Plac Solidarności przy głównej bramie Stoczni zawsze robi duże wrażenie. Dominuje nad nim stalowy pomnik ku czci trzech stoczniowców poległych w grudniu 1970 r. Tuż obok - słynna ściana udekorowana
licznymi tablicami pamiątkowymi, przed nią dramatycznym gestem wznosi ręce ku niebu statua stoczniowca. Po prawej stronie głównej bramy jest wejście na wystawę Drogi do wolności, otwartą z okazji 20-lecia
„Solidarności” - w 2000 r. Dwie potężne konstrukcje symbolizują walkę z komunizmem i jego upadek; dalej oglądamy fragmenty murów: tego obalonego w Berlinie i tego, przez który przeskoczył
Lech Wałęsa.
Właściwą wystawę otwiera rekonstrukcja typowego sklepu spożywczego z końca lat 70., w którym niczego nie ma prócz octu. Na monitorach możemy oglądać historię polskiego oporu przeciw komunistom. Śledzimy
potem tok wydarzeń w 1980 r.: strajk, podpisanie Porozumień Sierpniowych, narodziny Związku i stopniowo narastającą grozę roku 1981, aż po stan wojenny i jego skutki.
Wystawa robi duże wrażenie; zarazem wywołuje nostalgiczne refleksje: jakże odległe są już tamte czasy entuzjazmu i wielkiej nadziei! Czy spełnionej?
Wychodzimy. Niedaleko placu Solidarności znajduje się ulica Robotnicza, a więc nosząca imię tych, którzy swym uporem i odwagą doprowadzili do fundamentalnych zmian - nie tylko w Polsce. Jest
to ulica chyba najsmutniejsza w całym Gdańsku: ponure, dawno nieodnawiane bloki z brunatnoczerwonej cegły, a na końcu zardzewiała brama do Stoczni, której od dawna nikt nie używa... Idźmy dalej. Oto ulica
Jana z Kolna. Słynny budynek, z zachowanym jeszcze na kominie napisem z okresu sierpniowego strajku, straszy wybitymi szybami w oknach. Przy schodach wiodących na mostek ponad torami zachowała się stara
plansza, zachwalająca - jak na urągowisko - zalety pracy w Stoczni. Stoczni, która dziś dogorywa...
Na murze ktoś namalował symboliczne stoczniowe pejzaże i umieścił napisy - wypowiedzi robotników. Oto fragment jednej z nich: „Człowiek się czuje taki pokrzywdzony, oszukany. Jesteśmy
tylko do roboty, do niczego więcej, dopóki mamy zdrowie, bo jak nie ma zdrowia, to nas kopną...”. Albo: „Zapomniałem o swoich marzeniach... Tyle pracy było włożone w to miejsce, a teraz wszystko
znika...”.
Marzy mi się odrodzenie Stoczni. Doprowadzenie do porządku historycznych obiektów, tak przecież mocno związanych z dziejami „Solidarności”, a zatem z historią Polski. Odnowienie ich i
oddanie służbie publicznej. Bo jak tu świętować przypadające w przyszłym roku 25-lecie, gdy na naszych oczach popada w ruinę miejsce, gdzie to wszystko się zaczęło?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu