Parę lat temu spotkałem niezwykłych pielgrzymów, którzy nawiedzili Sanktuarium Amerykańskiej Częstochowy. Były to matka i córka na wózku inwalidzkim. Zatrzymałem się, aby je powitać. Córka, która miała lat 25, urodziła się niewidoma i nigdy nie widziała piękna kwiatów ani swojej matki. Była katoliczką i miała na imię Helen - świetlna, słoneczna. Chociaż ona mnie nie widziała swoimi oczyma, ja widziałem światłość w jej oczach, widziałem Boga światłości, który mieszkał w jej duszy. Bez większego namysłu zapytałem młodą osobę, czy żałuje, że nie widzi piękna świata na wiosnę ani oblicza swej matki. Odpowiedziała, że niczego nie żałuje, bo niczego w życiu nie widziała. Powiedziałem jej, że jest piękna i że ma duże, niebieskie oczy. Uśmiechnęła się. Dodałem zaraz: „Twoja mama też jest piękna”. Odpowiedziała cicho: „Na pewno” - i na tym zakończyło się nasze spotkanie. Dało mi ono jednak wiele do myślenia i było okazją do wdzięczności Panu Bogu za dary światła i oczu.
Św. Jan, umiłowany uczeń Chrystusa, który „spoczywał na Jego piersi” podczas Ostatniej Wieczerzy (por. J 13, 23), zrozumiał, że Serce Jezusa bije nieskończoną miłością do człowieka. Już w Prologu do Ewangelii św. Jan pisze o Słowie, które „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14); „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi” - pisze (J 1, 4). Życie i światłość nie mogą być rozdzielone. Nie ma życia bez światłości. Słowo Boże „było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 4-5). Maryja jest Matką Światłości wiecznej. W liturgii Mszy św. o Błogosławionej Bogarodzicy Maryi czytamy te wspaniałe słowa w Pierwszej Prefacji: „Ona za sprawą Ducha Świętego poczęła Jednorodzonego Syna Twojego i zachowując chwałę dziewictwa, wydała światu Światłość przedwieczną, Jezusa Chrystusa, Pana naszego”.
Jezus Chrystus, Syn Boga i Syn Maryi, odzwierciedlenie wiekuistej światłości Boga, przyszedł do nas jako światłość: „A oto (...) przemówił do nich Jezus tymi słowami: «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia»” (J 8, 12). Chrystus często mówił o sobie jako o światłości świata.
A co powiemy o Maryi, pokornej Służebnicy Pana z Nazaretu? Ona jest prawdziwą Matką Jezusa Chrystusa - Światłości świata i słusznie jest nazywana Matką Światłości, która nie zna zachodu.
2 lutego obchodzimy święto ofiarowania Chrystusa w świątyni jezolimskiej, po 40 dniach od Bożego Narodzenia. Dawniej, jak pamiętam, było to święto Maryjne, zwane świętem Oczyszczenia Maryi - według Prawa Mojżeszowego. Przed Mszą św. miała miejsce uroczysta procesja symbolizująca pielgrzymkę Świętej Rodziny do Jerozolimy. Bardzo ważne było zapalenie świec woskowych, zwanych gromnicami, symbolizujących Maryję - Matkę Światłości - stąd Maryja została nazwana Matką Bożą Gromniczną. Po ceremonii „oczyszczenia” Dziecię Jezus zostało ofiarowane Ojcu Niebieskiemu jako Jego Syn Pierworodny. Przed ceremonią ofiarowania Chrystusa kapłan Symeon wziął w swoje ramiona Dziecię Jezus i wypowiedział słowa, które powtarzamy do dziś: „Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju (...). Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2, 29-32). Symeon pobłogosławił ich, a zwracając się do Maryi, wypowiedział tajemnicze proroctwo, o którym Maryja nigdy nie zapomniała: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą - a Twoją duszę miecz przeniknie - aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). To tajemnicze proroctwo zostało wypełnione pod krzyżem na Kalwarii. Rzutem włóczni żołnierza rzymskiego zostało przebite Serce Jezusa, a tym samym i Serce Jego Matki.
Zwieńczeniem wszystkich tekstów biblijnych o Maryi Dziewicy - Matce Światłości jest wizja św. Jana Apostoła na wyspie Patmos. Św. Jan pisze w 12. rozdziale Apokalipsy: „... wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. A jest brzemienna. I woła, cierpiąc bóle i męki rodzenia” (Ap 12, 1-2). I kontynuuje św. Jan: „I inny znak ukazał się na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów. A ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej Dziecię” (Ap 12, 3-4). Dalej pisze św. Jan, że była walka w niebie między aniołami wiernymi Bogu i tymi zbuntowanymi, którym przewodniczył sam Lucyfer.
Walka między Maryją, Matką Światłości, a Szatanem, księciem ciemności, nadal trwa i trwać będzie do końca czasów. On Jej tknąć nie może, bo jest święta, ale może zrobić wielką krzywdę nam, dzieciom Maryi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu