Reklama

Bliżej człowieka

Ci, co dobrze czynią

Przyjeżdżają tu bezdomni, potrzebujący, ubodzy. Wysiadają na końcowych przystankach Trójmiasta, zwabieni wizją polskiego „okna na świat”, „krainy mlekiem i miodem płynącej”. Na miejscu okazuje się, że biedy jest mnóstwo, a pracy i chleba nie wystarcza nawet dla rodowitych mieszkańców tego regionu. Na szczęście są tu też ludzie, dla których celem życiowym stała się pomoc bliźnim.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stryj mnie tak nauczył

Osierocona w wieku dwóch lat Eleonora Rudnik wychowywała się wraz z bratem na plebanii w Trokielach. Rodzeństwo przygarnął ksiądz, brat ich ojca. Działo się to na Kresach Wschodnich, dzisiejszych terenach Białorusi.
- Stryj był fantastycznym człowiekiem - wspomina pani Eleonora. - Sam bogobojny i prawy, starał się nauczyć nas tego samego. Często powtarzał mnie i bratu, że powinniśmy dzielić się z bliźnimi nawet ostatnim kawałkiem chleba. Pamiętam, kiedyś powiedział mi: Jak nie zjesz sama, a oddasz komuś innemu, zobaczysz, jak lekko zrobi ci się na duszy.
Od drzwi Eleonory Rudnik nie odejdzie bez pomocy żaden potrzebujący. Od 19 lat do prowadzonego przez nią Baru Bursztynowego w Sopocie przychodzą biedni, samotni, pokrzywdzeni przez los. Dzieje każdego z nich to osobna tragedia. Tu mogą liczyć na darmową zupę z pieczywem, ale także na serdeczność, wsparcie, życiową poradę. Utarło się, że Kierowniczka Baru Bursztynowego walczy o każdego człowieka skrzywdzonego przez bezduszny urząd czy niedoskonałe przepisy prawne. Przed trzema laty założyła Fundację św. Antoniego, której celem jest pomoc wszystkim potrzebującym. Za tę działalność we wrześniu ub.r. została wyróżniona przez australijską Fundację POLCUL nagrodą im. Ireny i Karola Dowoyna-Sylwestrowiczów. Przyznane jej trzy tysiące złotych natychmiast rozdysponowała między potrzebujących. Jedną trzecią tej kwoty otrzymała np. zwolniona z pracy pielęgniarka - jedyna żywicielka rodziny.

Tak tu cicho, w Trokielach

Przed trzema laty Eleonora Rudnik zrealizowała największe marzenie swojego życia - odwiedziła rodzinną parafię w Trokielach. Zawiozła ornaty dla księży i dary dla parafian. W podarunku osobistym dla Matki Boskiej Cudownej Trokielskiej ofiarowała piękny porcelanowy wazon na kwiaty.
- Byłam taka szczęśliwa, wprost nie mogłam odejść od ołtarza - wspomina pani Eleonora. - Uczestniczyłam w wieczornej Mszy św., potem posiedziałam przy grobie ojca. Dookoła było tak cicho i pięknie, wprost czuło się obecność Pana Boga.
Po raz drugi odwiedziła rodzinne strony w 2004 r. Pojechała wraz z synem dużym samochodem z zebranymi darami. Przeznaczyła dla tamtejszych parafian także część nagrody ofiarowanej przez POLCUL. Kupiła 200 dolarów, które zamierza przesłać kurierem na Wschód.
- Tu też jest dużo biedy - mówi, jakby tłumacząc się, pani Eleonora. - Jednak tutaj mogę w każdej chwili pomóc, a o tamtych ludzi nie ma kto walczyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak druga mama

Tradycyjnie w Barze Bursztynowym organizowane są spotkania świąteczne. W minionym roku osoby samotne, chore i potrzebujące już po raz szesnasty spotkały się na wieczerzy wigilijnej. Dzięki ofiarności sponsorów na suto zastawionych stołach nie zabrakło żadnego z tradycyjnych przysmaków.
- Te spotkania robią na mnie ogromne wrażenie - zwierza się ks. Krzysztof Lis, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Gdańsku, na terenie której mieszka pani Eleonora. - Tutaj ludzie biedni i samotni mogą poczuć się naprawdę ważni. Otrzymują nie tylko dary materialne, ale i wsparcie duchowe, a przecież dobre słowo wiele znaczy - można nim wlać nadzieję, umocnić wiarę, dodać otuchy.
Z wielkim przejęciem dzielił się opłatkiem z sąsiadami przy stole Jerzy Głuszek, bezrobotny plastyk z Sopotu. Mężczyzna wierzy, że już wkrótce odbije się od dna, a takie spotkania, jak to wigilijne tutaj, wlewają nadzieję w serce. Jest tu po raz pierwszy, spodziewał się, że będzie bardziej „urzędowo”, a jest domowo i serdecznie.
Elżbieta Polak, matka samotnie wychowująca dwoje niepełnosprawnych dzieci, na Wigilię w Barze Bursztynowym przyszła po raz szesnasty.
- Dostajemy tu nie tylko poczęstunek, ale i paczki z darami - mówi wzruszona. - Zawsze mogę też liczyć na poradę w ważnych życiowych sprawach. Bez pani Eleonory nie dalibyśmy rady. To nasza druga mama.

Tyle jest biedy!

Jednymi ze sponsorów wigilijnego spotkania w Barze Bursztynowym byli państwo Maria i Władysław Ornowscy z Gdańska, pomagający ludziom w prowadzonej od początku lat 80. Fundacji „Pan Władek”.
- Tyle jest biedy, że nie sposób przejść obojętnie - mówią państwo Ornowscy. - Dziś np. pożyczonym samochodem zawozimy paczki do dziesięcioosobowej rodziny. Z tego, co otrzymają, będą mogli urządzić sobie prawdziwe święta! Udało nam się zebrać wszystkie potrzebne wiktuały. Ofiarność ludzi jest niesamowita. Zbieramy dary już w 31 punktach. Wolontariuszami są pracownicy sklepów. Bardzo im dziękujemy, bo walczą o obecność naszych plakatów i koszów na dary.
Wiele organizacji charytatywnych narzeka dziś zarówno na malejącą liczbę, jak i na mniejszą hojność ofiarodawców. Fenomenem jest, że Fundacja „Pan Władek” nie ma takich kłopotów.
- Patrzą na nas, widzą dwoje ludzi niezatrudniających pracowników, nieobciążonych administracją i myślą: Nie biorą pensji, nie mają dodatkowych kosztów, a sami wszystkiego nie przejedzą - można im dać! - śmieje się Władysław Ornowski. - Dzisiaj np. dostaliśmy samochód z pełnym bakiem do dyspozycji.

Wybudować dom...

Pan Władek z żoną uważają, że przepisy dotyczące pomocy społecznej powinny być w naszym kraju zmienione. Nikt nie jest w stanie wyliczyć, ile pieniędzy pochłania nadmiernie rozbudowana administracja, a ile rzeczywiście trafia do potrzebujących. Fundacja „Pan Władek” znajduje się w komfortowej sytuacji, ponieważ nie jest zobligowana przepisami i może rozdzielać dary według własnego uznania. Czasem może też odmówić, kiedy np. okazuje się, że płacząca do słuchawki samotna matka w rzeczywistości żyje w konkubinacie i całkiem nieźle jej się powodzi. MOPS, zobowiązany do kierowania się kryterium dochodowym, nie ma takich możliwości. Bywają też sytuacje, że Fundacja wkracza tam, gdzie państwo dawno umyło ręce. Stało się tak w przypadku rodziców walczących o dwanaścioro dzieci umieszczonych w placówkach opiekuńczych. Jeśli będą mieć własny dom, jest nadzieja, że pociechy przebywające w domu dziecka wrócą do nich. Więc Fundacja „Pan Władek” postanowiła im ten dom wybudować! Pomagają ludzie dobrej woli i wygląda na to, że do końca stycznia nawet meble zostaną już wstawione.
Państwo Maria i Władysław pracują zawodowo, jednak działalność charytatywna pochłania większość ich wolnego czasu. Pan Władek zaczyna dzień bardzo pracowicie. Już o szóstej rano, w drodze do pracy, zabiera ze sklepów dary. Zawozi je do magazynu, który także udostępniono jego Fundacji nieodpłatnie. Cieszy się, że ludzie są przychylni, że gwiazdy na niebie świecą, a ręka Boska tak wszystko chroni!

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkanoc prawosławnych i wiernych innych obrządków wschodnich

2024-05-05 10:04

[ TEMATY ]

prawosławie

Piotr Drzewiecki

Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich rozpoczęli w niedzielę obchody Świąt Wielkanocnych, które w tym roku przypadają u nich pięć tygodni później niż u katolików.

Data tego święta w Kościele katolickim wyliczana jest nieco inaczej niż w Kościele wschodnim, więc w tym samym terminie Wielkanoc przypada w obu obrządkach tylko raz na jakiś czas. Tak było np. w 2017 roku; przeważnie prawosławni świętują jednak Wielkanoc później, maksymalnie właśnie nawet pięć tygodni po katolikach.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję