki, których rodziny poniosą razem krzyż.
Po tych słowach zabrzmi modlitwa o pojednanie dla wszystkich oraz o dar przebaczenia dla „rodzin zniszczonych przez łzy i krew”.
Przy ostatniej stacji krzyż nieść będzie rodzina migrantów. „Jesteśmy tu po podróży, w trakcie której widzieliśmy śmierć kobiet i dzieci, braci i sióstr. Jesteśmy tu, ocaleni. Poostrzegani jako ciężar” - napisała.
„Jesteśmy katolikami, ale także to czasem zdaje się schodzić na drugi plan wobec faktu, że jesteśmy migrantami” - przyznali.
Na zakończenie Drogi Krzyżowej odmówiona zostanie modlitwa z następującymi słowami: „Nawróć w swoim sercu nasze zbuntowane serca, byśmy nauczyli się podążać za planami pokoju. Spraw, aby przeciwnicy uścisnęli sobie ręce i by zasmakowali wzajemnego przebaczenia”.
„Rozbrój rękę brata podniesioną przeciwko bratu, aby tam, gdzie jest nienawiść, rozkwitała zgoda” - głosi modlitwa.
Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/