Parafia św. Wacława przy ul. Korkowej jest bardzo specyficzna.
Leży na terenie aż trzech gmin: Wawer, Rembertów i Praga-Południe.
Jest też, jak żadna inna, "posiekana" wieloma węzłami komunikacyjnymi:
ul. Płowiecką, Marsa, szlakiem kolejowym. A kościół parafialny, to
też rzecz rzadko spotykana, zbudowano go w latach 50. zaledwie w
38 dni!
Po wojnie był to teren podwarszawski. Granica miasta przebiegała
ul. Marsa. Dalej rozciągał się już powiat otwocki. 10 grudnia 1949
r. została erygowana parafia św. Wacława. Wydzielono ją z części
parafii Anin i Najczystszego Serca Maryi na pl. Szembeka. Początkowo
istniejąca maleńka kaplica nie mogła pomieścić wszystkich wiernych,
dlatego w latach 50. XX w. powstał projekt nowego kościoła. Jednak
władze komunistyczne, co w tamtych czasach było częste, nie dawały
zgody na budowę. Kościół powstał więc bez zezwolenia, w błyskawicznym
tempie 38 dni.
Będzie nowy kościół
Reklama
Wtedy chyba nikt nie przypuszczał, że budynek świątyni, postawiony prowizorycznie, bez odpowiednich fundamentów, bez stropu, służyć będzie wiernym aż do dziś. Jednak obecny proboszcz parafii, ks. prał. Szczepan Stalpiński ma już uzgodnione z architektem plany budowy nowego kościoła. 26 sierpnia br. otrzymał od władz gminy wstępne pozwolenie na wzniesienie nowej świątyni. - I jak dobrze pójdzie, to na wiosnę przyszłego roku rozpoczniemy budowę - cieszy się Ksiądz Proboszcz. Obecny kościół będzie najpierw zabudowany nowym. Dopiero jak nowy zostanie zadaszony, stary będzie rozebrany.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzieło ks. Karłowicza
Reklama
Pierwszym proboszczem, budowniczym kościoła i organizatorem parafii
był ks. prałat Wacław Karłowicz, dzisiejszy rezydent. To bardzo zasłużona
postać dla parafii oraz dla całej Warszawy. Niedawno uroczyście obchodzono
jubileusz 70 -lecia święceń kapłańskich ks. Karłowicza. Ma już 95
lat, ale ciągle jest bardzo aktywny duszpastersko, odprawia Msze
św., głosi homilie, spowiada. Między innymi dzięki jego staraniom
uporządkowano i odpowiednio zadbano o popadający już trochę w zapomnienie,
a znajdujący się na terenie parafii pomnik bitwy 1831 r. pod Olszynką
Grochowską. Jakiś czas temu oddano tam do użytku wygodną i wyasfaltowaną
ulicę prowadzącą do pomnika od ul. Chełmżyńskiej. Planowana jest
także budowa kaplicy przy pomniku. Zresztą miejsc historycznych na
terenie parafii jest więcej. Np. 3 razy do roku, 3 maja, 15 sierpnia
i 11 listopada odbywają się uroczystości przy pomniku Józefa Piłsudskiego
na ul. Płowieckiej.
Kiedy parafia św. Wacława zaczęła się organizować, zainteresowanie
jej powstaniem było bardzo duże, gdyż mieszkańcy mieli bardzo daleko
do najbliższych kościołów w Aninie czy na pl. Szembeka. Sporo ówczesnych
mieszkańców stanowili ludzie przyjeżdżający ze wsi. Powojenny rozwój
Warszawy powodował, że szukali tutaj pracy oraz mieszkania. Wielu
z nich przejściowo mieszkało w piwnicach i komórkach, oczekując na
mieszkanie w bloku. Otrzymywali jednak meldunek, co było warunkiem
uzyskania zatrudnienia.
Podstęp Proboszcza
Ks. Karłowicz przez wiele lat starał się o zgodę na budowę plebanii przy kościele. Władze komunistyczne, być może trochę z zemsty za to, że budynek kościoła powstał bez ich zezwolenia, konsekwentnie i uparcie nie pozwalały zbudować plebanii. Zatroszczyły się także o to, aby przypadkiem i ona nie została zbudowana potajemnie. Ponieważ kapłani musieli gdzieś mieszkać, ks. Karłowicz użył podstępu. Na podstawione osoby kupił działkę na ulicy Sępiej, oddaloną około 300 metrów od kościoła. Prawni właściciele działki wystąpili o zgodę na budowę niewielkiego domu i uzyskali ją. Kiedy dom był już zbudowany, ks. Karłowicz odkupił go notarialnie od właścicieli i w ten sposób parafia miała już swoją plebanię.
Kult eucharystyczny
Reklama
W latach 70. na stanowisku proboszcza nastąpiła zmiana. Ks. Karłowicza zastąpił ks. prałat Kazimierz Leon Kołoszko. Ten bardzo pokorny, dobroduszny i pracowity kapłan służył wiernie wspólnocie parafialnej aż do 2000 r. Obecnie przeszedł już na zasłużoną emeryturę. Nowym proboszczem został ks. prał. Szczepan Stalpiński. - Zastałem tu bardzo rozwinięty kult eucharystyczny, co było zasługą właśnie ks. Karłowicza, który miał to już zaszczepione od młodości. Po każdej Mszy św. odbywały się dodatkowe wystawienia Najświętszego Sakramentu, odprawiano różne nabożeństwa. Bardzo często przeciągało się to czasowo. Dlatego wszystkie te nabożeństwa uporządkowaliśmy i usystematyzowaliśmy wraz z księdzem wikariuszem - mówi Ksiądz Proboszcz. Dodaje także, że bardzo mile zaskoczyła go duża liczba ludzi przystępujących do spowiedzi i Komunii św.
Uwaga na wiadukt
Reklama
Inną radością ks. Stalpińskiego jest to, że prawie wszyscy mieszkańcy
przyjmują kapłanów po kolędzie. Parafianie są pobożni, przyznający
się do Kościoła, chętnie służą pomocą, są ofiarni. Ostatnio bardzo
hojnie wsparli powodzian w Niemczech, Czechach i Austrii. Niestety
parafia, licząca 6 tys. mieszkańców, bardzo się starzeje. Dominują
ludzie starsi. W dodatku niektórym, szczególnie z terenów odległych
od kościoła, bardzo ciężko jest dostać się do świątyni parafialnej.
- Bardzo niebezpieczny jest wiadukt na ul. Marsa - mówi Ksiądz Proboszcz.
- Zdarzają się tam napady i rozboje. Bandyci upodobali sobie to miejsce,
gdyż łatwo jest im uciec na dół, do lasu, w krzaki. Dlatego wiele
osób starszych, jak wsiada już do autobusu na ul. Chełmżyńskiej,
to jedzie do kościoła na pl. Szembeka lub jeszcze dalej.
W pracy duszpasterskiej księża muszą uwzględniać duże odległości,
jakie wielu parafian musi pokonać, aby dotrzeć do kościoła. Np. bardzo
trudno jest zebrać dzieci z całej parafii na jakieś spotkanie, próbę
czy też zajęcia świetlicowe. - Działa u nas schola dziecięca, która
ma swoje próby i śpiewem uświetnia niedzielną Eucharystię. Ale każde
dziecko muszą przywieźć rodzice i zostać z dziećmi aż do końca. Większość
dzieci nie jest bowiem w stanie sama dotrzeć do kościoła. Za daleko
i niebezpiecznie - wyjaśnia ks. Stalpiński.
Natomiast te dzieci, które mieszkają niedaleko świątyni,
mogą uczestniczyć codziennie w zajęciach w Świetlicy Caritas, która
działa w niewielkim baraczku na placu kościelnym. Świetlica przeznaczona
jest dla dzieci, które po zakończeniu zajęć szkolnych pozostają bez
opieki. Mają zapewnioną opiekę wychowawców, dostają posiłek, odrabiają
lekcje, grają w różne gry.
Ojcowie z synami
W parafii działa wiele grup formacyjnych. Są tradycyjne kółka
różańcowe, grupa młodzieżowa, dziecięca, służba liturgiczna, asysta
kościelna oraz drużyna harcerska. Niedawno harcerze pomagali w zabezpieczaniu
wizyty Jana Pawła II w Krakowie. Dużo jest też w parafii ministrantów
i, co ciekawe, w większości są to ojcowie z synami.
Niewiele w kościele odbywa się chrztów i ślubów. Ludzie
młodzi wyprowadzają się często do innych dzielnic. Co prawda w ostatnich
latach zbudowano wokół kościoła nowe budynki mieszkalne, segmenty,
domki jednorodzinne, ale wiele z nich stoi pustych. Ci, którzy mieszkają
i ewentualnie mogliby zawrzeć związek małżeński w parafialnym kościele,
wybierają na tę ceremonię inne świątynie. - Trudno się dziwić. Dziś
młodzi pragną, aby kościół był piękny, duży, żeby można było długo
iść do ołtarza, itp. U nas tego wszystkiego jeszcze nie ma - mówi
Ksiądz Proboszcz.
Nowa plebania
To, co nie udało się poprzednikom, udało się obecnemu Proboszczowi. W krótkim czasie zbudował on przy kościele okazałą plebanię. Budynek jest już prawie gotowy. Godne podkreślenia jest to, że plebania powstała w czynie społecznym, dzięki wielkiemu wysiłkowi grupki parafian. - Należą się im słowa wielkiej wdzięczności - podkreśla ks. Stalpiński. Być może już jesienią na nowej plebanii zamieszka jeden z kapłanów. Z czasem będzie tam mogło mieszkać nawet 4 księży. Osobne pomieszczenia przeznaczono również na kancelarię parafialną i na potrzeby duszpasterskie.