Z 26-letnią Sakkari Polka w ostatnich miesiącach spotyka się regularnie. Trzy pierwsze starcia przegrała, w tym w ćwierćfinale French Open 2021, ale 25 lutego w półfinale w Dausze Świątek wygrała 6:3 6:4.
Finał nie zaczął się po jej myśli, bo już w pierwszym gemie pozwoliła się przełamać, w dodatku nie zdobywając żadnego punktu. Być może wysoka stawka spotkania sprawiła, że już "na dzień dobry" popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. Polka szybko się otrząsnęła i również wskutek podwójnego błędu przy podaniu Greczynki szybko zrobiło się 1:1.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Później obie tenisistki świetne akcje przeplatały nieudanymi zagraniami (tych drugich było więcej), a dwa kolejne "podwójne" Świątek sprawiły, że znowu górą była returnująca. Festiwal przełamań trwał w najlepsze, bo kalifornijski wiatr nie ułatwiał zadania serwującym. Przerwała go, jednak tylko na chwilę, zawodniczka trenera Tomasza Wiktorowskiego, która wyszła na 4:2, ale po chwili Sakkari odrobiła stratę.
Przy stanie 5:4 dla Polki rywalka znowu miała problemy przy własnym serwisie, a Świątek wykorzystała trzeciego setbola, wygrała premierową partię i objęła prowadzenie w meczu.
Reklama
Choć wiatr hulał po korcie i mnożyły się podwójne błędy, to pierwsze przełamanie w drugiej odsłonie nastąpiło dopiero w czwartym gemie, po którym Świątek wyszła na 3:1, korzystając z coraz bardziej nerwowej gry Greczynki. Polka poszła za ciosem, podwyższyła prowadzenie na 4:1. Widać było, że na korcie czuje coraz pewniej, grała regularnie i nie dawała przeciwniczce nadziei, że może jeszcze odwrócić losy spotkania. Drugi set zakończył się wynikiem 6:1, a cały mecz trwał 81 minut.
Potwierdziła się reguła, że w pojedynkach tych tenisistek do wyłonienia zwyciężczyni wystarczą dwie partie.
Pochodząca z Raszyna Świątek w niedzielę odnotowała piąty zawodowy triumf, a czwarty w cyklu WTA. W poprzednim sezonie zwyciężyła w Adelajdzie i Rzymie, a pod koniec lutego wygrała turniej w Dausze. Jej największym sukcesem pozostaje wielkoszlemowy tytuł z Paryża z 2020 roku.
W Indian Wells, gdzie wcześniej jej najlepszym rezultatem była 1/8 finału z poprzedniej edycji, poprawiła osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej. Krakowianka w 2014 roku - także trenowana wówczas przez Tomasza Wiktorowskiego - dotarła do finału, w którym jednak musiała uznać wyższość Włoszki Flavii Pennetty.
W Kalifornii Świątek zapracowała już na 1000 punktów do rankingu WTA i 1,23 mln dolarów premii. Dotychczas zajmująca czwarte miejsce w światowym rankingu od poniedziałku będzie jego wiceliderką, tylko za Barty, która do Indian Wells nie przyjechała.
W 2012 roku i cztery lata później do drugiej pozycji w klasyfikacji tenisistek dotarła Radwańska.
Reklama
Polka poprawiła tegoroczny bilans na 20-3, a zwycięstwo nad Sakkari było jej 11. z rzędu wygranym meczem.
Pochodząca z Aten pięć lat starsza Greczynka wysoką pozycję w rankingu zawdzięcza regularnej obecności w dalekich etapach zmagań WTA, ale potwierdziła w niedzielę, że nie zawsze potrafi postawić kropkę nad i. W dorobku ma jeden tytuł, wywalczony w Rabacie w 2019 roku, a finał przegrała już po raz czwarty, w tym drugi raz w bieżącym sezonie, wcześniej w Sankt Petersburgu.
Teraz światowa czołówka przeniesie się Miami, gdzie w środę rozpocznie się kolejna impreza rangi WTA 1000.
Wynik finału:
Iga Świątek (Polska, 3) - Maria Sakkari (Grecja, 6) 6:4, 6:1.(PAP)