Jak powiedział agencji SIR ks. Semenkow strażacy są zajęci gaszeniem pożarów, a ludzie zwracają się do kurii o pomoc. Wielu z nich czeka na dworcu, aby złapać pociąg i uciec. „Rosjanie wkroczyli do miasta. Na szczęście nasi żołnierze zdołali ich odeprzeć. Walki toczą się w odległości 30 kilometrów, a do miasta docierają bomby. Na miejscu pozostało jeszcze wiele osób. Tutaj, w kurii, odbieramy wiele telefonów: ludzie proszą nas o pomoc, o możliwość schronienia się. Wiele osób utknęło na dworcu. Wiadomość o wybuchu bomby w pobliżu dworca w Kijowie dotarła również tutaj i wszyscy są przerażeni”. Dodaje, że wczoraj Rosjanie uderzyli w szkołę wojskową, w której schroniło się 50 chłopców. Wszyscy oni nie żyją. Uderzono również w Kościół prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego. Nie został całkowicie zniszczony, ale doznał poważnych szkód.
Kanclerz kurii diecezji charkowsko-zaporoskiej poinformował, że także wczoraj biskup katolicki i biskup prawosławny (Kościoła Prawosławnego Ukrainy) udali się do zbombardowanego biura policji, pomodlili się za zmarłych i pobłogosławili ich ciała.
Godzina policyjna w Charkowie obowiązuje od 15.00 do 6.00 rano. „Przed chwilą widziałem, jak straż pożarna gasi pożar w biurze policji” – powiedział duchowny. Zaznaczył, że w okolicach Charkowa są trzy domy prowadzone przez siostry zakonne z matkami i dziećmi, niektóre z nich bardzo małymi. Najmłodsze ma jeden miesiąc. W sumie 48 osób. „Staramy się dowiedzieć, co z nimi zrobić, aby zapewnić im bezpieczeństwo i wydostać ich stamtąd”. Dodał, że w obliczu tak wielkiej grozy wielu stron nadeszły także oznaki solidarności. Wczoraj – powiedział ks. Grzegorz - zadzwoniła do mnie małżonka prezydenta Polski, pani Agata Kornhauser-Duda. Zapewniła mnie, że Polska organizuje korytarz humanitarny ze Lwowa do granicy z Polską dla przesiedleńców z Ukrainy. Polska robi bardzo dużo. Czułem się tak, jakby była dla nas zatroskaną matką. Byłem wzruszony” – powiedział kanclerz kurii charkowsko-zaporoskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu