Kapelan
Ks. Siergiej Dmitriew, prawosławny kapelan z polskimi korzeniami w jednym z batalionów przy granicy z Donbasem, stale przemierza stanowiska obronne ukraińskich żołnierzy. Rozmawia, rozgrzesza, błogosławi i pociesza. Dwa dni temu prowadził pogrzeb jednego z oficerów ze swojego batalionu, zresztą żołnierze giną codziennie, po jednym lub dwóch, wielkie media zainteresują się pewnie przy większych liczbach poległych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do Polaków wystosował właśnie prośbę o przyjęcie ok. 20 – tu młodych ludzi z małego przygranicznego miasteczka. Chodzi o … Nowy Jork, ukraiński Nowy Jork. Pod koniec XIX w. jeden z mieszkańców wówczas wioski znalazł się w Ameryce, odwiedził Nowy Jork, a po powrocie przekonał władze carskie, aby tak mianować swoją rodzinną osadę. Stalin zmienił w 1951 r. nazwę na Noworudsk, ale młodzież z miasteczka pod koniec ub. roku skutecznie powalczyła o przywrócenie pierwotnego brzmienia. I tak, paradoksalnie, młodzi Ukraińcy chcą – przynajmniej na jakiś czas – emigrować z Nowego Jorku, ukraińskiego.
Niepewność w Charkowie
Kristina mieszka i pracuje w Charkowie, największym ukraińskim mieście w pobliżu granicy z Rosją. Ma 26 lat, prowadzi mały biznes, i bardzo trzeźwo patrzy na obecną sytuację:
Reklama
- Zawsze byłam za Ukrainą i żadne groźby nie zmuszą mnie do zmiany zdania. Dziś boję się, momentami odczuwam ogromny niepokój i panikę, do tego stopnia, że muszę wspomagać się środkami uspokajającymi. Boję się, ponieważ cała ta sytuacja wydaje mi się nierealna, ale jednocześnie możliwa we współczesnym świecie. Po przemówieniu prezydenta Rosji, że Ukrainę stworzył Lenin, zdałam sobie sprawę, że on i ja uczyliśmy się zupełnie innej historii Ukrainy. Jak można przekształcić ją według własnego pomysłu? I nie rozumiem, jak niektórzy ludzie mogą w to wierzyć? Moje stanowisko to zjednoczona Ukraina ze wszystkimi jej granicami, bez wojny.
Mam jedną prośbę do Rosji - my nie chcemy być "uratowani", czuliśmy się dobrze, dopóki nie przybyliście na naszą ziemię.
Reklama
Rosja to wróg
Oksana, z dużego Dniepro, też po wschodniej stronie rzeki Dniepr, ma 17 lat i dopiero rozpoczęła studia:
- Sytuacja w moim mieście jest spokojna, bez paniki. Moje najbliższe otoczenie jest obecnie proukraińskie, a to gwarancja oporu wobec Putina we wszystkich możliwych przejawach.
Mamy teraz kolejną falę zachorowań na COVID, sama niedawno chorowałam. Jednak w wiadomościach i wśród ludzi tematem numer jeden jest wojna. W tej chwili pojawia się wiele fałszywych informacji.
Mimo to jestem pewna, że Ukraina będzie Ukrainą!Reklama
Wyrazem jej uczuć jest koszulka z napisem – „Rosja to wróg”.
Osiem lat wojny
W zasadzie wszyscy Ukraińcy, z którymi rozmawiamy, przejawiają głębokie przywiązanie do swojej Ojczyzny, co stara się podważać moskiewska propaganda. W Kijowie, gdzie mieszka także 17-letnia Violetta, osiem lat temu uciekła wraz z rodzina z anektowanego przez Rosję Krym:
- Od 2014 roku Rosja okupuje moją krymską ojczyznę, podobnie jak wschodnią część Ukrainy. Ponad milion ludzi, w tym ja, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Dlatego mieszkam teraz w Kijowie. Konflikt z Rosją zaczął się prawie 8 lat temu i nadal trwa. Od jakiegoś czasu Rosja dąży do eskalacji konfliktu wysyłając oddziały na nasze granice. To ma wpływ na wszystkich mieszkańców Ukrainy, na ludzi młodych, seniorów, dzieci, nie tylko w Ukrainie, ale także w Europie i na świecie. Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl kiedy usłyszałam o dalszej inwazji Rosji, która może nastąpić w każdej chwili, była następująca:
"Ani jednej ofiary więcej! My tego nie chcemy! Żaden Ukrainiec tego nie chce! Mamy tego wszystkiego więcej niż dość!Reklama
Reklama
Ponad 40 tys. osób poniosło śmierć w konflikcie rosyjsko-ukraińskim trwającym od 2014 roku. Tysiące zostało rannych, miliony musiało opuścić swoje domy, wielu nadal przeżywa traumę. Od kiedy doświadczyłam rosyjskiej "misji utrzymania pokoju" nie chciałabym jej widzieć ponownie. Nie chcę więcej widzieć cierpiących ludzi wokół. Wielu młodych Ukraińców podziela te odczucia. Od 2014 roku Ukraińcy zaczęli przywiązywać większą wagę do patriotyzmu, do mówienia tylko po ukraińsku, unikania języka rosyjskiego, troszczenia się o swoją ojczyznę. Ale teraz jeszcze więcej ludzi zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ rozumieją powagę sytuacji i tego, że wszystkim nam grozi inwazja rosyjska. Dlatego wielu ludzi zaczęło spotykać się, by rozmawiać, co możemy zrobić, żeby zapobiec inwazji, żeby chronić naszą suwerenność, granice, pomóc naszej armii. Jak statystyki pokazują, ponad 60% Ukraińców jest w gotowości do stawienia oporu agresji ze strony Rosji i młodzi ludzie stanowią dużą część tej populacji. I mimo, że jesteśmy pełni obaw i niepokoju o nasz kraj w obliczu takiej sytuacji, nadal myślimy o sposobach, jak obronić naszą suwerenność, jak pomóc wojsku, jak wpłynąć na utrzymanie pozytywnego nastawienia w naszym kraju, co również jest bardzo ważne. Rozmawiam też o Ukrainie, Krymie, Donbasie i możliwej agresji ze strony Rosji z moimi zagranicznymi przyjaciółmi, żeby przeciwdziałać chaosowi informacyjnemu w mediach.
Mimo, że potrzebujemy wsparcia, żeby pokonać Rosję, to sami jesteśmy gotowi, żeby walczyć, żeby wykorzystać cały nasz potencjał, możliwości. Nie damy się zastraszyć. Nie chcemy tej wojny, ale jesteśmy gotowi by stawić jej czoła i bronić Ukrainy.
Dwie Olgi
Dwie Olgi, dwudziestoletnie studentki z Żytomierza, już po zachodniej stronie Dniepru, mówią o niezwykłej determinacji. Olga Gawryluk, studiuje sinologię w Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Lingwistycznym:
- Mamy XXI wiek, a mam wrażenie, że wracamy w dawne czasy, kiedy ludzie tylko za pomocą wojny mogli rozwiązywać problemy. Nigdy za bardzo nie interesowałam się polityką i zawsze starałam się utrzymywać neutralność polityczną. Ale teraz zetknęłam się z sytuacją, gdzie ona ma olbrzymi wpływ na moje życie. Niepokój w kraju, dużo informacji z różnych źródeł i nie wiesz, komu warto zaufać. W firmie, w której pracuję, troszczą się o nas, więc zaproponowali wyjechać do innego państwa na razie na miesiąc. Zdecydowałam, że warto się zgodzić, więc mieszkam w Warszawie. Martwię się o swoich rodziców i bliskich, którzy zostali w Ukrainie, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Druga Olga studiuje medycynę w Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Medycznym im. Oleksandra Bohomolca:
Reklama
- Jak mówią, młodzież - wieczny silnik postępu. Teraz jesteśmy młodzi, pewni siły, niestandardowych pomysłów, energii, inspiracji i pomysłów. Teraz chce się działać, pomagać ludziom, polepszać rzeczywistość oraz iść do przodu, przecież jesteśmy młodzi i możemy. W związku z wydarzeniami toczącymi się w naszym kraju, w duszy niechcący się zakrada niepewność. A co jeżeli…? A jak tak…? No….
Reklama
Tak, możemy zostawić Ukrainę i pojechać ze swoimi pomysłami w poszukiwaniu lepszego miejsca do ich realizacji. Ale, działając tak, już nie będziemy tymi młodymi Ukraińcami, szczęśliwymi oraz inspirowanymi, którzy czerpią swoją siłę w ulubionych miejscach dzieciństwa, w oczach bliskich osób, w otwartości naszego narodu.
Nie będziemy tymi ludźmi, którzy ze spokojną duszą zajmują się ulubioną pracą, oddając się jej w całości. Będziemy tylko małymi cząsteczkami gdzieś w innym kraju, szukającymi sposobu jak odzyskać wszystko to, co mieliśmy wcześniej - pewność w przyszłym dniu, spokój, swoją rodzinę. Znowu będziemy na początku, od zera, bez niczego. Po co nam to? Powiem, że nam tego nie trzeba.
Bitwa między USA i Rosją
Bliżej bezpiecznej Europy, w Stanisławowie (dziś Iwano – Frankiwsk) posługuje ks. Jarosław Rokhman, najwięcej czasu poświęca nieuleczalnie chorym, w domowym i mobilnym hospicjum:
- Staramy się zachowywać spokój, widzimy, że niektórzy szturmują sklepy, wykupują mąkę, cukier i makarony. Część ma spakowane plecaki z najbardziej potrzebnymi rzeczami, tankują też do pełna baki w samochodach. Jest dużo paniki, strachu a przede wszystkim zagubienia, nie wiemy, co mamy robić. Niektórzy ewakuują się na wieś. Najgorzej, że to wszystko wygląda na kolejną bitwę pomiędzy Rosją i USA, tak jak to niedawno było w Syrii.
Reklama
I jeszcze dwa obrazki z Drohobycza, najbliżej Polski. Natalia na co dzień troszczy się o ubogich w jednej z kościelnych organizacji pozarządowych:
- W związku z wystąpieniem prezydenta Rosji wszyscy jesteśmy zaniepokojeni. Widać, że ceny znowu wzrosły, hrywna traci na wartości. Nie wiemy, czego spodziewać się, czy coś planować, czy zostanie wprowadzony stan wojenny? Żyjemy pełni obaw, co będzie jutro. To bardzo źle dla Ukrainy, że Rosja zrobiła taki krok. Bardziej zaniepokojeni są Ci, którzy mieszkają na wschodzie kraju albo mają tam rodziny. Można zaobserwować, że ludzie zaczęli gromadzić zapasy, robić duże zakupy produktów spożywczych, benzyny. Coraz więcej też pojawia się informacji w stylu "jak zachować się w przypadku bombardowania." Moja córka pracuje w firmie międzynarodowej w Ukrainie i zaczęła poważnie rozważać chęć opuszczenia kraju. Nie widzi tu perspektyw dla siebie. Obserwuje, jak zagraniczni przedsiębiorcy zamykają interesy i wyjeżdżają. Niepewność dominuje we wszystkich sferach życia.
Ks. Igor Kozankewycz, też z Drohobycza, szef tamtejszej Caritas:- Módlcie się za nas, my się nie poddamy.