Bez wątpienia najbardziej oczekiwanym przez wszystkie dzieci jest
czas beztroskich wakacji. Nieważne: pogoda czy deszcz, spokojne otoczenie
i urok wsi, czy gwar i wielorakość propozycji miasta, byle tylko
wakacje. Jednak największym problemem jest właściwe wykorzystanie
niezwykle szybko upływającego czasu i nurtujące rodziców pytanie,
czy uda się przy współczesnych problemach bytowych zafundować pociechom
wypoczynek poza domem. Szczególną pomocą są tu działające organizacje
katolickie, np. Caritas czy świetlice wychowawcze Akademii Młodzieżowej.
To właśnie dzięki jednej z takich świetlic, działającej już od kilku
lat przy parafii archikatedralnej w Lublinie, młodzież i dzieci z
lubelskiej Starówki i śródmieścia mogły wyjechać na dwutygodniowy
wypoczynek. Celem tego wyjazdu był Beskid Żywiecki, a dokładniej
Muszyna.
Zmęczone całodzienną podróżą dzieci z niepewnością spoglądały
na malowniczo położony dom wypoczynkowy "Opolanka", który przez czternaście
dni miał stać się ich domem. Jednak już pierwsze kroki po schodach
i wnętrze wspaniale przygotowanych pokoi sprawiły, że aklimatyzacja
nie była trudna. Już od pierwszych chwil młodzi ludzie, otoczeni
troskliwą opieką dyrektora świetlicy - siostry Grażyny, ks. Pawła
Kuzioły, zawsze uśmiechniętej pani Edytki, gotowej wspomóc pani Agnieszki
i pana Pawła, rozpoczęli poznawanie pięknego skrawka polskiej ziemi.
Każdy dzień przynosił liczne atrakcje. Każda z trzech grup zaznajamiała
się bądź to ze wspaniałymi szlakami okolicznych gór, bądź z bogatą
historią miasta i okolic lub poznawała przyrodę poprzez udział w
grupie przyrodniczej. Liczne wycieczki rozpoczynały się wcześnie
rano. Młodzi turyści już w pierwszym tygodniu zwiedzili okoliczne
cerkwie, zdobyli Wierchomlę, Malnik i pokonali kilkunastokilometrową
trasę, wiodącą przez pasmo okolicznych gór do Lelóchowa. Jednak bez
wątpienia najważniejszym wydarzeniem tego tygodnia była wyprawa do
Nowego Sącza, gdzie młodzi mieli okazję obejrzeć z bliska ołtarz
papieski z pielgrzymki z 1999 r., a także spływ Dunajcem i zdobycie
w strugach deszczu i rozpoczynającej się burzy kamienistego szczytu
Sokolicy. Jednak nawet najbardziej wyczerpujące wyprawy, wieczorne
zabawy, dyskoteki i ogniska nie zdołały w pełni wyczerpać ich sił,
co najbardziej widoczne było wczesnym rankiem, gdy już o siódmej
rano z własnej chęci gromadzili się przy kapliczce Matki Bożej na
wspólnych godzinkach. Nie zabrakło także Eucharystii, odprawianej
w miejscowej świątyni, a także m.in. na szczycie pobliskiej góry.
Pierwszy tydzień zakończył się pożegnaniem niezwykle lubianego przez
dzieci i zawsze uśmiechniętego Księdza Pawła i powitaniem przybyłego
do Muszyny proboszcza parafii archikatedralnej ks. kan. Adama Lewandowskiego.
Dzieci z wielką niecierpliwością czekały na Księdza Proboszcza, podkreślając
swoją wdzięczność, iż pomimo tak wielu obowiązków i trwających prac
renowacyjnych w archikatedrze znalazł on czas na tygodniową posługę
pośród nich.
Wypełniony po brzegi nowymi wycieczkami, licznymi trasami
i wieczornymi dyskotekami drugi tydzień zawierał w sobie najważniejszą
i najbardziej oczekiwaną wyprawę do Słowacji. Celem całodniowej wyprawy
była największa i najpiękniejsza słowacka Jaskinia Bellańska. Licząca
ponad osiemset schodów i mająca temperaturę ośmiu stopni Celsjusza
jaskinia, zachwycała malowniczym wnętrzem, mozaiką strumyków i przeraziła
w czasie awarii oświetlenia. Oprócz zimnej jaskini w programie dnia
znalazły się także jezioro Szczyrpskie, równie zimne co wielkie lody.
Ponadto niemal codziennie wszyscy spotykali się na popołudniowych
liturgiach, sprawowanych tym razem już na miejscu, w przestronnych
wnętrzach ośrodka. Z całą pewnością najbardziej nieoczekiwanym przez
młodych turystów momentem był dzień wyjazdu z Muszyny i powrót do
Koziego Grodu. Dzieci z nadzieją spoglądały na niebo, czekając opadów
deszczu, które mogłyby zagrozić ich wyjazdowi z malowniczej Muszyny,
co zastępuje wszelkie komentarze na temat tego, czy podobało im się
w Beskidzie Żywieckim i czy chciałyby jeszcze tam zostać.
Niezwykłą atmosferę ciepła, wzajemnego zrozumienia i chęci
dążenia do rzeczy dobrych, pomimo wielu rodzinnych patologii i niedostatku,
pomagali młodzieży tworzyć odpowiedzialni za ich wypoczynek na czele
z siostrą Grażyną, której gorące serce, trafność decyzji i nieugiętość
sprawiały, że wszyscy czuli się podczas tych dni wspaniale. Także
obydwaj kapłani dołożyli wespół z instruktorami Akademii wiele serca
i pracy, by jak najbardziej urozmaicić i ubogacić wspólny wyjazd.
Nie sposób wspomnieć tu o właścicielu ośrodka, panu Józefie Artymiaku,
który nie tylko okazał się wspaniałym organizatorem wypoczynku, ale
także - a może przede wszystkim - bardzo hojnym sponsorem, któremu
głęboko na sercu leży los opisywanych dzieci. Przejawem tej troski
były chociażby pieczone codziennie o szóstej rano świeże bułeczki,
pachnące ciasta i wspaniałe posiłki, które dzięki sprytnym dłoniom
mającej za sobą międzynarodową praktykę kucharską pani Halinki były
niezapomnianym przeżyciem i robiły na wszystkich uczestnikach olbrzymie
wrażenie.
Niestety, wszystko dobiega końca, jednak przeżyte wspólnie
chwile na zawsze pozostaną w sercach i na kolorowych fotografiach.
A wszystkich, którzy chcieliby przeżyć momenty równie wspaniałe jak
nasze, zachęcamy do skorzystania z możliwości wypoczynku w "Opolance"
i przekonaniu się o walorach tego wspaniałego miejsca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu