Ktoś może powiedzieć, że na rozważania o noworocznych postanowieniach nie ma już czasu, bowiem nowy, 2022 rok już na dobre zadomowił się w kalendarzach, a pewnie w życiu niektórych zdążył już sporo namieszać. Fakt, od pierwszego dnia stycznia już trochę czasu minęło, ale chyba nikt z Czytelników nie obrazi się, jeśli w niniejszy felietonie opowiem trochę o postanowieniach noworocznych. A może lepiej (bardziej po katolicku?) byłoby napisać: mocnych postanowień poprawy?
Czymże bowiem są postanowienia składane sobie w środku sylwestrowej nocy, jeśli nie jednym wielkim postanowieniem pożegnania się z grzechem i rozpoczęcia nowego, lepszego życia? Można nie być wierzącym, ba!, można nawet nie być ochrzczonym i jednocześnie pragnąć lepszego, bardziej sprawiedliwego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Problem z noworocznymi obietnicami jest jeden: niewiele z nich zostaje zrealizowanych. Cóż, taka już ludzka natura, która każe nam szukać wygody i, jak to się obecnie ładnie określa, pozostawać w swojej strefie komfortu.
Reklama
Owszem, wiele razy obiecujemy, wiele razy się spowiadamy, a wynik naszych przyrzeczeń jest, co tu dużo mówić, marny. Obecnie w Kościele kładzie się nacisk na podnoszenie na duchu, zrozumienie ludzkich słabości i kierowanie ludzi ku Bożemu miłosierdziu. Idąc w tę stronę możemy się pocieszać: nie ma ludzi bez grzechu. Każdy swego czasu coś tam przeskrobał i będzie musiał z tego zdać przed Panem Bogiem relację. Ale czy z tego powodu robi się nam lżej na duszy?
Wracając jednak do postanowień czynionych z okazji Nowego Roku. Czy nie można by zadać pytania: dlaczego tym razem miałoby się nie udać? Co stoi na przeszkodzie, by w końcu (w końcu!) zmienić coś w swoim życiu? A może w swojej wierze? Relacji ze Stwórcą?
Kto chce zmienić swoje dotychczasowe życie, niech się stanie Jego żołnierzem lub prorokiem lub po prostu Jego wiernym synem. Pamiętajmy, że działanie jest najlepszym rozwiązaniem wszelkich kłopotów, także tych duchowych. Jak pisze św. Jakub w swoim liście „wiara bez uczynków jest martwa”.
Postanowienie bycia lepszym to arcyindywidualna sprawa, ale może warto rozważyć np. włączenie się we wspólnotę w naszej parafii. Z czystym sercem mogę zaproponować ruch dla małżeństw Equipes Notre-Dame. Wspólnota prężnie działa na terenie archidiecezji łódzkiej gromadząc pary (zarówno z dziećmi, jak i bez) chcące nie tylko szerzej zaprosić Boga do ich domów, ale również lepiej poznać siebie nawzajem i stworzyć jeszcze silniejszy związek.
Reklama
W nowy roku włączmy się w pomaganie innym. Nieustannie zachęcam do korzystania ze społecznych lodówek. Kilkanaście takich urządzeń znajduje się w samej Łodzi m. in. przy parafii Dobrego Pasterza na ulicy Pasterskiej. Można w nich zostawić zdatne do spożycia jedzenie dla potrzebujących. Inną ważną inicjatywą jest Zupa na Pietrynie. Podejrzewam, że wielu o niej słyszało, ale ilu zaangażowało się w pomoc dla bezdomnych z Łodzi?
W ciągu całego roku będą odbywały się także wszelkiego rodzaju rekolekcje, spotkania i warsztaty dla osób chcących pogłębić swoją wiarę, a może nawet rozpalić jej ogień na nowo. Jeśli ktoś ma opory, albo po prostu nie chce mu się zacząć walczyć o swoje zbawienie, to warto przypomnieć, że wszystko zaczyna się od prostej decyzji: chcę zmienić swoje życie.
Obecny rok to także czas synodu w Kościele Katolickim. Papież Franciszek zaprasza wszystkich do włączenia się w jego prace i wyrażenia swojego zdania na temat problemów, jakie trapią wspólnotę wierzących oraz wskazanie, w jakim kierunku powinien iść Kościół. Następna taka okazja nie przydarzy się prędko.
Zapewne i w tym roku (jeśli pandemia nie pokrzyżuje diecezjalnych planów) odbędzie się Arena Młodych. To wydarzenie na stałe wpisało się w religijny krajobraz archidiecezji. Jeśli ktoś jeszcze nie był to koniecznie powinien to nadrobić.
Możliwości do „rozruszania” swojej wiary będzie w tym roku bez liku. Najważniejsze jednak, aby „słowo stało się ciałem” i z naszych postanowień nie zostały jedynie wspomnienia. Niech w nowym roku nasze serce autentycznie wzniesie się ponad codzienność. A my razem z nim.