Od tego, jaka będzie młodzież, zależy przyszłość Kościoła i świata. Prawda ta nie podlega żadnej wątpliwości. W młodych nieustannie pokładane są nadzieje na lepszy, bardziej sprawiedliwy, mniej naznaczony złem świat. Także lepsze czasy Kościoła znajdują się w rękach tych, którzy dziś zasiadają w ławkach szkolnych i w akademickich salach. Każde pytanie o młodzież jest w swym najgłębszym sensie pytaniem proroczym - o jutro.
Czy więc możemy być o jutro spokojni? Wszystko wskazuje, że nie do końca. Czyja w tym wina? Z pewnością dorosłych. Bo nie potrafili znaleźć sposobu, aby dotrzeć i przekonać. Jednym słowem - zaświadczyć. Czy już wszystko stracone i należy się tylko pogodzić z losem? Nie! Nigdy. Sił musi starczyć, bo na szali leży przyszłość.
Badania religijności młodzieży w Polsce nie nastrajają optymistycznie. Prawdą jest, że nadal sporo młodych ludzi należy do różnego rodzaju ruchów i stowarzyszeń religijnych. Nadal - w zależności od regionu - niemały procent uczestniczy w niedzielnych Mszach św. Prawdą jest wszakże, że jest to mniejszość. Patrząc z drugiej strony, można powiedzieć, że większość młodzieży nie ma zbyt bliskich związków z Kościołem i Ewangelią oraz że niekorzystających z bogactwa sakramentalnych darów jest w tej grupie wiekowej większość. Oni nadal czekają na autentyczne spotkanie z Chrystusem. Czy Go pragną? Chyba tak. Wydaje się, że te dni, do których jeszcze długo będziemy się odwoływać, pełne spontanicznych reakcji, modlitwy i zadumy po śmierci Jana Pawła II, mogłyby o tym świadczyć.
Jak doprowadzić do spotkania z Chrystusem? To jest pytanie. Chyba nikt nie ma na nie pełnej odpowiedzi. Ale trzeba jej poszukiwać. Korzystać z wszelkich szans. I choć nic nie zastąpi osobistego spotkania z Bogiem i nie może się ono dokonać w telewizji, radiu czy internecie, to jednak media mogą być w doprowadzeniu do tego spotkania użyteczne, a czasem, w sytuacji gdy ludzkie kontakty coraz bardziej wciskają się w świat mediów, może to być po prostu jedyna skuteczna droga.
rp
Pomóż w rozwoju naszego portalu