Wizja Apostolska Ojca świętego Jana Pawła II
Ryszard Pankiewicz: - Ekscelencjo, diecezja zamojsko-lubaczowska została erygowana 25 marca 1992 r. mocą bulli Ojca Świętego Jana Pawła II jako jedna z nowych diecezji. Chciałbym zapytać o zamysł utworzenia nowych diecezji przez Papieża.
Bp Jan Śrutwa: - Diecezje należą do podstawowej struktury Kościoła. Ich tworzenie w ciągu dziejów nigdy nie było łatwe. W państwach nieżyczliwych Kościołowi władze świeckie chciały bowiem mieć wpływ właśnie na struktury kościelne, łącznie z personalną obsadą stanowisk biskupich. Jeszcze bardziej było to widoczne w krajach zwalczających Kościół. W PRL bez zgody władzy komunistycznej nie można było utworzyć nie tylko nowej diecezji, lecz nawet zwykłej parafii. Do dzisiaj tak jest np. w Wietnamie.
Stolica Apostolska, do której kompetencji należy m.in. ustanawianie nowych diecezji, musiała nieraz długo czekać na stosowną chwilę dziejową, by zrealizować swe postanowienia w tym względzie. W Polsce taki sprzyjający moment przyszedł po zmianie ustroju w 1989 r. Pojawiła się wtedy na mapie również diecezja zamojsko-lubaczowska, z datą „urodzenia”: 25 marca 1992 r.
- Czy można postawić tezę, że poprzez nowy podział administracyjny Kościoła Ojciec Święty ukierunkował nasze duszpasterstwo?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Jan Paweł II często się wypowiadał, że w Kościele - zawsze i wszędzie - program duszpasterski jest ten sam. Tym programem jest księga Ewangelii. Jednak nauka Ewangelii wymaga ciągłej inkulturacji. Dzieje się to szybko i skutecznie, gdy w diecezji są dobre kadry duszpasterskie - zwłaszcza gdy stają do dyspozycji biskupa dobrzy, mądrzy, święci kapłani. Z kolei troską każdego kapłana-duszpasterza będą zawsze zdrowe rodziny, bo - jak to ktoś w Rzymie niedawno powiedział - Kościół żyje razem z rodziną i również razem z rodziną umiera. Jednym słowem, program duszpasterski zmierza ku temu, by wychować szerokie rzesze ludzi świeckich do wiary głębokiej, do wiary odpowiedzialnej.
- Czy w rozmowach osobistych Księdza Biskupa z Janem Pawłem II Ojciec Święty dał wyraz swoim oczekiwaniom względem diecezji zamojsko-lubaczowskiej? Co jest specyfiką diecezji?
- Jan Paweł II rzeczywiście przy różnych okazjach do takiego czy innego tematu w rozmowach nawiązywał. Ale bez wątpienia najpełniej specyfikę naszej diecezji określił w swym przemówieniu z 12 czerwca 1999 r. w Zamościu. W tej homilii papieskiej, wygłoszonej wobec 300 tys. słuchaczy, pojawił się tak bliski nam temat rolnictwa i chleba codziennego. Cudowna wzmianka Jana Pawła II o naszym niebie i śpiewie ptaków - po polsku - stanowiła wskazówkę, byśmy od nowa doceniali piękno roztoczańskiej przyrody oraz możliwości, jakie tutaj się pojawiają, np. przed turystyką, a zwłaszcza przed turystyką pielgrzymkową. Stąd jest już bardzo blisko do tematyki ściśle religijnej i w ogóle do problematyki nadprzyrodzonej, która wiąże się z wrażliwością na sprawy Boże. Z przemówienia Papieża wynikało też wezwanie do gościnności i uznanie dla uczciwości tutejszych mieszkańców - zupełnie jak w tej polskiej pieśni: „Błogosławiona dobroć człowieka niesie pokój...”.
Rys osobowy Ojca Świętego
Reklama
- Chciałbym nawiązać do przesłania Biskupów polskich w pierwszą rocznicę śmierci sługi Bożego Jana Pawła II z 9 marca 2006 r., ponieważ jest to dokument, który uświadamia nam wszystkim, że Papież Jan Paweł II, dziś sługa Boży, jest naszym wzorem, z którego powinniśmy czerpać jak najwięcej, i dziękować za niego Bogu w modlitwie.
