Anioł mówi: „tak”, diabeł - „nie”, a człowiek - „dlaczego nie?”.
Wystarczy zabronić komuś czegoś, żeby zaczął pożądać tego ponad wszystko inne, choćby to było zupełnie niczym lub groziło utratą wszystkiego… Opowiadają o tym mity, baśnie i nie tylko one. Dlatego ostatnio niektórzy sądzą, iż nie należy zakazywać czegokolwiek ani przed czymkolwiek ostrzegać, a ludzie będą pragnąć tylko dobrego albo już… niczego. Ale trudno w to uwierzyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jest taka baśń o pewnym poszukiwaczu szczęścia, który spotykając złą wróżkę, prosi ją o wskazanie drogi do szczęścia. Ta zgadza się spełnić prośbę, ale pod jednym warunkiem, że chłopak nigdy nie pomyśli o rudej lisiej kicie. Chłopak zgadza się natychmiast na tak z pozoru łatwy warunek. Jednak nie może o tej kicie zapomnieć. Pojawia się ona uporczywie w myślach, snach, wyobraźni: kusząca czerwienią, prawie płonąca, jawiąca się mu tak wyraziście, że nie może już myśleć o niczym innym. Przybiera ona w końcu dziwne postacie w jego rozognionej wyobraźni. Nie można jej zniszczyć, bo nie istnieje, ale kusi, uwodzi nieustannie. Chłopak nie tylko nie szuka już szczęścia, ale traci chęć do życia, a w końcu gdzieś je kończy z jedną tylko myślą w głowie…
Reklama
Opętanie przez przedmiot pożądania? Nie takie to rzadkie, jak mówią psychologowie i psychiatrzy. Ów przedmiot może przesłonić komuś świat, choćby był tylko lisią kitą. Czy cenną tylko dlatego, że zakazaną?
Inna baśń o bogatym Sinobrodym, który chce pojąć za żonę którąś z dwóch córek biednej wdowy. Dziewczyny lękają się go, bo słyszały dziwne opowieści o kobietach w jego życiu, no i ta broda o trupiej barwie... Ale kiedy je zaprasza na dłużej do swojego pałacu i daje zakosztować luksusu, jedna z nich zgadza się wyjść za niego. Sinobrody wkrótce wyjeżdża i wręcza nowej żonie pęk kluczy do wszystkich komnat. Jednak ostrzega, że złoty kluczyk jest od komnaty, której otworzyć nie wolno pod groźbą śmiertelnej kary. Młoda żona czuje się panią pałacu, w którym mieszka z siostrą, i zaprasza swoje dawne koleżanki. Jednak złoty kluczyk niepokoi, kusi, męczy… Wszystko stoi przed nią otworem, ale ona pragnie tylko wejść do zamkniętej komnaty. I w końcu biegnie tam, otwiera i w kałuży krwi na podłodze widzi ciała martwych kobiet, które weszły tu tak jak ona. Zadrżała jej ręka i kluczyk spadł w tę krew, której żadnym sposobem zetrzeć czy zmyć nie może. A mąż nadspodziewanie szybko wraca i żąda kluczyka. Jest bezlitosny, bierze sztylet i czeka tylko, by żona skończyła swoją modlitwę przed śmiercią. Ona wraca do modlitwy trzykrotnie, czekając na wybawienie…
Ta baśń kończy się bardziej optymistycznie, ale pytanie wraca: Co w człowieku tak pożąda czegoś nieznanego, zakazanego i mrocznego? Jaki brak w sobie nosi, chcąc go tym czymś dopełnić? Często w stanie znudzenia taki brak staje się dojmujący. I rzadko jest skierowany ku czemuś jasnemu, dobremu i dostępnemu. Nie! Zwykle jest odwrotnie. A kiedy się dotknie tej mroczności, to nie sposób pozbyć się jej z serca, jak krwi z tamtego kluczyka. A teraz świat staje się coraz większym pałacem Sinobrodego, gdzie nie jedne, ale tysiące przymkniętych drzwi wabią, kuszą, wzbudzają pożądanie - czasem aż do obsesji. Im więcej w ludziach nudy i pustki, tym większe otwarcie na mroczne przedmioty pożądania, aż do opętania…
Kto się temu może oprzeć? Może ci, w których jest pełnia światła, jak w Tej, co była Łaski Pełna? Serce pełne miłości nie pożąda, nie ma w sobie niszy dla cienia i ciemności, nie szuka dopełnienia tam, gdzie jest tylko próżna i złudna obietnica. I z daleka rozpoznaje trupią barwę zatracenia…