Pierwsze spotkania
Reklama
Młode matki gawędziły beztrosko o dzieciach. Gdy jedna rzuciła uwagę o anykoncepcji jako „codziennym obowiązku wobec rodziny”, druga zareagowała natychmiast: co do niej, to przyjmie z radością każde następne dziecko, bo każde jest darem. Czar prysł, rozmowa nie była już tak swobodna. Patrzyłam z podziwem na tę dziewczynę, która jedno dziecko trzymała za rękę, drugie pchała w wózku, a trzecie biegało po trawniku. Gdy dowiedziałam się, że jest absolwentką Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach pod Warszawą, dzieła abp. Majdańskiego, uczelni mało wciąż znanej, trochę na uboczu - pomyślałam, że ktoś, kto jest pełen takiej godności, kto ze swego macierzyństwa jest tak dumny, musiał otrzymać tam wspaniały ładunek szlachetnej siły.
Kolejne spotkanie z Instytutem nastąpiło w środku jednej z najbardziej malowniczych polan, jakie znajdują się w Polsce. Na ogromnych łąkach, zamkniętych na horyzoncie pasmem zalesionych wzgórz, z drugiej zaś strony skupiskiem kilku jezior, na wyspie Wolin znajduje się ogród pełen sosen i leśnych ziół, w ogrodzie zaś dom. Ten dom szeroko otwiera się latem dla rodzin z dziećmi. Rodziny zaznają w tym miejscu odpoczynku dla pokrzepienia ducha i ciała. Letnia siedziba Instytutu, którą prowadzi również założona przez Księdza Arcybiskupa Wspólnota Świętej Rodziny, jest przystanią, która wiele rodzin dosłownie ratuje od największych zagrożeń, inne wyposaża w niezbędne siły i utwierdza w ich powołaniu. Rodziny otrzymały dom w darze, który wciąż, jeszcze po latach, dla wielu z nich wydaje się cudem. Podobnie jak dom wspólnoty w Łomiankach, który był na początku drogi, nie stał się nigdy czcigodną siedzibą arcybiskupią, pełną solennej ciszy, atmosfery powagi nabrzmiałej poczuciem dostojeństwa, choć i tu zimą - tak jak w wolińskiej Wisełce latem - rezyduje jeden z najbardziej zasłużonych Pasterzy Kościoła. Ale zarazem człowiek pełen franciszkańskiej prostoty. „Nam, rodzinom jakże różnym, otworzył Ksiądz Arcybiskup drzwi swojego domu, pozwalając na przerwanie jego ciszy radosnym krzykiem i płaczem naszych dzieci, gwarem naszych rozmów, wspólnymi posiłkami, wspólną adoracją Najświętszego Sakramentu, wspólnym słuchaniem konferencji wygłaszanych przez charyzmatycznych księży, wspólną Mszą św., wspólną celebracją świąt i wszelkich uroczystości” (Irmina i Krzysztof Antoszkiewiczowie - ze zbioru świadectw poświęconych Jubilatowi Facere voluntatem Tuam).
Wołanie o polskość
Reklama
Od momentu, gdy Ksiądz Biskup - jako drugi Pasterz młodej, erygowanej przez Pawła VI, diecezji szczecińsko-kamieńskiej - przybył w 1979 r. do Szczecina, aż do czasu, gdy ofiarował rodzinom dwa domy, miejsca rekolekcji, wspólnej pracy, modlitwy i wypoczynku, promieniujące na całą Polskę, minęło kilka lat.
Człowiek ujmujący swoją prostotą i ciepłem, o wielkim osobistym uroku, a zarazem Pasterz o wspaniałym darze słowa, niezwykłym charyzmacie służby, bezbłędnie odczytujący potrzeby duchowe - i materialne - nowej diecezji, która wkrótce miała stać się metropolią - tak zapamiętali go nowi diecezjanie. A był to czas pionierski. „Podjęta przez Kościół ewangelizacja ziemi szczecińskiej stworzyła po 50 latach nowopokoleniowe miasto z własnym regionalnym światem kultury i nauki. Bardzo trudne były początki budzenia świadomości społecznej w tym mieście, kierowanym i sterowanym według radzieckich doktryn. Hamowały one pracę Kościoła, który wziął na siebie obowiązek uratowania polskiej tradycji - wiary, niepodległości, szlachectwa i dumy narodowej - wspomina Maria Prochorow z Pomorskiej Akademii Medycznej. - Wielka skromność promieniująca z najbłyskotliwszego intelektu, ciepło serca, dobroć, życzliwość - oto przymioty, które porywały młodzież akademicką i cumowały ją do Pasterza. Kościoły pełne młodzieży były dowodem na potrzebę serca i okazania wspólnoty z duchowym wychowawcą”.
Jan M. Jackowski, szczecinianin, stwierdza: „Polskość budowano tu po wiekach nieobecności od podstaw, na dodatek w trudnym okresie totalitarnego reżimu. Ludność, która napływała po 1945 r. na Ziemie Odzyskane, stanowiła istną wieżę Babel: stop różnych tradycji, kultur, nawet cywilizacji. (...) Tu też dokonano masakry ludzi pracy w grudniu 1970 r., tu podpisano pierwsze porozumienia strajkujących w sierpniu 1980 r.”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Autorytet
We wszystkich wydarzeniach, które zmieniły oblicze duchowe Szczecina, brali udział ludzie, których obronę przed ateizacją, deprawacją socjalizmem, demoralizacją mentalnością komunistyczną wziął na siebie Ksiądz Arcybiskup. Tę obronę poprowadził przez odnowę wiary, patriotyzmu i odnowę zakorzenienia człowieka w rodzinie. „Nie ma Polski i nie ma Kościoła poza Tobą, rodzino! Poza Tobą i bez Ciebie” - mówił w szczecińskiej katedrze św. Jakuba w 1982 r. Jako świadek najstraszliwszej pogardy wobec Boga i człowieka, więzień niemieckich obozów Sachsenhausen i Dachau, gdzie - jak mówił - doświadczył agresji wobec świętości, był dla wszystkich wyjątkowym autorytetem: „Z kpinami z Pana Boga ja, polski kleryk, spotkałem się po raz pierwszy nie na polskiej ziemi. Bo to nie jest polskie. To było w strasznym, neopogańskim obozie” - powiedział w Szczecinie.
I właśnie stąd, z tego doświadczenia dna upodlenia, wzięła się późniejsza, pełna niezwykłego oddania praca Księdza Arcybiskupa na rzecz rodziny i na rzecz nienarodzonych. Dla Polaków pozostanie on niezłomnym obrońcą życia i obrońcą rodziny, jednym z prekursorów - obok Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego - i twórców teologii życia i teologii rodziny. W bogatym dorobku Księdza Arcybiskupa w tej dziedzinie, jako duszpasterza i uczonego, szczególne miejsce zajmuje pionierska placówka naukowa, którą założył i która wciąż się rozwija: Instytut Studiów nad Rodziną - działający w ramach UKSW. W opracowanie zasady integrującej różne dziedziny wiedzy, która pozwoliła na opracowanie oryginalnego programu naukowo-badawczego, szczególny wkład wniosła dr Monika Wójcik. Placówka początkowo zakonspirowana - z uwagi na niesprzyjającą sytuację polityczną - pod nieco tajemniczą nazwą: Zakład Teologii Praktycznej - uzyskała oficjalną zgodę na prowadzenie działalności naukowo-dydaktycznej 29 kwietnia 1975 r., gdy w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu odbywały się uroczystości - z udziałem Księdza Arcybiskupa - trzydziestolecia uwolnienia więźniów Dachau. Sam abp Majdański wielokrotnie wspominał zadziwiającą sekwencję wydarzeń: Jeszcze w Sachsenhausen, gdzie zaczynał swoją męczeńską drogę w 1939 r., wraz z klerykami i profesorami włocławskiego Seminarium, skonstatował, że „wśród przeżyć religijnych budzi się w nas potrzeba ufności w ocalenie, które może przyjść tylko od Boga. Rodzi się więc inicjatywa oddania się pod szczególną opiekę św. Józefa, który jest opiekunem Kościoła i otrzymał misję ocalenia życia Syna Bożego”. Ten zamysł młodzi księża kontynuowali w kolejnym obozie. „Akt zawierzenia św. Józefowi, jaki w chwilach niezwykłej grozy złożyli więźniowie Dachau, wyrażał gorącą troskę o rodzinę. Z tej samej troski, przenikającej kościelne środowisko polskie, wyrósł zamiar stworzenia instytucji naukowej poświęconej współczesnej rodzinie. Chodziło przy tym o to, by teologia małżeństwa i rodziny została wsparta także innymi dyscyplinami naukowymi, które służą rodzinie. Tak pojęty zamiar, pionierski i niezwykle trudny, został powierzony św. Józefowi” (oba cytaty za książką Będziecie Moimi świadkami abp. K. Majdańskiego).
Świadek
Instytut ma dziś setki absolwentów i wielu przyjaciół w Europie, dla których - podobnie jak ściśle uzupełniająca się z jego posłannictwem Wspólnota Świętej Rodziny, Instytut Świecki Życia Konsekrowanego - jest inspiracją i natchnieniem. Duchowość oparta na teologii Świętej Rodziny wydaje się być dziś niezwykle atrakcyjna dla Zachodu. Wieloznaczne słowa greckie hagios oikos - Święty Porządek, Święty Dom, Święta Rodzina - wplecione w porządek Stworzenia i Zbawienia, wpisane są w koło symbolizujące Ducha Świętego na wizerunku Świętej Rodziny - przepięknej współczesnej ikonie, która czczona jest w Łomiankach i w Wisełce. Niezwykłe odczytanie tego wizerunku proponuje niemieckie małżeństwo, które miało szczęście spotkać abp. Majdańskiego podczas Synodu Biskupów poświęconego rodzinie w Rzymie w 1980 r. Norbert i Renate Martin, mocno przeżywający piętno zagłady zgotowanej przez ich rodaków m.in. polskim kapłanom, potrafili z wielką wrażliwością odczytać świadectwo życia dzisiejszego Jubilata. Piszą w swoich wspomnieniach jemu dedykowanych: „Bardziej poruszająca aniżeli wszystkie słowa była dla nas Droga Krzyżowa, którą odbyliśmy wspólnie, idąc przez cały obóz aż do baraków duchownych, niemieckich i polskich. Młode małżeństwo niemieckie towarzyszyło sędziwemu biskupowi polskiemu, który wraz z nami prowadził głębokie rozważanie Męki Pańskiej, w której tylu ludzi na tym miejscu uczestniczyło. Nie padło z Jego strony żadne słowo skargi czy wyrzutu, lecz tylko słowo przebaczenia i dobroci, a nawet słowa wdzięczności za tę twardą szkołę poznawania Boga i ludzi, w której został osadzony jako młody człowiek, wbrew wszystkim swoim planom życiowym”. „Twarda szkoła” oznaczała także bestialskie eksperymenty, jakie przeprowadzano w Dachau na młodym kleryku przez prawie pół roku. Z niemieckim oprawcą, który wszczepiał więźniom flegmonę, spotkał się po wojnie w Monachium, na procesie byłego Sturmbannführera SS - dr. H. Schütza. Był rok 1975, po złożeniu zeznań, których znaczenie było historyczne, bowiem rozmiary męczeństwa Polaków były całkowicie nieznane, Ksiądz Biskup zbliżył się do oprawcy z wyciągniętą ręką w geście pojednania.
„Zdajemy sobie sprawę - piszą pp. Martin - że cały bezsens Dachau, tego «skupiska głupców, pogan i sług śmierci» (o. J. Kentenich), może prowadzić do doświadczenia łaski, ale tylko na gruncie radykalnej, głębokiej wiary i najgłębszych przeżyć duszy. I możemy tylko przeczuwać, jak przeżywanie wszystkich wartości, wszystkiego, co ludzkie i co wykrzywione zostało w szatański sposób w grymas nienawiści, uczyniło Tego Człowieka tkwiącego w beznadziejnej słabości (...) pełnym mocy świadkiem, prowadziło Go do egzystencjalnego posłuszeństwa wobec niezniszczalnego porządku stworzenia (...). Arcybiskup Majdański w miejscu skondensowanej nienawiści rozpoznał, że musi przyjść czas odnowy rodzin, jeżeli ma się uratować człowiek”.
Cytaty pochodzą z pracy: Facere voluntatem Tuam, Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „Ottonianum”, Szczecin 1995.