Miejsce ofiarowania
Oczywiście, jako syn Zakonu Paulinów pragnąłem przede wszystkim spędzić jak najwięcej czasu na Jasnej Górze w duchowej stolicy Królowej Polski i w towarzystwie moich współbraci zakonnych. Już w pierwszym dniu pobytu na Jasnej Górze miałem szczęście spotkać się na krótko z generałem Zakonu - o. Izydorem Matuszewskim, który nie ukrywał serdecznej radości z mojego przybycia i zachęcał, abym na Jasnej Górze jak najdłużej „nasycał się duchem polskiej Częstochowy”. Cieszyłem się bardzo spotkaniem ze współbraćmi młodszego pokolenia Paulinów, których było wielu. Odczuwałem jednak jakąś pustkę i nostalgię z powodu nieobecności wielu braci z mojego pokolenia i moich byłych przełożonych, którzy odeszli już po nagrodę do Pana.
Największą dla mnie radością było przebywanie w Cudownej Kaplicy. Tam czułem się najlepiej. W tej Kaplicy moja dobra Mama ofiarowała mnie Matce Bożej Częstochowskiej, kiedy przyjechałem do nowicjatu Ojców Paulinów blisko 50 lat temu. Nigdy nie zapomniałem dnia tego ofiarowania. Dziś, po latach rozłąki, jestem znów w tym samym uświęconym miejscu, aby składać Najświętszą Ofiarę Mszy św. na Ołtarzu Ojczyzny. Tutaj przecież odprawiłem moją pierwszą Mszę św. w dniu święceń kapłańskich przeszło 40 lat temu. W duchu widziałem więc moich jedenastu kolegów kursowych, klęczących obok mnie, bp. Stefana Barełę, byłego generała - o. Ludwika Nowaka, moich wychowawców i współbraci w kapłaństwie, którzy wkładali ręce na nasze głowy. Tak szybko upłynęły tamte lata...
Miejsce wyjątkowe
Odwiedziłem wiele sanktuariów maryjnych na świecie. Jednak Sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej w Częstochowie jak żadne inne przyciąga wyjątkowym charyzmatem i misją zbawczą. Jak żadne inne sanktuarium maryjne jest ściśle związane z historią narodu polskiego, jako jego duchowa stolica, do której spieszą kolejne pokolenia Polaków ze swymi radościami i smutkami, w zwycięstwach i klęskach, aby tu szukać siły moralnej do przetrwania i mądrości dla swoich przywódców. W najciemniejszych nocach katolickiej historii Polski Sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej było i na zawsze pozostanie światłem, które nie gaśnie, bastionem nadziei, która nie zawodzi. Gdziekolwiek skierowałem swoje kroki na terenie Sanktuarium, napotykałem ludzi. Szli w grupach, rozśpiewani, niektórym wesoło przygrywała orkiestra.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Miejsce ludzkie
Gdziekolwiek spojrzałem, widziałem ludzi, jakże różnych ludzi. Byli wszędzie. Nieraz z trudnością przeciskałem się między nimi.
W niedzielę na placu przed Sanktuarium tysiące osób uczestniczyło we Mszy św. Sanktuarium wyglądało jak oblężona forteca, już nie przez wrogów, ale przez pielgrzymów. Często słyszałem obcy języki informacje oprowadzających grupy zagraniczne, które też chciały tutaj być. A wewnątrz Sanktuarium jeszcze więcej ludzi. Wielu z nich cierpliwe czekało przy konfesjonałach, w których posługiwali biali ojcowie - więźniowie konfesjonałów.
Miejsce tajemnicze
Sanktuarium Jasnogórskie jest tajemnicą. Stanowi nie tylko atrakcję turystyczną, ale ma w sobie jakąś przedziwną moc nadprzyrodzoną, która przyciąga. Bez wątpienia moc ta płynie z Cudownego Wizerunku Bogurodzicy, Jasnogórskiej Pani. Tej cudownej mocy doświadczają wszyscy wpatrujący się na modlitwie w Oblicze Matki Bożej, na którym rozlewa się tylko dobroć i łagodność, a zarazem jakiś głęboki, niewymowny smutek i zatroskanie. Wszyscy, którzy przechodzą przez Kaplicę, starają się chociaż na moment spojrzeć w to Oblicze, przyjrzeć Mu się i zapamiętać Je na zawsze. Jest to Oblicze Matki. Miliony ludzi, o twarzach umęczonych codziennymi troskami, często z oczami pełnymi łez i bólu, starzy i dzieci, bogaci i ubodzy, chorzy i zdrowi, grzesznicy i święci, przesuwają się w milczeniu wokół świętego ołtarza. Idą tak przez wieki i pokolenia, idą na kolanach, pełni nadziei w niezawodną pomoc Matki Miłosierdzia i Nadziei Świętej. Są pewni, że Ona zna ich po imieniu, że wie o wszystkich ich potrzebach i może im zaradzić jak dobra matka. Wszyscy w przedziwny sposób odczuwają Jej osobistą, mistyczną obecność w Cudownej Ikonie. Są przekonani, że Ona ich naprawdę widzi i wysłuchuje każdą ich modlitwę, nawet wypowiedzianą w najgłębszym milczeniu serca. Wierzą, że w tej Świętej Ikonie, która jest „oknem do nieba”, Ona jest naprawdę obecna, żywa. I chociaż ta Jej obecność jest tajemnicza, trudna do zrozumienia, to jednak prawdziwa. Ona widzi każdego z nas swoimi cudnymi oczyma, słucha wszystkich naszych żalów i jak kiedyś w Kanie Galilejskiej wstawia się za nami u swego Syna. Chyba tylko czcigodne kamienie, wyżłobione ludzkimi kolanami, uświęcone modlitwą i zroszone łzami pokuty milionów pątników są jedynymi, milczącymi świadkami najgłębszej tajemnicy Cudownej Kaplicy, tajemnicy osobistego spotkania człowieka z Jasnogórską Panią. Gdyby tylko te kamienie mówić mogły, opowiedziałyby nam o tych tajemniczych spotkaniach ludzi z Jasnogórską Panią, o niezliczonych łaskach i cudach.
Miejsce wybrane
Jak kiedyś Bóg objawiał swoją obecność w miejscach szczególnych, przez siebie wybranych, najczęściej na górach świętych, i wysłuchiwał próśb Narodu Wybranego, tak dziś Maryja, Matka Boga i ludzi, też wybiera sobie szczególne miejsca, gdzie objawia swoją szczególną obecność i wysłuchuje modlitwy tych, którzy się do Niej uciekają. Z pewnością takim miejscem szczególnym, wybranym przez samą Matkę Bożą, jest Sanktuarium Jasnogórskie w polskiej Częstochowie.
Cieszyłem się, że mogłem być świadkiem łask i cudów. Prosiłem Piękną Panią, aby wraz ze swoim Synem pobłogosławiła mi na dalszą drogę życia w posłudze kapłańskiej w Jej nowym sanktuarium Amerykańskiej Częstochowy. Z szacunkiem ucałowałem święte, kamienne, ale jakże gościnne progi Kaplicy, jak kiedyś progi domu rodzinnego, w którym stała moja dobra Mama, czyniąc ostatni znak krzyża nade mną. Zabrałem ze sobą na nowy etap życia nową moc, której mi nieraz było brak; moc, która ustawicznie spływa, jak błogosławiona rzeka z Cudownego Oblicza Jasnogórskiej Pani, danej nam przez samego Boga jako „pewny znak nadziei i zwycięstwa nad złośliwym wrogiem”. Bogu samemu niech będzie chwała i dziękczynienie na wieki!