Gdy w 1960 r. bp Karol Wojtyła wydawał po raz pierwszy swoją książkę pt. Miłość i odpowiedzialność, rozpoczął ją od wyjaśnienia, że - wbrew opiniom niektórych - kapłan, choć nie żyje w małżeństwie, nie tylko może, ale ma obowiązek wypowiadać się na jego temat. Po pierwsze - do niego należy nauczać, co Ewangelia mówi na temat małżeństwa. Po drugie - dzięki przeróżnym spotkaniom z ludźmi ma w sprawach małżeńskich nawet o wiele szersze rozeznanie niż sami małżonkowie.
Karolowi Wojtyle tego rozeznania z pewnością nie brakowało. Liczne fotografie księdza, a następnie biskupa i kardynała Wojtyły - na kajakach i przy ognisku, w górach, na łące i wśród namiotów, w krótkich spodniach i w turystycznej chustce na głowie - sugerują, że jego myślenie o rodzinie nie zrodziło się przy biurku. Za jego słowami stoją bez wątpienia łzy, które ocierał, serca, które próbował utulić, fakty - tysiące faktów, które cieszyły go i bolały nie mniej niż cieszyły czy też bolały żony, mężów i dzieci tych, których dotyczyły.
Lata kapłańskiego posługiwania pozwoliły mu wejść w zażyłą bliskość z młodzieżą - z dziewczętami i chłopcami. Inspirująco opowiada o znaczeniu i sile rodzących się wtedy przyjaźni w Liście do Kapłanów na Wielki Czwartek 1985 r. Zawsze wierny w przyjaźniach, więc towarzyszył wielu ludziom na różnych etapach ich życia małżeńskiego - od zakochania, przez narzeczeństwo, pierwsze i kolejne lata małżeństwa, aż po pogrzeby i wdowieństwo. Jak sam wyznał w Przekroczyć próg nadziei (s. 102-103), od pierwszych lat swego kapłaństwa czuł jak gdyby wewnętrzne przynaglenie, aby przygotowywać młodych do małżeństwa i uczyć ich miłości. „Jako młody kapłan - podkreśla - nauczyłem się miłować ludzką miłość. To jest jedna z tych podstawowych treści, na której skupiłem swoje kapłaństwo, swoje posługiwanie na ambonie, w konfesjonale, a także używając słowa pisanego”. Ciekawe świadectwa o tym można znaleźć w książce pt. Zapis drogi. Wspomnienia o nieznanym duszpasterstwie księdza Karola Wojtyły.
Trzeba powiedzieć, że z właściwą sobie prostotą już wtedy łamał schematy i był pionierem tego, co dzisiaj wydaje się nam zupełnie naturalne i od zawsze obecne w życiu Kościoła. Jego wędrówki z młodzieżą po górach i kajakowe wyprawy zdecydowanie przekraczały ramy ówczesnych form duszpasterskich. Podobnie, gdy w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku wprowadzał kursy przedmałżeńskie - nawet sam miał świadomość, że ogółowi wydawały się one sprawą całkowicie elitarną, nie do przyjęcia i nie do wymagania. Dzisiaj wydaje się nam, że były od zawsze.
Zaangażowaniu duszpasterskiemu ks. Karola Wojtyły towarzyszyła refleksja naukowa, również mówiąca zupełnie innym językiem i odkrywająca nowe horyzonty. Nie wolno zapomnieć, że Miłość i odpowiedzialność - jej eminentny i oryginalny owoc - była nie tylko pierwszą w Polsce, ale nawet jedyną wówczas na świecie książką, która ukazywała drogę rozwoju kobiety i mężczyzny w oparciu o etykę personalistyczną, z poszanowaniem Bożego zamysłu w odniesieniu do ludzkiej płciowości.
Aby jeszcze bardziej odkryć serce ks. Wojtyły, warto sięgnąć po poezję, którą publikował pod różnymi pseudonimami, trzeba wziąć do ręki jego misterium pt. Promieniowanie ojcostwa. Trzeba sięgnąć po jego medytację o sakramencie małżeństwa, przechodzącą chwilami w dramat pt. Przed sklepem jubilera, trzeba poczytać jego wiersze. Wszędzie tam odnajdziemy zaskakującą tkliwość i subtelność uczuć. Znajdziemy księdza, a w późniejszych tekstach kardynała Karola Wojtyłę stojącego tak blisko ludzkich serc i ludzkich spraw, że aż nam się oczy otwierają, iż tak można i trzeba. Odkryjemy serce ojca, brata i przyjaciela. Serce zachwycone Bogiem, a przez to zachwycone człowiekiem i dotykające całej ludzkiej rzeczywistości z szacunkiem i drżeniem tak, jak prymicjant dotyka konsekrowanej Hostii na ołtarzu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu