Wyciek
W kraju tankowców niewiele platform wiertniczych, prawie w ogóle, a tu co rusz wyciek. Wyciekają tajne informacje, a razem z nimi ujawnia się dziwna zależność: jak coś wycieknie, to zazwyczaj ochlapie działaczy z SLD lub ludzi z nimi związanych. Ostatnio wyciekło, że ABW w Bydgoszczy podsłuchiwała jedną działaczkę z SLD i powiązanego z nią biznesmena. W tej rozmowie, pełnej znaczących „mhmm” i „aha”, wykazująca się socjaldemokratyczną wrażliwością aktywistka ostrzegała kolegę, że służby mogą mu się dobrać do skóry. Skąd wiedziała? Ponoć od jakiegoś ministra, a zauważmy, że w tym czasie innych ministrów niż eseldowscy w Polsce nie było. Najbardziej ubolewa nad całą sytuacją szef ABW, tłumacząc, że ten wyciek to szkoda dla śledztwa. No pewnie. Tak finezyjnie by się go umorzyło albo, zakładając późniejsze spodziewane zaniedbania - vide prokuratura na Żoliborzu i prezydencki minister Ungier - odłożyło ad acta.
Dama z Kuną
Reklama
Kraków ma swoją „Damę z łasiczką”, a w Warszawie pojawiła się „Dama z Kuną”. Tym razem nie chodzi o obraz, ale o fotografię naszej Pierwszej Damy, czyli Pani Prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej, z Kuną Andrzejem. Na wystawie opublikowanej przez Życie (17 i 18 grudnia) nie mniejsze zaciekawienie wzbudza drugi widok: Damy z Żaglem - nie chodzi o marynistyczne pejzaże - ale o Żagla Aleksandra, dobrego znajomego Wołodii Ałganowa. W komplecie mamy jeszcze Damę z Edwardem M. W tym przypadku sam inicjał po imieniu wskazuje, że osoba ta najbardziej fascynuje funkcjonariuszy organów sprawiedliwości. Najważniejsze pytanie na dziś brzmi: Kto jest autorem dzieła? My stawiamy na Leonarda da Vinci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niezastąpiony
Na kolejnego odnowiciela postkomunizmu został wybrany Józef Oleksy. Zdecydowali tak delegaci na kongres SLD. To kolejny stołek w karierze Oleksego, który wydaje się być niezastąpiony (Rzeczpospolita, 20 grudnia). Ostatnio przybyło mu jeszcze jedno wyróżnienie, a to za sprawą orzeczenia sądu lustracyjnego.
Czarne dziury pamięci
Wewnątrz odnawianego właśnie SLD zadomowił się kret, powstała bowiem Platforma. Pod aktem powołania podpisali się m.in. Krzysztof Janik i Lech Nikolski (Gazeta Wyborcza, 20 grudnia). Sprawa jest błaha, ale piszemy o tym dlatego, że może być bardzo ulotna, szczególnie jak wpadnie w czarne dziury pamięci Nikolskiego. Znany jest on z tego, że wszelkie informacje o sprawie Rywina przepadły i wydają się być nie do odzyskania. Przed ówczesną komisją śledczą miał do powiedzenia tylko tyle: Nie pamiętam. Istnieje niebezpieczeństwo, że o Platformie będzie za parę dni mówił to samo.