Mszy św., w której uczestniczyli m.in. brat, bratanek oraz najbliższa rodzina bł. ks. Popiełuszki, przewodniczył ks. dr Marcin Brzeziński, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki.
W kazaniu ks. Brzeziński podkreślił, że dobro i zło to dwie rzeczywistości, które istnieją od początku świata. – Nie usuniemy ze świata wszelkiego zła, skoro nawet z własnego serca nie jesteśmy w stanie pozbyć się skłonności do złego. Dzisiejsze słowo Boże nas wprowadza nas w tę trudną do przyjęcia rzeczywistość, bo się buntujemy, a jednocześnie jest to głęboka prawda, bo Chrystus zawsze mówi to, co dla nas zbawienne i co jest prawdą. Jezus nigdy nie wprowadza nas w błąd ani nigdy Jego słowo nas nie może oszukać, bo zawiera tylko prawdę – zaznaczył kustosz sanktuarium bł. ks. Popiełuszki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Brzeziński dodał, że Chrystus zwraca się do nas w przypowieściach, aby ich obrazy lepiej do nas przemówiły. Obrazy te są dla człowieka współczesnego zrozumiałe i jasne. – Któż z nas nie przyzna racji Jezusowi? Trudno, żeby ślepiec prowadził niewidomego, zbyt wiele ryzykuje. Tak samo, jeśli chodzi o obraz drzewa, które rodzi dobre owoce i drzewa, które rodzi złe owoce, albo nie rodzi ich wcale. To oczywiste, że wolimy zbierać dobre owoce, którymi można się pożywić, a które dają rolnikowi utrzymanie. Ta jest ze wszystkim. Ale czy ten obraz dotyczący tego, że we własnym oku mam belkę, a widzę drzazgę w oku mego brata tak samo łatwo przyjmuję i z tym obrazem się zgadzam? – pytał kaznodzieja.
Proboszcz parafii św. Stanisława Kostki zaznaczył, że Chrystus nie mówi nam rzeczy łatwych do przyjęcia. Nie chwali nas, nie mówi: jesteście cudowni, wspaniali, doskonali, ale przez swoje nauczanie mówi nam, jacy powinniśmy być. - Tylko czy chcemy tę prawdę o nas samych usłyszeć? Czy chcemy tej prawdzie się poddać i pozwolić, by ta prawda Jezusowa o nas samych stała się dla nas czasem łaski, przemiany, nawrócenia i pójścia drogą, którą Jezus nam wskazuje – drogą wolności? Bo ku wolności wyswobodził nas Chrystus i powiedział, że poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.
- Prawdą jest On sam – Jezus. Tylko czy my Go znamy? Czy znajomość z Jezusem jest głęboka, prawdziwa, codzienna – czy tylko „z widzenia”? Czyli nic nas nie łączy. Wiemy, że istniejemy, ale z tego nic nie wynika. I to jest sytuacja najbardziej dotkliwa, jeśli człowiek ochrzczony wie, że Bóg jest, ale nie pogłębia swojej relacji z Nim, nie wchodzi z Nim w zbawczy dialog. Nie pozwala łasce Bożej przenikać serca i sumienia dusz i nie wpływa na postepowanie. To największa tragedia, jaka może spotkać człowieka ochrzczonego, należącego do Boga – przestrzegał kaznodzieja i dodał, że Bóg daje nam wskazówki i ciągle chce, abyśmy za drogowskazami przez Niego stawianymi poszli, ufając, że On wie lepiej niż my, że On nas nigdy nie zawiedzie ani nie oszuka w żadnej kwestii.
Reklama
- Dzisiaj trzeba popatrzeć Jezusowi głęboko w oczy i spróbować powiedzieć Mu: czy widzę belkę we własnym oku? Czy widzę grzech, któremu ulegam? Czy widzę w sobie przyzwyczajenia do słabości, z którymi nie chce mi się podjąć żadnej walki? Lekceważę to, że żyję w zagrożeniu duchowym, że mój grzech osobisty może niszczyć i wpływać na innych ludzi i na całą wspólnotę od najmniejszej – rodzinnej, po największą, jaką jest ludzkość?
- Grzech każdego z nas ma siłę niszczącą. A my tak rzadko zdajemy sobie z tego sprawę, albo nie chcemy tego przyjąć do wiadomości, bo wydaje nam się to takie powszechne – podkreślił ks. Brzeziński i dodał, że w życiu chrześcijańskim trzeba pragnąć przede wszystkim świętości.
- Jesteśmy powołani do zbawienia i zostaliśmy „zaliczkowo” zbawieni przez Jezusa. Każdy człowiek, ale nie każdy będzie zbawiony. Bo ci, którzy wybierają grzech i trwają przy nim, zapominając o Chrystusowej męce, o Jego ofierze życia – zatracają też swoją wieczność. To jest nieszczęście, któremu nawet Bóg nie jest w stanie zapobiec – ostrzegał kustosz żoliborskiego sanktuarium i wskazywał na Chrystusa, który nas uczy, mówi nam prawdę w oczy i wyzwala nas z niewoli każdego grzechu - jeśli tego będziemy chcieli i jeśli Chrystusowi Zbawcy i Nauczycielowi pozwolimy sobą kierować.
Reklama
Nawiązując do sytuacji, w jakiej znalazł się świat, ks. Brzeziński apelował, żeby w tym tak ważnym i trudnym momencie bardzo głęboko oczyścić nasze sumienia i serca. - Nie wystarczy nazwać po imieniu zło, które się dzieje, nie wystarczy wskazać, kto jest temu winien z imienia i nazwiska. Ale trzeba głęboko uderzyć się w piersi i zawołać do Chrystusa: Boże, przebacz nam, grzesznym, bo może ta wojna jest wynikiem tego, że my wszyscy grzeszymy, zapominając o Bogu i mocy Jego miłości? Bo wolimy wierzyć w samych siebie i w swoją mądrość, a nie w mądrość Boga żywego, Stworzyciela – podkreślił.
- Nie wiemy, dopiero po śmierci się może okaże, jak wielką przyczyną tego nieszczęścia, które się dzieje jest to, że nam się nie chciało od siebie wymagać, że nam się nie chciało w Boga uwierzyć tak naprawdę i dogłębnie – zaznaczył kaznodzieja i dodał, że często zatrzymujemy się na poziomie rytuałów, spełnianych z mniejszą lub większą częstotliwością czy gorliwością, a brakuje nam odwagi, żeby wykorzenić zło z naszego serca, z życia osobistego i społecznego.
- Od 40 lat w tym kościele modlimy się co miesiąc w intencji Ojczyzny. I można się do tego też przyzwyczaić, że się modlimy - ale czy się modlimy? Czy naprawdę się modlimy o nasze osobiste nawrócenie, o to, żeby wreszcie zacząć Dziesięć Przykazań traktować na poważnie i według nich żyć? Czy chce nam się podejmować codziennie na nowo walkę z naszymi słabościami czy też nie?
Ks. Brzeziński podkreślił, że wobec sytuacji krytycznych, w których nie ma dobrych, łatwych rozwiązań nie wolno przed tymi pytaniami uciekać, ponieważ Chrystus wymaga od nas więcej niż my sami od siebie chcielibyśmy wymagać. - Tylko w Nim samym, w Jego łasce możemy próbować nasze słabości, grzechy eliminować. Z Nim w każdym dniu, w każdych okolicznościach zewnętrznych i wewnętrznych.
Reklama
- Gdy zapytano kiedyś św. Jana Marię Vianneya, dlaczego się modli, odpowiedział: Modlę się do Tego, który widzi, ponieważ ja nic nie widzę. Mówił to święty, człowiek, który zadziwia nas do dziś swoją pokorą i mocną wiarą w Chrystusa, a nie w siebie. Ilu jest dziś współczesnych „świętych”, którzy o sobie myślą jak najlepiej, ale są wypełnieni tylko pychą. Św. Jan Maria Vianney był tym, który nie oglądał się na własną wygodę, ale walczył o każdą dusze, o każdego grzesznika, którego mógł przez sakrament pojednania poprowadzić w kierunku zbawienia, wyrwać ze szponów szatana i grzechu. Tego radykalizmu nam także dziś trzeba – wskazał kaznodzieja.
Podkreślił, że w obliczu zła, które się szerzy na świecie nie wolno nam pozostać byle jakimi chrześcijanami. Mamy być tymi, którzy z miłości Chrystusa uczą się, jak miłować samych siebie i innych. - Pamiętajmy o tym, czego nas Chrystus uczy, że dobry człowiek z dobrego skarbca swego serc wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Od tego zależy wszystko, jaki jest skarbiec mojego serca. Czy wypełniony dobrem, czy bylejakością i skłonnością do zła? Trzeba rozeznać, czy w naszym sercu jest więcej współczucia, czy egoizmu, miłości, czy nienawiści? Trzeba wniknąć w głąb serca i rozeznać ku czemu moje serce się skłania – zachęcał.
Ks. Brzeziński zacytował słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego: „Nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością. Naprzód miedzy sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać i bić. Polacy już dosyć byli bici przez obcych. Niechże więc nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość, która sprawi, że cały świat patrząc na nas będzie mówił: oto, jak oni się miłują. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne zaufanie.”
Reklama
- Jak aktualne są to słowa, jak dokładnie wpasowują się w sytuację, w której jesteśmy i jak wielkiej odpowiedzi od nas wymagają. Odwagi, by miłować także nieprzyjaciół. Bóg wymaga od nas miłości bez granic. Nie wolno nam zatrzymać naszej miłości tylko dla tych, którzy nas kochają – podkreślił.
Ks. Brzeziński zachęcał także, aby zdobyć się na to, by się modlić za wszystkich, którzy czynią zło na świecie – by się nawrócili i opamiętali. - Jeśli tego nie czynimy, nie jesteśmy chrześcijanami. To jest czas próby naszej wiary i zaufania Bogu. Dzisiaj także czas dawania dobrego świadectwa o nas chrześcijanach, Polakach. I nie będzie innego czasu i może nie być już innej okazji, dlatego tak bardzo ważne jest byśmy dziś na Boże wezwanie do rewizji naszych sumień i serc odpowiedzieli odpowiedzialnie i pozwolili się napełniać Duchowi Bożemu, a nie duchowi tego świata. Wybierali mądrość Boga i Jego miłość także do nieprzyjaciół, a nie łatwe potępienie, odrzucenie, czy pogardę wobec drugiego człowieka.
- Może ta wojna jest też głównie z tego powodu, że jeden człowiek i naród gardzi drugim, uważa się za ważniejszy i lepszy?
Po Mszy św. przy relikwiach bł. ks. Jerzego Popiełuszki odmówiono litanię do błogosławionego, powierzając jego wstawiennictwu Ojczyznę i prosząc o wyjednanie u Boga łaski pokoju dla świata.