- Powiedziałbym tak: Jan Paweł II to model chrześcijanina. Na każdym etapie swego życia, od chwili chrztu św. tkwił on niewzruszenie w Kościele.
Ten wspaniały chrześcijanin przyjmował życie jako dar Nieba. Umiał z życia szlachetnie korzystać, czego ilustracją pozostaną w ludzkiej pamięci np. słynne wakacyjne wyprawy kajakowe w gronie przyjaciół. W traktowaniu życia był zawsze taki sam - konsekwentny, rozumny, pobożny, logiczny, odpowiedzialny za siebie i innych. Dlatego znał swoje miejsce w Kościele i wiedział, gdzie jest jego miejsce w świecie. Dzisiaj można o Janie Pawle II spokojnie powiedzieć, że otrzymał od Boga wielkie talenty i był tego w pełni świadomy. Wziął te dary z rąk Bożych, przez całe swoje życie robił z nich dobry użytek i - pomnożone - zwrócił Panu Bogu. Czysta Ewangelia, zrealizowana w jednym ludzkim życiu! W tym wszystkim trzeba go rzeczywiście naśladować.
- Testament Ojca Świętego Jana Pawła II to żywe słowo, klucz do drzwi życia wiecznego w domu Pana Boga. Jest to dokument ukazujący właściwą drogę życia, do którego powinniśmy sięgać.
Reklama
- Z testamentu Jana Pawła II wynika wiele. Narzuca się z całą mocą przy jego lekturze postulat uczciwego postępowania. Ta uczciwość ma się kierować najpierw ku Panu Bogu, jak to za św. Augustynem wypowiada Kościół: „Ty jesteś godzien wszelakiej miłości - poszanowania, chwały, uczciwości”. Wniosek i postulat uczciwości dotyczy następnie świętej tajemnicy życia, innych ludzi i w końcu siebie samego. Tam ukrywa się klucz do przestrzeni najważniejszej pod względem egzystencjalnym. Chodzi bowiem o życie szczęśliwe, a może być nim wyłącznie życie wieczne w Bogu.
- Ojciec Święty pokazał nam poprzez własne życie, że można kształtować osobowość zarówno intelektualną, psychiczną, jak i osobowość duchową. Czy chcemy i potrafimy odczytać jego przesłanie?
- Nikt lepiej od Jana Pawła II nie znał litery i ducha Ewangelii. A tam powtarza się echem owo sławne zaproszenie w trybie warunkowym: „Jeżeli chcesz...”. Tak właśnie często mawiał Chrystus. Tego ducha perswazji oraz serdecznej zachęty niejako zapożyczył dla siebie nasz Papież i przelewał go na swe relacje, zwłaszcza z młodymi. Na tej drodze zachęcał do korzystania z cudownego daru rozumu, z bogactwa uczuć i z przemożnej siły woli. Właśnie w odniesieniu do młodych, przepełnionych snami i marzeniami o szczęściu, używał argumentu niespokojnego serca, które znajduje ukojenie tylko w Bogu. Nasz Papież raczej nie podnosił głosu i na nikogo nie krzyczał. Jak czarowne echo snuła się wokół niego wspomniana fraza Jezusa: „Jeśli chcesz...”. Odpowiedź na ten głos należała i wciąż należy do nas wszystkich.
Osobiste spotkania z Ojcem Świętym
- Kiedy Ksiądz Biskup rozmawiał z Janem Pawłem II po raz pierwszy?
Reklama
- Do mojej pierwszej rozmowy z Ojcem Świętym Janem Pawłem II doszło podczas II pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1983 r. Jako prodziekan Wydziału Teologii wchodziłem wtedy w skład oficjalnej delegacji KUL-u, która udała się do rezydencji Prymasa Polski w Warszawie, by wziąć udział w uroczystości nadania Janowi Pawłowi II doktoratu honoris causa ex universa theologia. Do dziś przechowuję z pietyzmem fotografię, autorstwa, oczywiście, Arturo Mariego, na której uchwycony został podziw bijący z mojej twarzy wobec wielkiego i jakże już sławnego mojego Rozmówcy. Spotkania następne odbywały się już potem praktycznie co roku.
- Jakie wydarzenie ze spotkań z Ojcem Świętym utkwiło Księdzu Biskupowi najbardziej w pamięci?
- Może to kogoś zdziwić, że z bardzo wielu spotkań z Janem Pawłem II najgłębiej zapadła mi w pamięć sytuacja z 1989 r. Były wtedy wybory rektora KUL-u, podczas których otrzymałem wszystkie głosy elektorskie oprócz, naturalnie, swojego własnego. Wyboru na kolejną kadencję jednak nie przyjąłem i jeszcze tego samego dnia rektorem-elektem został - najzupełniej zresztą po mojej myśli - ks. prof. Stanisław Wielgus. Po kilku miesiącach, a dokładnie w listopadzie 1989 r., udałem się na 25-lecie święceń kapłańskich z pielgrzymką dziękczynienia do Rzymu. Kiedy pewnego poranka stanąłem przed Papieżem, usłyszałem wobec wielu świadków jego pytanie: „Dlaczego Ksiądz Biskup zrezygnował ze stanowiska rektora KUL-u?”. Dopisał mi wtedy refleks i bez wahania odpowiedziałem: „Znalazłem na moje miejsce kandydata lepszego”. Papież nie stawiał już więcej pytań, a ja po latach mogę stwierdzić, że ten nowy rektor KUL-u, dzisiaj biskup płocki - naprawdę udał się nam wszystkim.
Reklama
- Obchodząc pierwszą rocznicę śmierci sługi Bożego Jana Pawła II, powracamy pamięcią do 12 czerwca 1999 r. - do jego wizyty w Zamościu. Ten upalny dzień był dla rzeszy wiernych zgromadzonych na placu przy kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski w Zamościu, a zwłaszcza dla Pasterza diecezji, wyjątkowy...
- Tego dnia po prostu nie da się zapomnieć! Przyjazd Papieża do Zamościa był spełnieniem moich gorących marzeń oraz owocem wielu cierpliwych zabiegów i starań. Miałem poczucie dużej odpowiedzialności za szczęśliwy przebieg owych kilku godzin z Janem Pawłem II w Zamościu. Całodniowy upał, rana na głowie Papieża i wyraźne zmęczenie naszego Gościa po wizycie tego dnia w Sandomierzu - to wszystko wystawiało nie tylko mnie na poważną próbę. A ludzi zebrało się na placu przy kościele Matki Bożej Królowej Polski ok. 300 tys. Nie można było zawieść ich nadziei. Z pomocą Opatrzności wszystko się udało i pielgrzymkę apostolską do Zamościa mogliśmy potem spokojnie nazwać Wizytą Tysiąclecia.
- Kolejna szczególna, smutna zarazem data to 2 kwietnia 2005 r. godz. 21.37...
- Byłem wtedy - 2 kwietnia, w „białą sobotę” 2005 r. - u siebie w Zamościu. W ten wieczór o godz. 22.00 włączyłem radio z wiadomościami I Programu z Warszawy i w ten sposób, niemal od razu, dowiedziałem się o śmierci naszego Papieża.
Jako człowiek rozmiłowany w historii, miałem w tym momencie żywą świadomość, że oto jest już za nami kolejna karta dziejów ludzkości. Fakt odejścia Papieża Polaka do Domu Ojca przeniósł moje myśli do Ziemi Świętej, gdzie oczyma wyobraźni widziałem Apostołów żegnających Pana Jezusa na Górze Oliwnej przed Wniebowstąpieniem. Następnego dnia wypadała niedziela i trzeba mi było jechać do Suchowoli k. Zamościa na zapowiedzianą wizytację kanoniczną tej parafii. Wiedziałem, że z mojego poczucia obowiązku - właśnie w takiej niezwykłej chwili - Ojciec Święty będący już w Domu Ojca będzie zadowolony. Wieczorem, zanim rozdzwoniły się telefony i dzwony kościołów, modliłem się w intencji Jana Pawła Wielkiego.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmowę przeprowadzono w Zamościu 27 marca 2006 r.