W drodze do Ukrainy, 7 marca, jałmużnik papieski, specjalny wysłannik Ojca Świętego Franciszka w strefę wojny, odwiedził przejście graniczne i punkt recepcyjny w Dorohusku. Był pod wrażeniem przyjmowania mieszkańców pogrążonej w wojnie Ukrainy przez Polaków.Reklama
- Europa jest zupełnie zaskoczona, że w taki sposób można przyjmować uchodźców. Dla Zachodu to niepojęte, że niektóre osoby są lokowane setki kilometrów od granicy, goszczone w domach Polaków. Można być zdziwionym tak świetną organizacją. Poza tym wszyscy (pracownicy i wolontariusze) są uśmiechnięci; nie patrzą na godziny, na należności. Przyjmują uchodźców z uśmiechem - powiedział kard. Krajewski.
Jak przyznał, był wśród uchodźców m.in. na wyspie Lesbos w Grecji, gdzie uchodźcy znajdują się do tej pory. - Tam wszędzie są obozy, żeby nie powiedzieć getta, w których ludzie spędzają nawet kilka lat; będąc w Europie, nie mogą wejść do Europy - powiedział papieski jałmużnik. Jak pokreślił, Polacy dzielą się nie tylko swoimi zasobami, tym co mają, ale przede wszystkim dobrem, miłością. - Jest to zupełnie nowa jakość w Europie, której Europa nie zna - zaznaczył. Zwrócił też uwagę, że polskie przejścia graniczne przekroczyło już ponad 1 mln osób, nie sami Ukraińcy, ale ludzie różnych, ponad stu narodowości. - Wszyscy są w Polsce tak samo serdecznie przyjmowani. Mimo, że w Europie przyklejają nam etykietkę, że nie jesteśmy tolerancyjni, że nie wpuszczamy wszystkich, to prawda jest taka, że wszyscy uchodźcy z terenu Ukrainy, zagrożeni wojną, mają wstęp do naszego kraju - podkreślił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zapytany o misję z jaką udaje się w podróż, podkreślił, że wiezie na Ukrainę dobre słowo i zapewnienie, że Ojciec Święty jest obecny pośród Ukraińców. - Wiara może góry przenosić, więc Ojciec Święty zaprasza wszystkich do przenoszenia gór. Jeśli potrafimy wierzyć i zaufać Panu Bogu, to nie tylko góry przeniesiemy, ale zatrzymamy tę okrutną wojnę - podkreślił. Kard. Krajewski dodał, że chce wesprzeć Ukraińców, pokazać im, że Ojciec Święty jest blisko tych wszystkich, którzy cierpią. - Dziś rozmawiałem z biskupami z Ukrainy, którzy powiedzieli, że nie wyjadą, dopóki będą tam ludzie. Chcę im wszystkim zawieźć najlepszy prezent, naszą broń: różańce od Ojca Świętego. Bo modlitwa ma moc i siłę - powiedział. - Jadę z przesłaniem duchowym na Ukrainę, gdzie ludzie są silni siłą wiary i miłości do ojczyzny. Ich wiara góry przenosi. Oni wierzą, że mimo różnych braków, jakie posiadają, mogą swoją ojczyznę obronić. Chcę im zawieźć przesłanie, że Ojciec Święty zawsze jest tam, gdzie ludzie są poszkodowani, prześladowani, zabijani. Bo po ich stronie zawsze jest Jezus - zapewnił. Kard. Krajewski mówił też o „logice Ewangelii”, którą kieruje się papież. - Jest z tymi, którzy są w potrzebie, bez względu na narodowość, na poglądy, na wyznanie. Zawsze jest po stronie tych, którzy są uciskani, bo taki był Jezus. Jako wierzący ludzie nie mamy nic innego do roboty, jak naśladować Ewangelię i Jezusa - podkreślił.
Nim jałmużnik papieski udał się dalszą drogę, przez Przemyśl na Ukrainę, został zapytany o to, czy nie boi się wjeżdżać do strefy wojny. - Boję się, jak każdy się boi, ale byłem u spowiedzi przed wyjazdem, nie mam długów, napisałem testament. Jadę wolny, reprezentując czystą Ewangelię. Boję się jak boi się człowiek, ale wiem, po co i dlaczego tam jadę; wiem po co mnie tam wysyła Ojciec Święty. Jutro drugi z kardynałów będzie również próbował dotrzeć na Ukrainę, przez Węgry. Chcę być z tymi ludźmi. Dziś rozmawiałem z kapłanem, który przejechał tysiąc kilometrów, by wrócić do swoich parafian; z biskupem Charkowa, który powiedział, że mimo bombardowań nie opuści miasta, dopóki będą tam wierni. Chcę być z nimi, byśmy mogli wspólnie pokazać, że nasze wartości są najcenniejsze - powiedział kard. Krajewski.