W związku z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w Polsce stajemy przed koniecznością znalezienia właściwej odpowiedzi na pytanie: jak i kogo wybierać.
Wybory to okazja do refleksji na temat nie tylko władzy jako takiej, lecz także praw i powinności zarówno na wybieranych kandydatów, jak i wyborców.
Jedną z ważniejszych powinności wyborców jest ich udział w wyborach. Są państwa, w których uczestniczenie w wyborach jest nakazane przez prawo, i to wcale nie pod błahymi sankcjami. Generalnie udział w wyborach jest wyrazem poczucia odpowiedzialności za państwo. Dla wyborcy decydującego się na uczestniczenie w wyborach cały problem sprowadza się do tego, na kogo ma głosować. Aby znaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie, trzeba sobie zadać trochę trudu i zdobyć nieco wiedzy o kandydacie, na którego zamierza się oddać swój głos, zapoznać się choć trochę z jego pragnieniem wyborczym, nie ograniczając się przy tym do poznania haseł przekazywanych w ramach kampanii przedwyborczej. Trzeba się zainteresować całą dotychczasową biografią ewentualnego kandydata, a zwłaszcza jego osiągnięciami w zakresie działań administracyjnych, oraz jego filozofią życiową w ogóle. Z góry należałoby eliminować kandydatów, którzy obiecują zbyt wiele, podczas gdy zdrowy rozsądek mówi, że niewiele z tego, co obiecują, zdołają - a w rzeczywistości może i wcale nie zamierzają - dokonać. Często chodzi im głównie o to, żeby wyborców „złapać na haczyk”. Gdy zostaną wybrani, bardzo starannie będą unikać nawiązywania do przedwyborczych sloganów. Tacy zdają się hołdować starej zasadzie melior est conditio possidentis - lepsza jest sytuacja posiadającego. Okazuje się po ich dojściu do władzy, że tak naprawdę nigdy nie chodziło im o dobro innych, tylko o korzyści własne. Wierzący nie mogą głosować na kandydatów znanych z publicznego nieszanowania zasad Dekalogu, czyli opowiadających się za legalizacją aborcji, eutanazji, klonowania ludzi itp.
Dokonawszy już wyboru najwłaściwszego kandydata, wyborcy powinni sobie uświadomić na nowo także swoje własne obowiązki wobec państwa. Nie można zastanawiać się ciągle nad tym, co powinno się otrzymywać od państwa, od sprawujących władzę. Trzeba też zapytać, co my, jako poszczególni obywatele, wnosimy do wspólnego dobra tego państwa. Trzeba być gotowym ponieść czasem jakąś ofiarę dla drugich. Niech nam zależy na promocji rodzimych osiągnięć kulturogospodarczych; naprawdę nie tylko to, co zagraniczne, jest najlepsze.
Wierzący mają też obowiązek modlić się za sprawujących władzę, tak jak to polecał Paweł Apostoł, mówiąc: „Przede wszystkim zaś nakazuję, żebyście zanosili prośby, modlitwy, błagania i dziękczynienia... za królów i za wszystkich sprawujących władzę, żebyśmy mogli wieść życie ciche i spokojne, pełne prawdziwej pobożności i godne wszelkiej czci” (1 Tm 2, 1 n.). Kościół tak oto zanosi uroczyste modły za rządzących w wielkopiątkowej modlitwie powszechnej: „Módlmy się za wszystkich rządzących państwami: niech nasz Bóg i Pan kieruje ich umysłami i sercami według Swojej woli, abyśmy wszyscy żyli w prawdziwej wolności i pokoju”.
Polityka jako droga życiowa na ogół kojarzy się nie najlepiej. Ale to nie wina polityki jako takiej, lecz niektórych - a może i większości - tych, którzy ją uprawiają. Dlatego wielu ludzi prawdziwie uczciwych i mądrych nie chce się zajmować polityką. Tymczasem polityka, jako działanie zapewniające ład społeczny, jest zajęciem arcyszlachetnym i pożytecznym. Uznać zatem należy za moralnie naganne wymawianie się od niej za wszelką cenę tych, którzy do jej uprawiania posiadają wszelkie predyspozycje wrodzone, a ponadto wiedzę teoretyczną i praktyczne doświadczenie. Jeśli tacy będą unikać wzięcia na siebie ciężaru sprawowania władzy, zabiorą się do tego jednostki nieodpowiedzialne i najczęściej nie do końca uczciwe. Znamy przypadek pewnej gminy, w której nie można było znaleźć kandydata na wójta. O mało co nie został nim dwudziestoletni alkoholik, bo tylko on zgłosił swoją kandydaturę.
Słów kilka o tzw. władcach potworach. Należeli do nich tacy rządzący, jak: Lenin, Hitler, Stalin, Mao Tse-tung, Pol Pot i wielu, wielu innych. (Wśród dziś rządzących też znalazłoby się kilku podobnych). Niektórzy z nich doszli do władzy w wyniku pseudowyborów - Stalin podobno mówił, że nieważne jest, kto głosuje, ważne kto i jak liczy głosy - ale byli i tacy, których obdarzono władzą w całkiem legalnych, poprawnych wyborach. Nietrudno dostrzec, że za ich krwawe rządy pewną odpowiedzialność ponoszą także ich wyborcy. Dlatego wybory trzeba uważać za sprawę wielkiej wagi.
„Królowie narodów panują nad nimi, a ci, co mają władzę, nazywają się dobroczyńcami. Wy jednak postępujcie inaczej: Kto jest wśród was większy, nich stanie się mniejszym, a kto jest przełożonym, niech się zachowuje jak sługa” (Łk 22, 25 n.).
Cytaty - na podstawie Biblii Warszawsko-Praskiej
Pomóż w rozwoju naszego portalu