Wyobrażałem sobie, iż jestem człowiekiem na tyle doświadczonym, że w pewnych przynajmniej dziedzinach zaskoczyć się nie dam. A jednak! W wysokonakładowym dzienniku w dziale „Świat” przeczytałem niedawno, co następuje:
„Według nowej strategii, Stany Zjednoczone będą mogły zastosować broń jądrową przeciwko państwom lub organizacjom terrorystycznym, które mogłyby użyć broni masowego rażenia przeciwko USA (to i następne podkreślenie moje - K.B.), jego (sic!) sojusznikom, międzynarodowym siłom zbrojnym lub ludności cywilnej...”.
Czy zdajecie sobie Państwo sprawę z grozy, jaka wieje z tych słów? Przecież to oznacza, że jeżeli Stany Zjednoczone uznają, iż np. Al-Kaida ma swoją bazę np. w Arabii Saudyjskiej (a ponoć o to się stara) oraz że mogłaby użyć broni masowego rażenia przeciw USA, to Pentagon będzie mógł poprosić swego prezydenta o zgodę, aby na Półwyspie Arabskim powtórzyć Hiroszimę... Albo gdzie indziej, bo przecież może się okazać, że zdaniem amerykańskich służb specjalnych bazą Al-Kaidy jest, powiedzmy, Republika Środkowej Afryki, Paragwaj lub Holandia. Lub... Polska. Czemu nie?
Z cytowanej notatki wiem też, że „broń jądrowa będzie mogła zostać użyta w konfrontacji USA z przeważającymi siłami konwencjonalnymi dla zapewnienia szybkiego zakończenia wojny na warunkach Stanów Zjednoczonych albo dla zapewnienia sukcesu operacjom USA i sił międzynarodowych”... Jest to uzasadnienie jak ulał pasujące do tego, którym usprawiedliwiano zrzucenie dwu bomb atomowych na Japonię w 1945 r., uzasadnienie, które dziś jest w sposób bardzo poważny podważane przez historyków.
Przypominam sobie, że w pewnym momencie wojny rosyjsko-czeczeńskiej, gdy neoimperium Putina ponosiło kompromitujące porażki w walce z maleńkim narodem, jakiś krewki deputowany do Dumy rosyjskiej zażądał, aby przeciw Czeczenii użyć broni jądrowej... Zrzuci się na Kaukaz odpowiedni ładunek, zginą wszyscy Czeczeni i inni nieważni ludzie - i będzie spokój. Na szczęście, tej wizji szaleńca nie zrealizowano. Jeśli jednak teraz w gabinetach Pentagonu rozważa się na serio podobny scenariusz, ciarki chodzą po plecach.
Wspomniany wysokonakładowy dziennik nie opatrzył cytowanej przeze mnie informacji (jej tytuł: Atom przeciw terrorystom) żadnym komentarzem. Ot, jedna z wielu informacji agencyjnych... I to przeraża mnie jeszcze bardziej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu