Prawdą jest też, że bytujący w niebie święci mają swoje węższe lub szersze „specjalizacje”. Właśnie dlatego Kościół oficjalnie nadaje świętym różne patronaty. Często jednak, zanim nastąpi takie oficjalne zatwierdzenie, sami wierni – biorąc pod uwagę historię życia świętego, wykonywaną przez nich za życia profesję, działalność, jaką podejmowali lub cuda, jakie zostały wymodlone za ich przyczyną – uważają ich za patronów pomocnych w rozwiązywaniu jakichś konkretnych spraw. I nie ma choroby, kataklizmu czy ludzkiej aktywności, z którą nie byłby związany jakiś święty lub jakaś święta.
Nadprzyrodzone interwencje najważniejszych Świętych Kościoła Katolickiego szczegółowo opisane zostały w książce „Cuda wielkich Świętych”. Na tysiącu stron porywającego tekstu przybliżono ponad 100 sylwetek największych świętych Kościoła Katolickiego. W książce znalazły się biografie świętych oraz ich cuda beatyfikacyjne i kanonizacyjne, a także te, których dokonali za życia – wszystko zebrane w jednym tomie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Autor publikacji - Henryk Bejda - dotarł do historycznych relacji z wydarzeń, wypowiedzi postulatorów procesów kanonizacyjnych oraz do dokumentów potwierdzających autentyczność cudów osób wyniesionych na ołtarze. Publikacja zawiera również 2800 fotografii. Są to współczesne, bajecznie kolorowe zdjęcia z sanktuariów poświęconych świętym, materiały historyczne, archiwalia, dokumenty i reprodukcje najwspanialszych dzieł sztuki sakralnej. W książce znalazło się również 100 map ukazujących miejsca pochodzenia świętych lub ich apostolskiej aktywności. Mapy te pomagają zrozumieć tło historyczne wydarzeń. Publikacja dzięki zapierającej dech w piersiach szacie graficznej łączy cechy leksykonu, opowieści sensacyjnej i efektownego albumu. Jest to książka idealna na niepowtarzalny prezent.
Obejrzyj materiał video o książce „Cuda wielkich Świętych”
W tytule zamieszczono także specjalne rozdziały tematyczne oraz modlitwy za wstawiennictwem bohaterów ujętych w tomie.
Książka do nabycia do księgarni internetowej Zobacz
W publikacji osobne rozdziały poświęcono, między innymi, św. Ojcu Pio, św. Szarbelowi, Matce Teresie z Kalkuty, Małej Teresce, św. Andrzejowi Boboli, św. Jadwidze królowej, św. Stanisławowi Papczyńskiemu, św. Faustynie Kowalskiej i wielu innym.
Dodatkowo w książce znalazły się specjalne rozdziały tematyczne: Mocarze egzorcyzmów, Cuda na wielką skalę, Wielkie cuda małych dzieci, Czternastu wielkich wspomożycieli.
„MISJE NIEMOŻLIWE”, CZYLI ŚWIĘCI OD SPRAW NAJTRUDNIEJSZYCH
Reklama
Za największych specjalistów od spraw trudnych i beznadziejnych, opisanych w książce „Cuda wielkich Świętych”, uważani są: Święta Rita, Święty Juda Tadeusz, Święty Ekspedyt. Dlaczego właśnie oni? Włoska augustianka św. Rita „od chwili śmierci (...) jest czczona jako obrończyni przed zarazą, prawdopodobnie dlatego, że za życia siostra Rita Lotti poświęciła się leczeniu ofiar dżumy, nigdy nie zarażając się tą chorobą” – czytamy na internetowej stronie augustianek z Cascii, według których właśnie dlatego uznano ją za orędowniczkę w sprawach beznadziejnych. Święta, która zaprowadza pokój pomiędzy zwaśnionymi, jest też znakomitą patronką dla ludzi zabiegających o zgodę pomiędzy skłóconymi małżonkami, w rodzinach i innych środowiskach społecznych. (Więcej o Świętej Ricie na str. 774-781 )
Reklama
Święty Juda Tadeusz (I wiek przed Chr. – I wiek po Chr.) był krewnym samego Chrystusa, Jego uczniem i apostołem. Przedstawia się go często z „nieuczynionym ręką ludzką” wizerunkiem Chrystusa zwanym acheiropitą (do dziś trwają spory, czy ten tzw. mandylion z Edessy był tożsamy z całunem turyńskim). Ma to ścisły związek z inną zachowaną w tradycji Kościoła legendą. Według niej po Wniebowstąpieniu Jezusa Juda miał zawieść królowi Edessy Abgarowi V płótno z odbiciem twarzy Zbawiciela (lub – według innych wersji – całego Jego ciała). Dotknięty wizerunkiem Chrystusa (lub też, jak czytamy w innych źródłach, listem Jezusa będącym odpowiedzią na list Abgara) król, który był chory na trąd, został uzdrowiony i przyjął wiarę chrześcijańską. Po latach apostolskiej pracy Juda, jako 70-letni starzec (razem ze św. Szymonem), został zamordowany przez magów. Zakatowano go maczugą lub przeszyto włócznią. Sławę orędownika w sprawach trudnych i beznadziejnych zyskał Święty Juda najprawdopodobniej dzięki Świętej Brygidzie Szwedzkiej. Podczas doznawanych przez nią objawień sam Zbawiciel polecił jej bowiem, by z wielką ufnością zwracała się do tego świętego. Wielkim czcicielem świętego był także Święty Bernard z Clairvaux. Polecił on współbraciom, żeby relikwie Judy umieścili mu po śmierci na piersi. Za jego przyczyną modlą się też ludzie doświadczający ciężkiego strapienia, niemający już nadziei na niczyją pomoc.
Reklama
Świętym wzywanym w trudnych i pilnych przypadkach wymagających szybkiej, jeśli nie natychmiastowej reakcji, jest męczennik z II/III wieku, Święty Ekspedyt. Według legend i tradycji był on Ormianinem i służył jako centurion w Legionie XII zwanym „Piorunującym”(sic!), w armii rzymskiego cesarza Marka Aureliusza. „Cra-s”, „cra-s” – „jutro”, „jutro” – tak miał krakać kruk, który nagle i niespodziewanie pojawił się przed Ekspedytem zamierzającym właśnie uczynić ostatni krok na drodze do przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Święty doszedł wtedy do wniosku, że ów kruk nie jest nikim innym, jak samym diabłem chcącym odwieść go od realizacji zbożnego zamiaru. Uniósł nogę i... rozdeptał ptaszysko. „Hodie!” – „dziś” – wykrzyknął. I jak powiedział, tak zrobił. Nie zwlekał! Przyjął chrzest jeszcze tego samego dnia. W 174 roku, na czele swojej złożonej głównie z ormiańskich chrześcijan centurii, Ekspedyt brał udział w wojnie z Markomanami i – prosząc o pomoc Boga – wymodlił zwycięstwo. Cesarz docenił wtedy chrześcijańskich legionistów, nie przeszkadzając w wyznawaniu przez nich wiary, ale wolność ta nie trwała długo. Za czasów kolejnego władcy znów rozpętały się prześladowania i Ekspedyt wraz z pięcioma towarzyszami poniósł męczeńską śmierć. Na stronie internetowej krakowskich reformatów czytamy, że z uwagi na to, że święty „szybko działa i ratuje w nagłych przypadkach”, modlą się dziś do niego głównie „studenci niezbyt przygotowani do egzaminów”.
MATKI, OJCOWIE I DZIECI
Każdy z nas realizuje swoje powołanie do świętości w jednym z trzech stanów: świeckim, kapłańskim lub zakonnym. I każdy może znaleźć na tej drodze swojego świętego pomocnika. Nierównaną orędowniczką wszystkich żon i matek jest oczywiście Maryja. Zamężne kobiety mają też szereg innych niebiańskich orędowniczek, wśród których prym wiedzie matka Maryi, będąca patronką matek i wdów Święta Anna.
Wyd. Fronda
Reklama
Z równie oczywistych względów największym opiekunem i najwspanialszym wzorem dla katolickich mężów i ojców jest Święty Józef. Święty ten, opisany w osobnym rozdziale w książce „Cuda wielkich Świętych”, jest też patronem osób samotnych i poszukujących swojej drugiej „połówki”. Małżeństwom i całym rodzinom – oczywiście oprócz Świętej Rodziny – również patronuje Święta Anna (uważa się ją za patronkę szczęśliwego małżeństwa i szczęśliwego dzieciństwa, a także wychowywania dzieci) wraz ze Świętym Joachimem. Jeśli się do nich zwrócimy, pomocy w małżeńskich problemach z pewnością nie odmówią nam także wyniesione na ołtarze małżeńskie pary – Święty Ludwik i Zelia Martinowie czy bł. Alojzy i Maria Beltrame’owie Quattrocchi. Dziadkowie i babcie cieszą się szczególnym patronatem dziadka i babci Jezusa – Świętego Joachima i Świętej Anny. Wielu orędowników mają dzieci i młodzież. Oprócz patronów międzynarodowych, takich jak Święty Dominik Savio, w tym przypadku zazwyczaj wchodzi w grę podział na poszczególne kraje, co oznacza, że swojego własnego młodzieżowego patrona mają Włosi (Święty Gabriel od Matki Bożej Bolesnej), innego Polacy (Święty Stanisław Kostka) czy Belgowie (Święty Jan Berchmans), a jeszcze innych inne nacje. Szczególną niebiańską sojuszniczką osób pozostających w związkach małżeńskich jest Święta Monika – patronka matek, wdów, kobiet modlących się o nawrócenie swoich dzieci (lub mężów) i mających z nimi kłopoty, przeżywających problemy małżeńskie, zdradzanych, cierpiących na skutek alkoholizmu, fałszywych oskarżeń itp. (Sądzę, że uciekać się mogą do niej także znajdujący się w podobnych sytuacjach mężczyźni). Życie Moniki nie było usłane różami. Mimo że od młodości była chrześcijanką, wydano ją za mąż za starszego o niemal 20 lat poganina, Patrycjusza, członka rady miejskiej w Tagaście. Mąż miał trudny charakter, był wybuchowym rozpustnikiem (a swoje trzy grosze dokładała również teściowa). Monika ujęła ich jednak swoją łagodnością, cierpliwością, okazywanym mężowi posłuszeństwem i dobrocią; po 18 latach małżeństwa udało jej się skłonić męża do przyjęcia chrztu świętego (w 371 roku). Kiedy miała 39 lat, została wdową. Miała troje dzieci, ale źródłem największego strapienia tej pobożnej i inteligentnej (rozmawiała na tematy filozoficzne i była oczytana w Piśmie Świętym) kobiety był syn Augustyn. Wychowała go dobrze i pobożnie, a jednak już jako 18-latek poszedł w ślady ojca – związał się z pewną kobietą, żył z nią bez ślubu, a co więcej, miał z nią dziecko. Na dodatek porzucił chrześcijaństwo, przystając do manichejczyków. Kiedy wyruszył do Italii, Monika podążyła za nim. W Mediolanie spotkała się z biskupem tego miasta Świętym Ambrożym i wylała przed nim swe żale. „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga” – odparł hierarcha. Misja Moniki, jej żarliwe modlitwy i prośby odniosły w końcu upragniony skutek. W święta wielkanocne 387 roku spełniło się jej największe pragnienie (choć, swoja drogą, zaufawszy Bogu, była pewna, że się tak stanie!) – jej syn, 33-letni Augustyn, przyjął chrzest święty, a później – już po jej śmierci – został... biskupem Hippony, wielkim świętym i doktorem Kościoła. „W swoim czystym sercu, pełnym wiary w Ciebie, bardziej cierpiała, rodząc mnie ku wiecznemu zbawieniu, niż niegdyś rodząc cieleśnie” – wspominał później, pisząc o matce.
PRZY OŁTARZU, W KONFESJONALE I W... CZYŚĆCU
Reklama
Niezrównanym patronem proboszczów i – od 2010 roku decyzją Benedykta XVI – wszystkich kapłanów, jest oczywiście długoletni duszpasterz parafii Ars we Francji, Święty Jan Maria Vianney, człowiek, który wśród wielu dokonań miał na koncie nawrócenie nie tylko swoich własnych parafian, ale także setek innych ludzi, którzy napływali do niego z rożnych stron całego kraju. Zakonnicy i zakonnice uciekają się najczęściej – co całkiem zrozumiałe – do założycieli lub najwybitniejszych członków swoich zakonnych wspólnot (bardzo wielu z nich uznawanych jest bowiem za osoby święte, błogosławione lub co najmniej czcigodne). Swoich patronów mają ministranci (Świętego Dominika Savio, jezuickich nowicjuszy: Świętego Stanisława Kostkę, Świętego Jana Berchmansa, Świętego Alojzego Gonzagę oraz Świętego Tarsycjusza, który wolał zginąć niż wydać na zbezczeszczenie eucharystycznego Chrystusa), spowiednicy (m. in. założyciela redemptorystów Świętego Alfonsa Marię Liguoriego, kapucyna Świętego Leopolda Mandicia czy Świętego Jana Nepomucena) i penitenci (Święty Gerard Majella, Święty Leopold Mandic). Bractwom eucharystycznym patronuje hiszpański brat franciszkanin Święty Paschalis Baylon, który w adoracji nie miał sobie równych, a dzieciom idącym do pierwszej komunii – bł. Imelda Lambertini, której, po przyjęciu w cudowny sposób pierwszej Komunii Świętej, z nadmiaru radości i miłości... pękło serce (więcej o Imeldzie w rozdziale „Cudowne dzieci” w książce „Cuda wielkich Świętych”). Swoich świętych patronów mają także wszystkie katolickie stowarzyszenia i organizacje. Specjalnych orędowników wśród świętych mają również dusze czyśćcowe. W modlitwach o uchronienie od mąk czyśćcowych wzywa się m.in. Świętego Wawrzyńca. Według jednej z legend w każdy piątek schodzi on bowiem do czyśćca, by wybawić stamtąd jedną duszę. O wstawiennictwo za duszami zmarłych warto modlić się także do innych świętych, którym ich los w szczególny sposób leżał na sercu. Jest w tym gronie m.in. polski marianin Święty Stanisław Papczyński.
OD CZYSTOŚCI I ZAKOCHANIA
Wielu patronów chroni cnotę czystości. Są wśród nich nie tylko męczennice czystości – zamordowane w jej obronie Święta Maria Goretti, bł. Karolina Kozkówna i wiele innych dziewcząt, ale także mężczyźni, m.in. Święty Alojzy Gonzaga czy sam Święty Tomasz z Akwinu (patrz wkładka: „Cudowne łączniki”). Patronem zakochanych jest oczywiście Święty Walenty (biskup z Terni, tożsamy – zdaniem niektórych – z noszącym takie samo imię kapłanem z Rzymu).
OD POCZĘCIA DO NATURALNEJ ŚMIERCI
Reklama
Poczęcie i poród oraz śmierć to dwie sytuacje w ludzkim życiu, które można nazwać granicznymi. Dlatego i w jednym, i w drugim przypadku ludzie szukają świętych pomocników, którzy pomogą zarówno w poczęciu i szczęśliwym wydaniu na świat zdrowego dziecka, jak i w dobrej śmierci – spokojnym odejściu z tego świata do domu Ojca. Małżonkowie mający problemy z poczęciem dziecka, kobiety mające problemy związane z ciążą, mogą prosić o pomoc wielu różnych świętych. Są w tym gronie Święta Anna, a także Święty Stanisław Papczyński (wsławiony współczesnym cudem ożywienia dziecka w łonie matki). Szczęśliwy poród wyprosić można za wstawiennictwem Świętego Gerarda Majelli, Świętego Dominika Savio czy Świętego Dominika Guzmana (patrz rozdział „Cudowne łączniki” w książce „Cuda wielkich Świętych”). Współcześnie wiele osób prosi o taką pomoc Świętą Giannę Berettę Mollę – włoską lekarkę, matkę, która nie wahała się poświęcić swojego życia, by na świat przyjść mogło noszone przez nią pod sercem maleństwo. Wierni z krajów hiszpańskojęzycznych wzywają na pomoc katalońskiego mercedariusza i kardynała Świętego Rajmunda Nonnata (1204–1240), którego przydomek Nonnat pochodzi od „non natus”, czyli „nienarodzony”. Chodzi tu o to, że święty pojawił się na świecie w sposób bardzo niezwykły. Kiedy jego matka umarła, krewny zmarłej rozciął jej szaty i brzuch, wydobywając zeń wciąż żywe jeszcze dziecko. Święty Rajmund jest też patronem położnych, a także dzieci, więźniów i niewinnie skazanych, a w szczególny sposób – z racji zakonnego charyzmatu związanego z wykupem i ewangelizowaniem chrześcijan osadzonych w muzułmańskich więzieniach oraz jego własnych na tym polu doświadczeń – wzywa się go w przypadku zagrożenia ze strony islamu. Modląc się o dobrą śmierć (bynajmniej nie nagłą, ale spokojną – w stanie łaski uświęcającej, a najlepiej po przyjęciu sakramentów świętych), od wieków uciekamy się przede wszystkim do Świętego Józefa i Świętej Barbary (przed śmiercią anioł przyniósł jej wiatyk), a także do Świętej Anny (podobno dzięki Jezusowi nie odczuwała lęku przed śmiercią).
NA CHOROBĘ CI ŚWIĘCI?
Do najczęstszych chorób, na jakie cierpią dziś ludzie, należą: zapalenie płuc, astma i problemy z układem oddechowym, alergie, reumatyzm, problemy z sercem i układem krążenia (nadciśnienie, zawały, miażdżyca etc.), żółtaczka, nowotwory, choroby nerek i układu wydalniczego, cukrzyca, migreny i bóle głowy, choroby układu kostnego (m.in. osteoporoza), choroby psychiczne (głównie depresja, zaburzenia lękowe), choroby neurologiczne (udary etc.). Przy wszystkich tych chorobach można modlić przez wstawiennictwo wielu świętych opisanych w publikacji „Cuda wielkich Świętych”.
Wyd. Fronda
Reklama
Chorzy na raka mogą uciekać się przede wszystkim do Świętego Peregryna Laziosiego, (uważa się go także za orędownika chorych na zaburzenia krzepliwości krwi). W bólach głowy od wieków pomaga wielu świętych m.in. Dionizy z Paryża, Teresa z Avilla, Katarzyna z Sieny, Anastazja czy Atanazy. Na ból brzucha, jelit i wszelkie silne bóle skuteczny był Święty Erazm, którego torturowano, wyrywając mu z brzucha jelita. Od przepukliny był zaś Święty Zygmunt. W zatruciach skuteczny był Święty Jan (warto było mieć na podorędziu poświęcone w jego wspomnienie wino). Za skutecznego orędownika w przypadku poparzeń, w bólach pleców (głownie bólach lędźwiowych) i rwie kulszowej, reumatyzmie, gorączce, chorobach skóry i właściwie we wszystkich związanych z bólem przypadkach chorobowych, podczas których rwie, piecze, swędzi, a skóra pali i czerwienieje, uważany jest Święty Wawrzyniec. Ma to oczywisty związek z jego męczeństwem – niezwykle bolesnym przypalaniem na rozpalonym ruszcie. W przypadku bolących zębów wzywano niegdyś Świętą Apolonię (w czasie tortur wybito jej zęby). W chorobach oczu od wieków uciekano się do Świętej Otylii i Świętej Łucji (podczas tortur wyłupiono jej oczy, a dziś pomaga ona także w chorobach dziecięcych). Patronów mają także uzależnieni – patronem alkoholików jest Święty Jan Boży (sam kiedyś sporo pił) a trzeźwości – Święty Jan Chrzciciel, pomaga też Juda Tadeusz (także narkomanom i innym uzależnionym), ale wielu ludzi wzywa dziś na pomoc irlandzkiego alkoholika, któremu udało się zerwać z nałogiem, kandydata na ołtarze Matta Talbota. Za patronkę osób niepełnosprawnych i nienarodzonych (a także organizacji pro-life, niewidomych, chorych, biednych, odrzuconych, ludzi z tzw. marginesu) uważa się Świętą Małgorzatę z Castello (Małgorzatę z Metoli) (1287–1320) – pochodzącą z możnego rodu włoską tercjarkę dominikańską, która sama była niepełnosprawna – niepiękna, karłowata, garbata, kulawa, z prawą nogą krótszą od lewej (już jako osoba dorosła osiągnęła zaledwie 122 cm wzrostu), a na domiar złego – co okazało się tydzień po jej narodzinach – niewidoma. Rodzice wstydzili się jej, patrzyli na nią z gniewem i odrazą, nazywali brzydkim jak sam grzech „potworkiem”, a w końcu porzucili. A przecież to ona, a nie oni, wspięła się na wyżyny świętości, po jej śmierci wydarzyło się ponad 200 spektakularnych cudów, a jej ciało oparło się działaniu czasu.
ŚWIĘCI OD ARTYSTYCZNYCH DUSZ
Wśród wielu świętych wymienionych w publikacji „Cuda wielkich Świętych” są również patroni artystów. Takim świętym jest bł. Guido di Pietro (Giovanni da Fiesole) (ok. 1395–1455) - patron artystów, zwłaszcza malarzy - dominikanin znany jako Fra Angelico, genialny autor fresków. Posługującym się pędzlem swojej pomocy z pewnością nie odmówi także Święty Brat Albert (patron środowisk twórczych w Polsce), którego największym dziełem jest słynny obraz „Ecce homo”. (…)
MASZ IMIĘ? MASZ PATRONA!
Oczywiście to tylko czubek „góry lodowej” różnorodnych patronatów, ale z pewnością każdy, kto tylko zechce, wśród ogromnej rzeszy świętych może znaleźć kogoś, kto pomoże mu dobrze i po Bożemu wykonywać swój zawód, zwalczyć chorobę lub rozwiązać jakiś szczególny problem. Nie możemy przy tym zapominać, że każdy z nas ma także swojego dodatkowego, własnego patrona – jest nim osoba, z którą jesteśmy związani naszym imieniem. To właśnie ona opiekuje się nami od chwili chrztu świętego (kiedy otrzymujemy jego lub jej imię) aż do śmierci (a pewnie i po niej). No i nie zapominajmy o kimś jeszcze: o naszym Aniele Stróżu.
Tekst artykułu powstał na podstawie książki „Cuda wielkich Świętych” autorstwa Henryka Bejdy.
Książka do nabycia do księgarni internetowej Zobacz