Świat bez Jana Pawła II jest inny. Polska jest inna. Poznajemy tę rzeczywistość jak nieznany ląd, z którym trzeba się oswoić. Wszystkiego dotknąć, poczuć to inne powietrze, rozpoznać nowe kształty. Zabrakło jednego człowieka, a mamy wrażenie, że przeszedł tajfun, trzęsienie ziemi. Nic nie znajduje się na swoim miejscu. Anioł śmierci, który zabrał Ojca Świętego, musiał musnąć swoim skrzydłem każdego z nas, skoro poczuliśmy ten lodowaty chłód w sercu. Ale być może, dopiero strzała śmierci, jak strzała miłości, sprawiła, że Polacy zyskali dyspozycję wewnętrzną do otwarcia drzwi zatrzaśniętych Chrystusowi. Drzwi, których broniły groźne bestie nadmiernej miłości własnej i zazdrości, by inni nie okazali się lepsi od nas. Dopiero teraz, choć Ojciec Święty prosił o to w pierwszych słowach skierowanych do nas. W tajemniczy sposób - który jest sekretem Boga - odejście tego Apostoła Prawdy i Miłości dogłębnie przemieniło pejzaż relacji ludzkich w naszej ojczyźnie. W tajemniczy sposób wracamy do samych siebie, odrzucamy narzucone role sztywnych i niedostępnych, pochłoniętych swoimi sprawami, bardzo ważnych osób, rezygnujemy z dziwacznego języka, rozpowszechnionego dzięki mediom, pełnego uników, wykrętów, zafałszowanych pojęć, uciekającego od rzeczywistości. Jak piękna w dniach żałoby narodowej stała się polszczyzna mediów! Jak subtelną kulturę duchową zaprezentowali ludzie, którzy do tej pory nie odważali się brać na serio spraw wiary, Kościoła. Jak ogromna fala modlitwy zalała Polskę. Jak wielu ludzi odnalazło się w tej wspólnocie.
Polska, która utraciła swojego Papieża, odnalazła się jako wspólnota - wobec majestatu Jego śmierci - w podobny sposób jak wówczas, gdy został Głową Kościoła. Wtedy jak domki z kart runęły gmachy ideologii. Dziś uległ rozpadowi ten śmieszny - choć w istocie głęboko tragiczny - styl udawania, że można żyć tak, jakby Boga nie było. I jakby nie było całej naszej historii, która jest historią dochowywania Bogu wierności.
Poczucie odzyskanej jedności Polaków może zacząć się zacierać po kilku dniach. Teraz jednak już nie będziemy bierni i będziemy o tę jedność walczyć. Ponieważ On ofiarował Bogu za nas swoje życie i swoją śmierć, swoją służbę Kościołowi i człowiekowi, i w ten sposób skutecznie nauczył nas, jaka jest miara naszego człowieczeństwa. To czuje się w Polsce: gdy od rozpaczy, straszliwego żalu, opuszczenia przechodzimy do wdzięczności, że mieliśmy niezasłużone szczęście żyć w epoce, którą wyznaczała Jego obecność.
Śmierć Jana Pawła II zmieniła naszą perspektywę. Już nie możemy być widzami, słuchaczami. Musimy być świadkami. A tego nie zbuduje się tylko na uczuciach. Polska Jana Pawła II, Polska, o jaką się upominał, do jakiej ma prawo, musi być mężna, musi mieć wolę walki i wolę zwycięstwa. Zwycięstwa przede wszystkim nad niedostatkami bycia człowiekiem przez każdego z nas. Ojciec Święty, niedościgły mistrz modlitwy i zaufania Bogu, przybędzie z pomocą z Niebieskiej Dziedziny. Wszystko bowiem jest łaską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu