Reklama

Wspomnienia s. prof. Zofii Zdybickiej o Janie Pawle II

Dotykałam Świętego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Widziała Pani ten album? - z serdecznym uśmiechem zapytała mnie s. prof. Zofia Zdybicka na wstępie rozmowy, jaką odbyłyśmy 14 marca br. w jej mieszkaniu na Poczekajce. W pokoju Siostry Profesor, gdzie na regałach sięgających sufitu stoją najróżniejsze dzieła filozoficzne, traktaty naukowe, encyklopedie, rozmowa o Karolu Wojtyle, filozofie pracującym w latach 1954-78 na KUL-u, miała niepowtarzalny charakter. Oglądałyśmy zdjęcia, a s. prof. Zdybicka z radością wskazywała na kolejne fotografie w albumie: - Tutaj kard. Wojtyła stoi z o. prof. Krąpcem, tu jest ze studentami, a tutaj, proszę spojrzeć, wygląda jak gwiazdor filmowy w prochowcu i ciemnych okularach. - Faktycznie, takiego Karola Wojtyłę znali przede wszystkim jego współpracownicy, studenci i przyjaciele. A jakiego kard. Wojtyłę pamięta Siostra Profesor? - zapytałam. S. prof. Zdybicka zamyśliła się, a po chwili zaczęła opowiadać…
- Kard. Karol Wojtyła wykładał etykę na KUL-u, a ja uczestniczyłam w jego wykładach. Moje pierwsze wrażenie to jego koncentracja na człowieku, jego zainteresowanie człowiekiem i to, jak pięknie mówił o miłości. Pamiętam to, co potem podkreślał w swoich książkach, że właściwym odniesieniem do osoby ludzkiej jest miłość, że trzeba kochać tak, aby być zdolnym aż do ofiary z życia dla innych. Mówił: zdarza się, że kobieta, kiedy rodzi dziecko, musi oddać życie, mężczyźni idą na wojnę, a - zwrócił się do nas, bo było kilka zakonnic - jak powinny kochać zakonnice, żeby spełnić ten warunek? To mi bardzo utkwiło w pamięci… Wszyscy studenci byli nim zafascynowani - kontynuowała Siostra Profesor. - Karol Wojtyła nie czytał z kartki, ale stał i mówił jak myśliciel, sam drążył prawdę. Kard. Wojtyła nie był tylko profesorem filozofii, on był filozofem - myślicielem skoncentrowanym na człowieku i poszukującym prawdy o nim. A my, jego studenci, mogliśmy w tych poszukiwaniach uczestniczyć.
Rozmowa zawiesiła się na chwilę, słychać było tylko upływający czas i odgłosy miasta za oknem. Spojrzałam na zdjęcie za plecami Siostry Profesor…
- Proszę Pani, Jan Paweł II był zakochany w Panu Bogu i w człowieku! Doświadczaliśmy tego w kontakcie z Księdzem Profesorem - podkreśliła s. Zdybicka.
- A jaki był na co dzień?
- Był taki zwyczajny, prosty, pokorny, miał bliski kontakt z ludźmi, wyjeżdżał na wakacje ze studentami, a oni nazywali go Wujkiem… Sposób, w jaki opowiadała Siostra Profesor, stanowił świadectwo tego, jak ważny dla niej jest Karol Wojtyła i jak żywe są to wspomnienia.
- Wie Pani, Karol Wojtyła to był człowiek wielkiej modlitwy - kontynuowała. - Widziałam, jak jako jedyny profesor modlił się na korytarzu w przerwach między zajęciami; kiedy wstępowałam do kościoła akademickiego, klęczał przed Najświętszym Sakramentem albo spowiadał. Przyjeżdżał z Krakowa i miał tutaj grono penitentów. To był człowiek głębokiego zjednoczenia z Bogiem - podkreśliła. - On naprawdę wierzył, że Pan Bóg jest, że jest Miłością, i naprawdę przebywał z Panem Bogiem. Nie mogę sobie wyobrazić, jak Jan Paweł II, tak dużo działający, mógł tyle czasu poświęcić na modlitwę. Nawet jak przyjeżdżał do Polski czy kiedy udawał się dokądś z pielgrzymką, cały dzień miał dla ludzi i wszystko, co robił, było poświęcone Panu Bogu, a mimo to wstawał wczesnym rankiem i dwie godziny przed śniadaniem modlił się. Myślę, że to zjednoczenie i oddanie Panu Bogu to źródło jego mocy duchowej i dokonań, które jak na jednego człowieka są nieogarnione. Uważam, że charakteryzuje go to stwierdzenie: myśliciel i mistyk kochający Boga i człowieka. Karol Wojtyła nie był tylko teoretykiem, ale to, co mówił, wprowadzał w życie. Tutaj wszyscy mogliśmy obserwować, jaki był dobry, troskliwy, ale też jak się nie zmienił jako człowiek, kiedy przeszedł na Katedrę św. Piotra, która jest po ludzku wielkim wywyższeniem. Jan Paweł II został prostym, zwyczajnym człowiekiem, nie stwarzał poczucia dystansu, można mu było wszystko powiedzieć i o wszystko go zapytać. A poza tym był wielkim ascetą i człowiekiem bardzo ubogim.
Kiedy jechał na Sobór, przepakowywałam jego walizkę: była tam zwykła koszula, piżama, dwa ręczniki - wszystko ubogie. Podczas ostatniej wizyty w Lublinie 10 maja 1978 r., ponieważ w konwikcie był remont, nocował na Poczekajce w pokoju studenckim. Zostawił w łazience na korytarzu swoje przybory do mycia - i to wszystko było takie zwyczajne, proste. Jak bywaliśmy w Krakowie na sympozjach, zawsze u niego było na obiad to samo menu: zupa pomidorowa z ryżem, kartofle z kotletem mielonym i kapustą kiszoną i herbata w szklankach z kruchymi ciasteczkami. Nigdy wystawnych dań. Mieszkał w książęcym pałacu, a w jego pokoju było żelazne łóżko, nakryte wojskowym kocem, i klęcznik. To wszystko. I taki był też w pałacach watykańskich.
- I taki prosty był w cierpieniu - zauważyłam.
- Tak. Kiedy zasiadł na Stolicy Piotrowej, od razu wykorzystywał środki masowego przekazu do rozpowszechniania wiary, ale wtedy był wspaniały, śpiewał, poruszał się, pięknie wyglądał. A potem, kiedy zaczął chorować, mógł się schować przed ludźmi ze swymi dolegliwościami, ale tego nie zrobił. Miał tyle pokory, że nie ukrywał swego cierpienia do ostatniej chwili, umierał na oczach ludzi i z ludźmi. Przyszedł, aby być blisko, i został blisko do końca - chwila naszej rozmowy wybrzmiała wzruszeniem… - To jego zaufanie, że to wszystko jest od Pana Boga i że go to nie oddala od ludzi, było ujmujące - podkreślała Siostra Profesor. - To człowiek święty! Miałam to uczucie zawsze, kiedy całowałam jego rękę, jak żył, miałam świadomość, że dotykam świętego człowieka. Jan Paweł II naprawdę kochał ludzi, zawsze był otoczony ludźmi, oni go nie męczyli.
- A co go mogło męczyć? - zapytałam.
- Chyba nic - odpowiedziała po chwili namysłu s. prof. Zdybicka. - On był bardzo silny, ale silny przede wszystkim duchowo. Mało mówił, dużo słuchał, myślał, nie był gadatliwy. Uważam za wielkie szczęście, że mogłam mieć z nim bliższy kontakt przez 49 lat…
Na korytarzu, przy drzwiach wyjściowych zobaczyłam duży kalendarz. Na zdjęciu - rozmodlony Jan Paweł II, niosący Najświętszy Sakrament. S. prof. Zofia Zdybicka wskazała na zakreśloną długopisem datę 2 kwietnia, przy której widniał krzyż. - Ja tego kalendarza nigdy już nie zdejmę - spointowała…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Baranki św. Agnieszki – papieska tradycja z polskim akcentem

2025-01-21 14:12

[ TEMATY ]

nazaretanki

Baranki św. Agnieszki

polski akcent

Vatican News

Baranki w domu macierzystym sióstr nazaretanek

Baranki w domu macierzystym sióstr nazaretanek

Zgodnie z wielowiekową tradycją, w dniu liturgicznego wspomnienia św. Agnieszki, męczennicy rzymskiej, w bazylice pod jej wezwaniem przy rzymskiej via Nomentana poświęcono dwa baranki, których wełna zostanie użyta do przygotowania paliuszy dla nowych arcybiskupów. Nieprzerwanie od II połowy XIX w. w tym wydarzeniu ważną rolę odgrywają siostry nazaretanki, które przygotowują baranki na tę uroczystość.

Baranki jako „czynsz” dla papieża
CZYTAJ DALEJ

Prezydent USA podpisał rozporządzenie o uznaniu dwóch płci

2025-01-21 19:50

[ TEMATY ]

Donald Trump

PAP/EPA/ANNA MONEYMAKER / POOL

Podpisane przez prezydenta Donalda Trumpa rozporządzenie dotyczące "obrony kobiet przed ekstremizmem ideologii gender" wprowadza zmiany w paszportach i innych oficjalnych dokumentach. Stanowi ono, że płeć jest "niezmiennym faktem biologicznym".

Rozporządzenie podpisane w poniedziałek przez Trumpa, będące jednym z kilkudziesięciu aktów prawnych, nosi tytuł "Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywrócenie biologicznej prawdy w rządzie federalnym". Cofnięto w nim szereg zmian wprowadzonych przez poprzednią administrację, które liberalizowały zasady dotyczące określania płci w dokumentach państwowych.
CZYTAJ DALEJ

Ogromny pożar hotelu w Turcji. Tragiczny bilans ofiar

2025-01-21 14:28

[ TEMATY ]

pożar

tragedia

Turcja

PAP/EPA

Pożar hotelu w Turcji

Pożar hotelu w Turcji

Co najmniej 66 osób zginęło, a 51 zostało rannych w pożarze hotelu w ośrodku narciarskim Kartalkaya w prowincji Bolu na północnym zachodzie Turcji; do tragedii doszło we wtorek nad ranem - poinformowały tureckie władze. Według źródeł PAP w hotelu nie było obcokrajowców.

Pożar w 11-kondygnacyjnym budynku wybuchł w restauracji, po czym szybko rozprzestrzenił się na inne części hotelu - przekazał gubernator prowincji Bolu Abdulaziz Aydin. W hotelu przebywało wówczas 234 gości - podał serwis Daily Sabah. Przyczyna pojawienia się ognia nie jest jeszcze znana.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję