Przyjechałem tutaj nie z ciekawości, ale by zobaczyć skalę potrzeb i skalę problemów - powiedział kard. Kazimierz Nycz, tuż po wyjściu z jednej z hal w Nadarzynie. W jego ocenie skala potrzeb jest wciąż ogromna, choć samorządy robią, co mogą. - Kilka tysięcy ludzi na łóżkach polowych rozstawionych w halach, a 95 procent z nich to kobiety i dzieci. Mogą tu być kilka dni, ale to nie jest miejsce na stałe - stwierdził Kardynał.
Metropolita warszawski rozmawiał między innymi z kobietami, które uciekły z Charkowa i znalazły tymczasowe schronienie w Nadarzynie. Mimo to niepokoją się o swój dalszy los i los bliskich, którzy pozostali w Ukrainie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Skala potrzeb jest jeszcze większa, dlatego apeluję do wszystkich, aby każdy, kto tylko ma możliwość, żeby tych ludzi przyjąć i stworzyć im warunki do życia - prosił metropolita warszawski. O jeszcze większe zainteresowanie losem uchodźców zaapelował do parafii, gmin, powiatów. - Ta pomoc nas kosztuje, coś musimy poświęcić, ale wtedy ta jałmużna wielkopostna czy wojenna ma sens i jest dobra - dodał.
Centrum Pomocy Humanitarnej Ptak powstało 5 marca w podwarszawskim Nadarzynie i jest obecnie największym w Europie punktem pomocy uchodźcom z Ukrainy. W halach o powierzchni 150 tysięcy metrów kwadratowych możemy przyjąć jednorazowo nawet 20 tys. osób. - To jest miasto - stwierdził Tomasz Szypuła, prezes Ptak Warsaw Expo. Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł opowiedział kardynałowi o wyzwaniach organizacyjnych tego centrum.
Uchodźcy otrzymują w Nadarzynie tymczasowy nocleg, wyżywienie, pomoc medyczną, podstawowe artykuły higieniczne, a także pomoc psychologiczną. Centrum ma charakter relokacyjny, tuż obok od kilku dni działa dworzec autobusowy, skąd uchodźcy z Ukrainy ruszają w dalszą drogę. - Główny kierunek to Niemcy, ale też 8 autokarów pojechało do Szwecji - powiedział prezes Szypuła. Wielu jest gotowych zostać w Polsce.