Reklama

Różne losy na starość

Niedziela warszawska 38/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzi starszych przybywa. Dzieci rodzi się coraz mniej. Być może w przyszłości trzeba będzie zamknąć wiele szpitali pediatrycznych, a otworzyć nowe, geriatryczne. Dużo starszych osób przeżywa poważne dylematy: gdzie mieszkać, kiedy choroby uniemożliwiają już samodzielną egzystencję. Radzą z tym sobie różnie... Pani Genowefa Wielikowska ma już 93 lata i za sobą, jak twierdzi, niełatwe życie. Mąż, oficer Wojska Polskiego, zginął na wojnie. Od tego czasu pani Genowefa samotnie wychowywała dwie córki. Młodsza nawet nie pamięta ojca, urodziła się rok przed jego śmiercią. W trudnych czasach wojennych, a potem stalinowskich trzeba było niemalże stawać na głowie, żeby zapewnić byt sobie i dzieciom. - Niestety, nie miałam żadnego konkretnego zawodu. Podejmowałam się więc różnych prac, głównie chałupniczych. Kilka razy zmieniałyśmy miejsce zamieszkania, ale w końcu osiadłyśmy w Warszawie. Tu córki ukończyły techniczne szkoły średnie, obie z wyróżnieniami - opowiada z dumą pani Genowefa.

Jestem szczęśliwa

Dziś pani Genowefa mieszka ze starszą córką w niewielkim mieszkaniu na Powiślu. Na szczęście na parterze, dzięki czemu, chcąc wyjść, nie musi pokonywać schodów. Jednak z powodu rozmaitych chorób, z domu i tak prawie w ogóle nie wychodzi.

- Mówi się: starość nie radość. I rzeczywiście, człowiek już nie ten sam, co kiedyś - mówi. - Słabo słyszę, słabo widzę, nogi mam chore, ciężko jest mi się poruszać. Na dodatek serce też już bardzo słabe. Ale mimo wszystko, chcę to mocno podkreślić, jestem szczęśliwa.

Co jest źródłem tego szczęścia? Pani Genowefa podkreśla, że przede wszystkim pracowite, uczciwe, zgodne z prawem Bożym życie. Ale także rodzina. O tym, jak ważna jest w życiu człowieka rodzina, nasza bohaterka może długo opowiadać. Dziś opiekuje się nią starsza córka.

- Na głowie Krysi jest wszystko: zakupy, sprzątanie, gotowanie, pranie itd. Musi także pamiętać o regularnym podawaniu mi leków, bo sama źle widzę i mogę pomylić, umawia mi wizyty u lekarzy, czyta gazety i książki, a przede wszystkim jest ze mną. I to jest najważniejsze, poczucie tego, że nie jestem sama, że na starość jest ktoś, kto się o mnie troszczy - w głosie pani Genowefy słychać wzruszenie.

- Owszem, jest mi czasem bardzo ciężko - mówi pani Krystyna, córka pani Genowefy. - Opieka nad starszym człowiekiem wymaga wiele wysiłku. Ale nigdy nawet do głowy mi nie przyszło, żeby oddać mamę do domu opieki. Zresztą byłam tam kilka razy i wiem, że w takich domach, pomimo dobrych warunków i rozmaitych udogodnień, ludzie czują się na ogół bardzo źle. Szczególnie ci, których rodziny jeszcze żyją. Czują się wtedy bardzo opuszczeni, wręcz wyrzuceni na śmietnik. Wiem jednak, że czasami nie ma innego wyjścia i trzeba starego rodzica oddać do domu opieki. Ale zawsze jest to bardzo niedobra sytuacja.

Bez domu

Nie wszyscy są w tak dobrym położeniu jak pani Genowefa, której córka też jest już na emeryturze i może całkowicie poświęcić się opiece nad matką. Panią Genowefę odwiedza czasami koleżanka, Bronisława, która była kiedyś sąsiadką, ale teraz musi mieszkać u syna, gdyż sama nie byłaby już w stanie normalnie egzystować. Dramat polega jednak na tym, że u syna czuje się bardzo źle.

- Tu znałam wszystkie kąty. Wiedziałam, co gdzie leży, byłam po prostu u siebie - opowiada pani Bronisława. - U syna wszystko nowe, sprzęty, do których nie jestem przyzwyczajona, zwyczaje domowników, które są dla mnie dziwne. No i przede wszystkim to przykre przeczucie, że jest się ciężarem dla rodziny syna. On oczywiście bardzo się mną zajmuje i zapewnia, że wszystko jest w porządku, ale ja wiem, iż wolałby, abym tam nie mieszkała.

I dlatego pani Bronisława chciałaby zamieszkać w domu opieki. Kłopot jednak w tym, że nie wie, w którym. Słyszała ostatnio, że w niektórych domach pensjonariusze są źle traktowani, wręcz okradani. Syn co prawda nie chce słyszeć o domu opieki, ale pani Bronisława postanowiła i tak się przeprowadzić. Wie jednak, i ta świadomość jest dla niej krzyżem, że gdzie by nie mieszkała, to już nie będzie jej dom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Szanować przyzwyczajenia

Podobny problem już niedługo przeżywać będzie Anna Sobolewska z Mokotowa. Na razie mieszka jeszcze sama, ale jest jej już coraz ciężej. I w końcu stanie przed wyborem: mieszkać u dzieci czy w domu opieki. Też zdaje sobie sprawę, że żadne z tych rozwiązań nie jest optymalne. - Ale co zrobić, żyć trzeba. Nawet mieszkając u dziecka czy w domu starców można być szczęśliwym - mówi.

W takiej trudnej sytuacji bardzo ważna jest rola dzieci - tłumaczy córka pani Genowefy. - Powinny przygotować psychicznie matkę czy ojca do przeprowadzki. Na pewno trzeba dużo o tym rozmawiać, dwa-trzy lata wcześniej już uprzedzić, że takie wydarzenie nastąpi. Często zabierać rodzica do siebie, jeżeli ma zamieszkać u nas, żeby się przyzwyczaił. A kiedy już nastąpi przeprowadzka, traktować go jako pełnoprawnego domownika, okazywać mu życzliwość, szanować przyzwyczajenia, myśleć o jego potrzebach, opowiadać mu o swoich sprawach itd. Myślę, że wtedy taka osoba będzie się czuła względnie dobrze.

- Łatwiej jest też - dodaje pani Krystyna - kiedy rodzic ma jakieś zainteresowania, czymś się pasjonuje, np. bardzo lubi czytać. Wówczas rzadziej zdarzają się konflikty, ale one i tak zawsze będą, trzeba to zaakceptować i nauczyć się je rozwiązywać.

Reklama

Najważniejsza dobra wola

Anna Sobolewska cieszy się, że jej dzieci, syn i córka, bardzo często ją odwiedzają. A jeśli nie mogą przyjechać, to dzwonią, opowiadają co u nich się dzieje, dzielą się troskami i radościami. Czasami zabierają matkę na różne wycieczki. - To wszystko jest dla mnie bardzo potrzebne. Wiem, że jestem dla nich kimś ważnym. Może dzięki temu, kiedy przyjdzie już zamieszkać u syna, nie będę się tam czuła źle. Chociaż wyznam w sekrecie, że najbardziej będzie mi brakowało mojego ulubionego księdza z parafii. Bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Nie wiem też, czy syn pozwoli mi słuchać mojego ulubionego radia, wie pan jakiego... - zawiesza głos pani Anna.

- Radia Maryja - domyślam się.

- Oczywiście! Wnuki na pewno słuchają jakiejś głośnej muzyki, ale... poradzimy sobie. Najważniejsze, żeby była dobra wola po obu stronach - podkreśla moja rozmówczyni.

- Czyli jednak nie zdecyduje się pani na dom opieki? - pytam panią Annę.

- Wcale jeszcze do końca nie wiem - odpowiada. - Mam znajomą, która jest zachwycona zamieszkiwaniem tam. Opowiada, że personel jest serdeczny, wyżywienie znakomite, spokój i cisza. Rodzina odwiedza ją bardzo często, zabiera do domu. Pensjonariuszki są oczywiście różne, ale na ogół wspólna egzystencja układa się pomyślnie. Może więc warto jednak zdecydować się na takie rozwiązanie. Nie wiem, jeszcze pomyślę...

Starość w klasztorze

Takie dylematy mają ludzie świeccy, ale podobne zdarzają się również osobom duchownym.

Kapłani diecezjalni po przejściu na emeryturę mogą pozostać w dotychczasowej parafii w charakterze rezydenta, zostać rezydentem w jakiejś innej parafii na terenie diecezji lub też zamieszkać w domu księży emerytów. Miejsce życia na emeryturze zależy od wielu czynników, m.in. stanu zdrowia księdza, aktualnych potrzeb duszpasterskich, warunków lokalowych.

- Niekiedy bardzo ciężko jest się przestawić z funkcji proboszcza na rezydenta. Skutkuje to często konfliktami na linii: nowy - stary proboszcz. Z kolei w domu księży emerytów życie przypomina trochę klasztor. Nudzą się tam ci księża, którzy całe życie ciężko pracowali duszpastersko i już nie starczało im czasu na rozwijanie zainteresowań. Natomiast np. księża profesorowie toczą często długie, bardzo ożywione debaty teologiczne, i one w dużej mierze wypełniają im czas - mówi anonimowo jeden z warszawskich kapłanów.

Nieco inaczej sytuacja wygląda w zakonach. Tutaj nie ma żadnych domów zakonników-emerytów, choć bywają takie klasztory, gdzie starszych zakonników jest więcej niż gdzie indziej. Są to na ogół klasztory położone w małych miejscowościach, bo tam pracy jest zasadniczo mniej niż w miastach.

Tak czy owak, zakonnicy starzeją się w swoich wspólnotach. Są wśród ludzi, którzy kiedyś stali się dla nich rodziną i teraz, na starość, ta rodzina opiekuje się i troszczy o swojego najstarszego członka. Kiedy zakonnik umiera, wspólnota gromadzi się w jego celi, aby towarzyszyć współbratu czy współsiostrze w momencie śmierci. Następnie, w zależności od zakonu, odbywają się różne procedury pożegnalno-pogrzebowe. Jedno jest pewne: umiera się tam wśród najbliższych.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: rozpoczęły się obrady Rady Stałej KEP

2024-05-02 15:05

[ TEMATY ]

Jasna Góra

KEP

Biuro Prasowe Jasnej Góry

Na Jasnej Górze, zgodnie ze zwyczajem, w wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, odbywają się obrady Rady Stałej Konferencji Episkopatu. Podjęte zostały bieżące sprawy Kościoła w Polsce, wśród tematów: lekcje religii w szkołach, standardy ochrony małoletnich oraz inicjatywy związane z jubileuszami kościelnymi 2025 i 2033 roku. Zostaną też poruszone aktualne zagadnienia życia wiernych Kościoła w Polsce i misji duszpasterskiej.

Wśród najważniejszych podejmowanych tematów są kwestie wynikające z relacji Kościół - państwo dotyczące nauczania religii w przedszkolach i szkołach publicznych. W czasie obrad przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP bp Wojciech Osial przedstawi aktualny stan prac Zespołu Roboczego ds. kontaktów z Rządem RP w sprawie lekcji religii w szkole oraz relację ze spotkania 24 kwietnia Zespołu w Ministerstwie Edukacji Narodowej.

CZYTAJ DALEJ

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

[ TEMATY ]

post

3 Maja

Karol Porwich/Niedziela

Udział we Mszy św. obowiązuje katolika w każdą niedzielę oraz w tzw. święta nakazane.

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, 3 maja, choć wskazany jest udział we Mszy św., nie jest obowiązkowy, gdyż nie jest to tzw. święto nakazane.

CZYTAJ DALEJ

Maryjna trasa w Ogrodach Watykańskich

2024-05-02 19:19

[ TEMATY ]

Watykan

Ogrody Watykańskie

Vatican News/www.vaticannews.va/pl

Figura Matki Bożej w Ogrodach Watykańskich

Figura Matki Bożej w Ogrodach Watykańskich

Przez cały maj Muzea Watykańskie proponują pielgrzymom maryjny spacer po Ogrodach Watykańskich, połączony z modlitwą o pokój. Można wziąć w nim udział dwa razy w tygodniu: w sobotę rano i w środę po audiencji ogólnej, po uprzedniej rezerwacji - mówi s. Emanuela Edwards, kierownik Biura Działalności Edukacyjnej Muzeów Watykańskich.

„Maj z Maryją - mówi s. Emanuela - to specjalna wizyta w Ogrodach Watykańskich. Na trasie znajduje się 10 najważniejszych wizerunków maryjnych. W tym czasie, kiedy jest na świecie tak wiele napięć i konfliktów, będziemy się modlić o pokój przed wizerunkami Matki Bożej. W Ogrodach Watykańskich jest w sumie 27 wizerunków Maryi. Mamy więc prawo twierdzić, że są to ogrody maryjne. (…) Wielu papieży dostrzegało ten duchowy wymiar ogrodów. Łączy się w nim piękno natury, fontann, starożytnych zabytków, wizerunków Maryi i świętych, tworząc harmonijną oazę spokoju, w których papieże mogli znaleźć przestrzeń na modlitwę i kontemplację. I rzeczywiście niektórzy papieże, jak Jan Paweł II czy Benedykt XVI, codziennie przychodzili tu na spacer, aby się pomodlić i odpocząć”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję