Walentynki to straszna głupota... - powiedziała Anka, lat 16. - To znaczy... Wiesz, jak ktoś lubi te wszystkie fajansiarskie karteczki, serduszka, maskoty, to jego sprawa. Ale ten komercyjny amok nie jest już trendy...
Tylko miłość jest ciągle trendy, Aniu. Nieustannie trwa na nią moda. Andrzej Poniedzielski napisał kiedyś pięknie, byśmy ubierali się w miłość lub w coś równie wykwintnego.
No właśnie i w dziedzinie owej elegancji uczuć coś się zmienia.
Moi znajomi, piękni i zakochani, otwarcie przyznają się, że żyją w czystości seksualnej do ślubu. Ich deklaracja budzi przeróżne reakcje, od komentarzy o zimnokrwistości narzeczonych po zdumienie, a nawet ciekawość. Oni sami twierdzą, że ciekawości jest więcej niż wyśmiewania. Coraz więcej młodych ludzi nie chce bowiem eksperymentować na żywym organizmie. I coraz mniej przekonują argumenty o kupowaniu kota w seksualnym worku, o związkach na próbę, o stawianiu barier emocjom czy preferencjach zawodowych.
- Jesteśmy pokoleniem dzieci z rozbitych rodzin. Nasi rodzice najczęściej próbowali takich właśnie „nowoczesnych” metod budowania małżeństwa i rodziny. Jako katolicy często ignorowali naukę Kościoła w tej dziedzinie. Zresztą lekceważyli wszystko, co związane było z tradycją. I spora część ma za sobą już rozwód.
- Plaga rozwodów jest najlepszym dowodem, że nie tędy droga - opowiada ks. Adam Galek z Niedzieli w Chicago. - W Stanach Zjednoczonych Ruch Białych Serc - młodych ludzi otwarcie deklarujących czystość przedmałżeńską - ma już milion zwolenników. To zakrawa na rewolucję obyczajową podobną do tej, która przeszła przez USA w latach 60. Tylko dokładnie w odwrotną stronę - do tradycyjnych wartości rodzinnych.
W Polsce Ruch Białych Serc ma także coraz więcej zwolenników, ale istnieje też „niezrzeszona” część osób należących do różnego rodzaju wspólnot katolickich. Oni nie traktują prekan jako dopustu Bożego i wymysłu księży. Chętnie uczestniczą w weekendach zakochanych, organizowanych w ramach katolickiego przygotowania do małżeństwa, przychodzą na spotkania, podczas których poznają naturalne metody planowania rodziny. Ale nie tylko. Tutaj dowiadują się też o istnieniu teologii rodziny.
- Chcemy budować swój związek, opierając się na Bogu, na zaufaniu do Niego. Inaczej niż widzimy wokół siebie. Ta droga jest piękna, choć trudna. Uczy innego spojrzenia na siebie, na swoją wspólną przyszłość. Uczy innego radzenia sobie z problemami dnia codziennego. To wszystko razem wydaje się nam pewniejsze, w jakiś sposób bardziej racjonalne niż to, co proponuje świat. Nasza miłość jest zbyt cenna, dlatego dbamy o nią najlepiej, jak umiemy - to słowa z amerykańskiej strony internetowej Ruchu.
Teraz coraz trudniej będzie określić czystość seksualną, szacunek do tradycyjnych wartości rodzinnych czy potrzebę budowania związku małżeńskiego i rodziny opartych na religii mianem ciemnogrodu. Bo robi się z tego zupełnie spore miasteczko, z coraz młodszymi mieszkańcami. Ktoś zresztą powiedział, że młodość ma zawsze rację, bo jest wieczna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu