Miłym akcentem rozpoczął się lipiec w Krakowie: na Plantach u wylotu ul. Sławkowskiej została otwarta niewielka, ale znakomita wystawa fotografii tatrzańskich Walerego Eliasza Radzikowskiego. Pomysł właścicieli znajdującej się w pobliżu fontanny kawiarenki ogródkowej - Weroniki i Wojciecha Noworolskich (sponsorów wystawy) pomogły zrealizować Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli w Krakowie, z którego zbiorów pochodzą zaprezentowane fotografie. W otwarciu wystawy uczestniczyło kilkadziesiąt osób - z prezesem PTT Antonim L. Dawidowiczem, dyrektorem Muzeum Etnograficznego Marią Zachorowską, przedstawicielami Fundacji Szlaki Papieskie i gośćmi. Była to również wzruszająca chwila dla członków rodziny Walerego Eliasza, Ewy i Wojciecha Eliasz-Radzikowskich. Kilkanaście fotogramów przywraca klimat czasu minionego - urok Zakopanego i Tatr, jakich już nie poznamy, bo bezpowrotnie minęły, i ludzi, których dawno nie ma. Zaprezentowane zdjęcia - wykonane z wyczuciem piękna i nastroju, bardzo dobrą techniką, z wykorzystaniem efektów światła - są dziś skarbem dla miłośników gór, turystyki i polskiej kultury. Ogląda się je z łezką w oku i - co tu kryć - z refleksją nad przemijaniem. Dobrze, że przypomniano Walerego Eliasza w setną rocznicę śmierci; pamięć o patriocie, powstańcu styczniowym, malarzu, taterniku, fotografiku, autorze pierwszych przewodników po Krakowie i Tatrach, współtwórcy PTT, powinna być utrwalana. Skromna, urocza wystawa na Plantach pilotuje poważniejsze, szerokie plany związane z przypomnieniem Walerego Eliasza; w tym miejscu jeszcze jedna smutna refleksja: Ślady Ojca Świętego w podkrakowskich dolinkach zawiodły mnie pewnego dnia do Dolinki Mnikowskiej, przed naskalny wizerunek Maryjny, według przekazu - autorstwa Walerego Eliasza. Okazało się jednak, że obecne malowidło nie jest oryginalnym dziełem Radzikowskiego, z 1863 r., na którym przedstawił Matkę Bożą jako Polonię, stworzonym dla powstańców styczniowych. Przy nim modlił się w 1952 r. ks. Karol Wojtyła. Świadectwo naszych dziejów zostało zniszczone. Ocalało zaledwie kilka zdjęć wizerunku w szufladzie Sióstr Albertynek.
W dobie natrętnie wciskającej się wszędzie techniki, kolejek, wyciągów, zajeżdżania gór rowerami, motorami, samochodami, traktorami, dobrze przypomnieć, że góry - ich majestat, piękno, oryginalna przyroda - to cudowne dzieło Boże. Tak pojmował je Walery Eliasz. W poszukiwaniu ciszy, sprzyjającej duchowemu zbliżeniu do ich Stwórcy, wyruszał w góry Ojciec Święty Jan Paweł II - Ostatni Romantyk naszych czasów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu