Dyskusja przeprowadzona przez Jana Pospieszalskiego w II Programie TVP 29 listopada w cyklicznym programie Warto rozmawiać dotyczyła zagrożenia polskiej nauki przez kryzys postaw etycznych, brak poszanowania
dla idei, które tworzyły etos nauki u zarania epoki uniwersytetów. Zagrożenia te w najbardziej spektakularny sposób wyrażają dwa procedery, które szerzą się w środowiskach akademickich w sposób żywiołowy,
nie znajdując niemal żadnych punktów oporu. Jest to kupowanie prac naukowych - przede wszystkim magisterskich, ale również prac doktorskich - a także plagiatowanie cudzych prac przez ludzi
z tytułami naukowymi. Ten pierwszy proceder staje się coraz lepszym sposobem zarabiania pieniędzy dla ludzi mających dobry warsztat, posiadających umiejętność formułowania myśli. Wielu z nich już nie
opłaca się praca zawodowa. Usprawiedliwiając się nierzadko tym, że magistranci „nie znajdują pomocy u prorektora”, sami gotowi są taką pomoc świadczyć, w poczuciu spełniania misji o odcieniu
altruistycznym. Taką „ideologię” swojego cichego warsztatu przedstawiła w programie autorka prac magisterskich z różnych dziedzin. Inni „zawodowcy” akcentowali raczej „zapotrzebowanie
ze strony rynku”, które koresponduje z ich ciekawością świata i czyni ich zajęcie pasjonującym.
Zaproszeni do studia przedstawiciele polskiej nauki: dr Andrzej Waśko (UJ), prof. Mirosława Marody (UW), prof. Maciej Grabski - prezes Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, prof. Michał Kleiber
- minister nauki i informatyzacji, prof. Marian Grabowski (UMK), dr Jarosław Gowin (Wyższa Szkoła Europejska) próbowali odnieść się do głównego pytania Jana Pospieszalskiego o etyczny kryzys polskich
wyższych uczelni, którego owocem są tak drastyczne nadużycia. Generalnie zgadzano się z diagnozą prof. Marody, że ludziom w Polsce bardziej potrzebny jest dyplom niż wiedza, co przecież nie wynika bezpośrednio
ze stosunków panujących na uczelniach. Jednak dr Andrzej Waśko akcentował klimat moralny wynikający z długowieczności układów towarzysko-politycznych odziedziczonych po komunizmie, które na terenie tak
specyficznym, z natury rzeczy konserwatywnym, jakim są uczelnie wyższe, są nadal obecne i stanowią bastion szkół myślenia, podtrzymujących wpływowe środowiska polityczne lewicy. Samooczyszczenie, wysokie
standardy etyczne jako norma zawodowa, wzajemne baczenie na siebie w gronie osób postawionych najwyżej w hierarchii uniwersyteckiej - powinny być drogą do zmiany klimatu moralnego polskich uczelni.
Prof. Marian Grabowski był zdania, że największą przeszkodą dla normalnych stosunków akademickich jest masowy napływ studentów - w ostatnich latach nastąpił pięciokrotny wzrost ich liczby -
który uniemożliwia niezbędną opiekę naukową i zaangażowanie profesorów, tak oczywiste i nieodzowne w relacji mistrz - uczeń. Pracownicy naukowi są dosłownie przytłoczeni liczbą młodych ludzi, których
muszą przede wszystkim zdążyć ocenić.
Osobną sprawą jest pewnego rodzaju nowa „norma etyczna”, która ukształtowała się „oddolnie”, częściowo niezależnie od sytuacji na wyższych uczelniach, ale w związku z liberalną
atmosferą społeczną i polityczną, pozwalająca bez skrupułów korzystać z cudzej własności intelektualnej - staje się ona coraz częściej tzw. wartością rynkową - w czym coraz powszechniej nie
dostrzega się niczego nagannego. Same uczelnie czy profesorowie wydają się być tu nazbyt bierni, wielu z nich nie chce dostrzegać zjawiska lub je bagatelizuje; bywają jednak także bezsilni. Na szczęście
organizują się ludzie, którzy na własną rękę postanowili wydać walkę tej pladze. Jeden z gości programu, przedstawiciel Stowarzyszenia Forum Akademickie - dr Marek Wroński udowodnił pewnemu doktorowi
habilitowanemu pięćdziesiąt plagiatów, a paru innym osobom, którymi już zajmuje się wymiar sprawiedliwości, także podobnie szokujące kradzieże cudzej własności intelektualnej. Jest on jednak zdania, że
aby powstrzymać tę nasilającą się z roku na rok patologię, potrzebna jest zawodowa solidarność pracowników uczelni i mechanizmy prawne. Antyplagiatowe strony internetowe zyskują coraz większe uznanie
dzięki programowi, który jest w stanie wyszukać każdy plagiat z dostępnych w zasadzie bez ograniczeń w internecie prac naukowych. Aktywnie działa również Stowarzyszenie Stop Korupcji, zbierając i upowszechniając
m.in. takie przypadki, jak ten z Uniwersytetu w Opolu, gdy za nadużycia profesora ukarano studenta, który je wykrył, natomiast uczelnia przez długi czas chroniła swojego pracownika. Zarówno plaga plagiatów,
jak i handel dorobkiem intelektualnym, brak rzeczywistej ochrony dla niego, powszechne korzystanie przez naukowców z prac magisterskich studentów jak ze swojej własności, to wszystko ma swoje głębsze
źródła w ustalonych przez komunizm zasadach wprowadzonych na wyższe uczelnie w czasach PRL. Godziły one w autonomię nauki, niszczyły świat najwyższych norm moralnych, które gwarantowały wolność badań
naukowych na tym wyjątkowym terenie, jakimi zawsze były uniwersytety europejskie, otaczane w średniowieczu opieką ze strony panujących. Prawdziwa dekomunizacja zwalczyłaby patologie, które kładą się głębokim
cieniem zarówno na procesie zdobywania wykształcenia na polskich uczelniach, jak i uprawiania nauki przez akademików. Chodzi tutaj przecież o najwyższą stawkę, o szacunek dla prawdy i swobodę dochodzenia
do niej, którym to celom służył ustrój uniwersytetów średniowiecznych, wypaczany przez systemy polityczne i ideologie, ustrój oparty na wspólnocie i autonomii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu