Duchowny zauważa, że proces synodalny wyrażający się w słuchaniu całego Kościoła nie powinien prowadzić do legislacyjnej roli głosowania i nadawania decyzjom podejmowanym w ten sposób rangi nauki autentycznej w oderwaniu od akceptacji ze strony papieża.
„Jest to, o czym Papież przestrzegał niektóre episkopaty, czy też niektóre Kościoły lokalne, żeby z Synodu o synodalności nie stworzyć precedensu do parlamentaryzmu, a ma się wrażenie, że oprócz wysłuchania całego Kościoła w Niemczech przez biskupów, drugim krokiem jest to, że głosuje się demokratycznie fifty-fifty, 50 proc. to osoby świeckie, a 50 proc. to biskupi na temat bardzo ważnych rzeczy związanych z doktryną Kościoła, jeśli chodzi o wiarę i moralność. I jest pytanie, czy te głosowania w ogóle są synergiczne z Kościołem powszechnym, czy są one ważne. Czy one spowodują to, że Kościół katolicki w Niemczech pozostanie w jedności z papieżem, czy też wybierze jakąś swoją drogę? – pyta ks. Chojnacki. - Jeśli ktoś uważa, że znaki czasu można postawić obok Pisma Świętego, tradycji i magisterium Kościoła jako równoważne źródło dla teologii to wpada w ogromne niebezpieczeństwo, dlatego, że znaki czasu można różnie odczytywać. Jest to źródło pomocnicze, a nie pierwszorzędne”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu